męczennicy vs. ofiary wypadku
- By Krzysztof Kudłacik
- In publiczne
- With One Comment
- On 18 maj | '2010
Omijałem szerokim łukiem temat tragedii smoleńskiej w której tragicznie zginęli czołowi przedstawiciele państwa polskiego. Cześć ich pamięci! Służyli Polsce i w służbie ponieśli śmierć. To dramat dla ich rodzin i bliskich. To największa strata w szeregach polskich elit od czasów II wojny światowej.
Jednak dziś należy skupić się na sprawach bieżących i na przyszłości.
Dlatego czuję poirytowanie, jak tylko słyszę zewsząd jak jaskrawo nadużywa się pamięci ofiar do zupełnie niepojętych celów.
Czytam słowa Jarosława Kaczyńskiego nad grobem śp. Krzysztof Putry:
Chciał Polski silnej – i chcę to podkreślić – chciał Polski godnej. Polski, która liczy się w Europie, liczy się w świecie. Polski, która nie musi zapominać o swoich bohaterach, o swoich ofiarach, która nawet w niesprzyjających okolicznościach potrafi je uczcić. I to go zaprowadziło do Katynia, to go prowadziło ku jego – jak się okazało – ostatniej wyprawie, ostatniej drodze. Jak inni padł na niej śmiercią męczeńską.
Za Dziennikiem, podkreślenie moje.
Stanowczo odmawiam prawa do używania określenia śmierć męczeńska. Piszę to jako wierzący katolik. Tragicznie zmarły polityk nie jest męczennikiem.
Krótko przypomnę znaczenie słowa męczennik:
Śmierć męczeńska – śmierć poniesiona w imię idei i przekonań, zazwyczaj zadana przez osoby trzecie w wyniku ich nagłego działania lub stosowania przemocy i tortur.
Za Wikipedią.
Rzut oka na historię roli męczenników w Kościele pozwala do powyższej definicji dodać jeszcze jeden kluczowy składnik: świadomość poświęcenia – męczennik wiedział i samodzielnie decydował się na ofiarę ze swojego życia. Ofiary tragicznego wypadku zatem nie są męczennikami. Byliby męczennikami, gdyby wsiedli do samolotu wiedząc, że on się rozbije. To już mówiąc tak łopatologicznie, wprost.
Oczywiście zwyczajnie po ludzku rozumiem Jarosława Kaczyńskiego, że emocjonalnie wypowiada się o swoim koledze, który poniósł tragiczną śmierć. Z dobrą wolą odnoszę się do uczuć żalu nad trumną. Ale miejmy miarę i nie mitologizujmy.
Hankie
24 czerwca 2010 at 8:07 |
Miejmy bo, wielu nie ma.