head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Erynie. Krajewski. Nowy Krajewski. Nowy…

Zbierałem się na do napisania tej recenzji ładnych kilka tygodni. Jest to o tyle zaskakujące, że w zasadzie podstawowe jej myśli miałem gotowe kilka dni po zakończeniu lektury Eryni.

Pierwsze, co mnie zatrzymało to sam początek książki. A jest to początek identyczny, jak w poprzednim dziele autora – Głowa Minotaura. Kiedy spostrzegłem, że obydwa kryminały zaczynają się tak samo – w tym samym dniu maja 1939 r. Krajewski zasiał mi w duszy ziarno zwątpienia: przecież taki chwyt musi mieć jakiś cel! Inny niż zawiązanie akcji. A jeśli tak, to wyraźnie coś w Głowie Minotaura przeoczyłem. Czyżby Minotaur z wcześniejszego tomu nie był poszukiwanym mordercą Henia Pytki? Coś przeoczyłem czytając z wypiekami na twarzy opowieść o wspólnym śledztwie Eberhardta Mocka i Edwarda Popielskiego?

(więcej…)

zdjęcie na dziś, Shelby Lee Adams

Odkryłem tego starszego (ur.1950r.)  już fotografa dzięki RSSom, które subskrybuję. Ponownie nie mogłem przez dłuższy czas oderwać wzroku od jego prac. Z kilku powodów. Pierwszy to taki, że podziwiam jego mistrzostwo w portretach środowiskowych. Absolutna czołówka dokumentalistyki w tym zakresie. Celowo używam słowa dokumentalistyka, bo najlepsi portreciści środowiskowi właśnie dlatego opisywani są dookreśleniem środowiskowy, ponieważ z maestrią pokazują nie tylko człowieka, ale człowieka w jego naturalnym otoczeniu, bez specjalne inscenizacji – robią zdjęcia z natury tak, aby opisać związki między człowiekiem, a środowiskiem. To w znacznym zakresie może być działanie archiwizacyjne, dokumentujące. To fotografia faktu.

Shelby fotografuje Nay Bug Jamiego Napiera, fot.P. Paletti

(więcej…)

Kodak Tri-X wersja 400 TX

Znalazłem naświetloną rolkę tego materiału i nie pamiętałem, co jest na tych zdjęciach? Więc oddałem do labu Sauera (ul.Łobzowska, Kraków), gdzie zwykle wywołują moje czarno-białe materiały. Nie pamiętałem, co było robione na tej kliszy, więc poprosiłem o skany w małych rozmiarach.

No i efekt mnie powalił. Oto próbki:

(więcej…)

samochód do powrotu do Andrychowa

Jak w każdy piątek, szykuję się do powrotu na łono rodziny w Andrychowie.

Wiem, że powrót ostatnio wykorzystywaną trasą Balice / Alwernia / Babice / Zator / Wieprz jest obecnie niemożliwy, bo w rejonie Zatora (i nie tylko, bo na sporych połaciach trasy powrotnej) sytuacja powodziowa jest bardzo poważna.

Zatem szykuje się klasyczny powrót przez Kalwarię Zebrzydowską i Wadowice. Ale jednak i tutaj potrzebny będzie porządny pojazd. Przykładowo taki:

Pan Samochodzik i Templariusze
amfibia pana samochodzika

(więcej…)

Yashicamat LM

Oto wreszcie dostałem testowo naświetloną kliszę z mojego nowego TLRa – Yashicamat LM, który jest w moim wieku, a może nawet  o sześć lat starszy.

Yashicamat LM
Yashicamat LM, 1958-1960

Radocha z testowego filmu bierze się stąd, iż pierwsza rolka, jaką naświetliłem niedawno okazała się w zasadzie prześwietlona niemal na całej połaci. Mogły być zatem dwie przyczyny tego stanu rzeczy.

(więcej…)

powódź w portalu

No pięknie. Ale prawdziwie. Wirtualna rzeczywistość odczuwa skutki powodzi.

Najpierw jedna niewielka serwerownia, potem druga – trochę większa, na koniec wreszcie główna zostaje podtopiona. Potem rusza seria maili z najwyższych szczebli o wygaszaniu serwisów (które, w jakiej kolejności, na jaki czas, w jakim trybie itd.).

A potem nagle megafon ochrony informuje cały nasz budynek, że odcięta zostanie woda, więc nie będzie można korzystać ze stołówki, z małych kuchni, z toalet. Zapada decyzja o zamknięciu budynku, ludzie idą do domów.

Nieźle. Na wszelki wypadek zapisuję nr telefonu do ochrony budynku, żeby jutro rano zatelefonować i sprawdzić, czy mam po co przychodzić do firmy.

męczennicy vs. ofiary wypadku

Omijałem szerokim łukiem temat tragedii smoleńskiej w której tragicznie zginęli czołowi przedstawiciele państwa polskiego. Cześć ich pamięci! Służyli Polsce i w służbie ponieśli śmierć. To dramat dla ich rodzin i bliskich. To największa strata w szeregach polskich elit od czasów II wojny światowej.

(więcej…)

wypadek ojca

Ojciec znów miał wypadek. Wydziałem to na własne oczy. Wyglądało naprawdę źle.

Schodził z dachu garażu (wiata) przy pomocy drabiny. Pozbawione bieżnika i mokre buty uśliznęły na pierwszym, czy drugim szczeblu drabiny. Spadł głową w dół na betonowy chodnik z wysokości ponad 2 metrów.

(więcej…)