head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Posts in the dusza category

No satisfaction

Od wczoraj jestem na urlopie. Dwa tygodnie. Wreszcie. Ale mam jakieś poczucie dyskomfortu – takie „No satisfaction”. Oto dwa tygodnie z hakiem przed urlopem, to był zawał roboty, jakiego dawno nie pamiętam. Kolega odpalił swój nowy serwis i niemal na drugi dzień ruszył na swój urlop. Doglądanie „dogrzewanej” aplikacji spadło na mnie. uruchoamiałem w tym czasie dwie własne aplikacje w tym jedna kluczowa na dla całej firmy. Dzięki Bogu tak naprawdę ta kobyła leżała na barkach IT, a nie moich, więc mogłem tylko z doskoku pomagać programistom (ale i tak nie obeszło się bez sobotniej wizyty w firmie). Tu najgorsze jest to, iż maszyna wreszcie ruszyła, ale obaj z Łukaszem H. jesteśmy świadomi, iż odpaliliśmy coś, co i tak wymaga niezwłocznej fastrygowania i rozbudowy (choć spełnia pewne podstawowe wymogi funkcjonalności).
A żeby było lepiej, to na koniec dnia pracy (środy) wyszło coś z inną aplikacją zależną od mojej, co było wynikiem w zasadzie mojego „niedopatrzenia”. I nie pociesza mnie za bardzo, że dzielę się odpowiedzialnością z innym kolegą. Niestety wyszła qpa. Stąd generalnie mieszane uczucia na początku urlopu. Boję się, iż praca – chociaż częściwo – przywlokła się ze mną do Andrychowa. Ale urlop musiałem rozpocząć – byłem już mocno przemęczony i to zaczęłoby się szybko objawiać w samej pracy.

piszem, bo muszem

Jak w tytule. Piszę właśnie jakąś obszerniejszą notkę o „Once Were warriors„, który zrobił na mnie silne wrażenie. Dawno nie oglądałem filmu o tak mocnej i przejmującej wymowie. Ale samo pisanie idzie jak krew z nosa :-( powody są dwa: pierwszy – naprawdę dawno nie pisałem recenzji; drugi – zabrałem się do tego w wolnych chwilach w pracy (jedni wolą papierochy lub ploty, a inni … co innego), co oczywiście nie sprzyja spokojowi myśli i biegłości pióra (klawiatury :-) ). Ale może się uda w ten weekend.

Komunikacja

Chyba już wiem, w czym rzecz. Oto zapominam o jednym – że tak naprawdę komunikacja ze mną na istotnie interesującym kanale dostępna jest :-) po przegadaniu wielu, wielu godzin na tematy rozmaite. Naprawdę niewielu ludzi miało okazję tego doświadczyć. Więcej – jednostki tylko miały chęć zrozumienia tego, co i dlaczego usiłuję przekazać. Zapewne z różnych względów mogę się wydać trudny do zaakceptowania. Jakoś często wypada, iż działam jak urządzenie pracujące w trzech trybach: (a) całkowite odrzucenie (oj zupełnie się nie dogadamy, oj nie …), (b) porozumiewamy się codziennie i to działa na poziomie operacyjnym (potoczność, oj potoczność skrzeczy, szaro-bura …), (c) to jest to – pełny kontakt.

(więcej…)

gobi (*)

Raz, dwa razy w roku coś mnie dopada. Staję się marudny. To jakaś deprecha, albo inny rodzaj niestabilności emocjonalnej. Bywa, że taki stan się trochę ciągnie w czasie. Oczywiście odbija się to na moim otoczeniu.

(więcej…)

pierwsza klasa

Oto dziś Paulinka kończy pierwszą klasę szkoły podstawowej. Qrcze – czy mam się jakoś specjalnie poczuwać? Hmmm … sam nie wiem. Na pewno mam naoczny dowód dorastania córki. To wspaniałe oglądać, jak kolejno przechodzi te szczeble życia, które kiedyś mnie samego ukształotwały. No tak … to zupełnie dziwne uczucie. Nie wiem, czy go umiem poprawnie przyjąć. Dla mnie Paulina to możliwość weryfikacji własnych doświadczeń – to pośrednia szansa na alternatywę mojego własnego losu. Taka pokrętna metoda na życie na nowo.

Persony (i)

Moja przygoda z Internetem zaczęła się gdzieś na przełomie 1994 i 1995 roku. Wtedy zainstalowałem pierwszy modemik – 14 400. To był piękne pionierskie czasy – np. darmowych kont na onet.pl oraz KKI (btw: pamiętam, że moje konto na KKI miało numer ~900).

Zaczęło się przeglądanie i używanie sieci. Pierwsze doświadczenia i poszukiwanie inspiracji. Dość szybko wtedy natknąłem się na witryny, które mnie poruszały. Nie było ich za wiele – także dlatego zacząłem sam własną działalność na tym polu. Wybaczcie mi ;-)

(więcej…)

Deja vu, czy jakoś tak …

Co do meczu Polska-Korea, to przypadek sprawił, że w firmowych zakładach wyniku było jedno poprawne typowanie: moje. Dziś jest drugi mecz – tym razem już definitywnie rozstrzygający. Pozwolę sobie znów na drobny gest hazardzisty – 3:1 dla Portugalii.

(więcej…)

Jak koszulki na byka

Dziwne zjawisko obserwuję. Nie rozumiem tego kompletnie. Mam dwie koszulki, które niemal zawsze powodują żywiołowe reakcje znajomych w pracy. Pierwsza ma piękny czerwony kolor, który rzuca się w oczy – ale na piersi jest niewielki emblemat; z godłem Polski. Oto zawsze jestem pytany, kiedy zacznę golić włosy na głowie i czy w bagażniku mam bejzbola. :-)

(więcej…)