wypadek ojca
- By Krzysztof Kudłacik
- In varia
- With One Comment
- On 18 maj | '2010
Ojciec znów miał wypadek. Wydziałem to na własne oczy. Wyglądało naprawdę źle.
Schodził z dachu garażu (wiata) przy pomocy drabiny. Pozbawione bieżnika i mokre buty uśliznęły na pierwszym, czy drugim szczeblu drabiny. Spadł głową w dół na betonowy chodnik z wysokości ponad 2 metrów.
No i potem oczywiście cała jazda z pogotowiem, szpitalem (SOR Wadowice), rentgenami klatki piersiowej i miednicy, tomografem głowy itd.
Zakończyło się trzeba złamanymi żebrami, szwami na głębokiej ranie głowy. Po dwóch dobach wrócił do domu – przyjechał samochodem z Anetką. Potem rozpaczliwe poszukiwanie łóżka terapeutycznego, bo leżenie na tapczanie było zbyt bolesne. Po dwa dziennie zastrzyki Ketonalu przez tydzień. Łóżko terapeutyczne sterowane pilotem z materacem przeciwodleżynowym udało się znaleźć w jakimś domu opieki dziennej w Wadowicach. Na szczęście mieliśmy przy transporcie pomoc mojego kuzyna Andrzeja, który miał do dyspozycji samochód do przewozu mebli. Wreszcie cała operacja z łóżkiem – nie da się go rozmontować, jest cholernie ciężkie, trzech silnych mężczyzn z trudem dało sobie z nim radę.
Na dziś ojciec już nie bierze zastrzyków, sam wstaje i kładzie się do łóżka, względnie normalnie śpi. Przesiedziałem parę tych pierwszych dni w domu, aby być pod ręką na każde zawołanie. Na razie wszystko idzie w dobrym kierunku, choć pewnie do pełnej rekonwalescencji potrzeba będzie ładnych kilku tygodni.
Cała sprawa była poważna, bo kilkanaście lat temu ojciec miał poważny wypadek drogowy w którym doznał znacznego urazu głowy. O tamtego czasu bierze silne leki i ma założony dren do mózgu. Teraz chyba nic się z tym nie stało. Dzięki Bogu.
Życzę zdrowia, Czytelniku!
enjey
18 maja 2010 at 12:41 |
Czytelnik życzy zdrowia Tacie