head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Nie bójmy się strachu

Jarek trącił cholenie ważną strunę – czego się boimy? Dawno chciałem o tym napisać. Dlaczego? Bo to ważna rzecz: uświadomić sobie, czego się boimy? Tu – jak nigdzie indziej realizuje się reguła psychologiczna: lęk uświadomiony, to lęk przezwyciężony. Co więcej – naszym głównym oponenetem w tym zmaganiu jesteśmy my sami. Często nie tyle my sami, ile demony żyjące w nas. Odróżniam tu dość skrupulatnie strach od lęku. Możemy się bać się o to, że na oblodzonym chodniku poślizgniemy się i złamiemy nogę, ale lęk to coś jakościowo innego. Lęk jest rzeczą graniczną (w sensie jaki nadał temu pojęciu Karl Jaspers). Bodaj w zeszłym roku była audycja w Radiu Kraków poświęcona analizie odpowiedzi ludzi na ankietę w której pytano, czego się boją/lękają? (tu nie było odróżnienia o kórym piszę, ale sens był w wielu przypadkach zbieżny). Otóż wśród odpowiedzi było ponad 30 procent odpowiedzi, że ludzie lęką się śmierci – jako takiej. Ale co innego przykuło moją uwagę. Otóż naprawdę niewielu respondentów w ogóle zastanawiało się nad tym, czego się lękają! I w tej chwili ja sam zadałem sbie takie samo pytanie: czego się lekam najbardziej? Odpowiedź zajęła mi dłuższą chwilę. Ale odpowiedź jakby wydała mi się kojąca i oczywista: boję się nade wszystko samotnej starości. Opuszczonej przez ludzi i Boga. Była to odpowiedź oczywista dlatego, iż zbyt wiele widziałem takiego umierania na raty i w ciszy pustego mieszkania.

Endzior – 1st blood

Właśnie wróciłem z obiadku. Byliśmy chyba w 10 sztuk. W czasie drogi zapadła, decyzja, że idziemy do Endziora na Placu Nowym. Zażyczyłem sobie zupę klasy „super endziorówka” z porcją chleba. Zupa kosztowała 3,5 zł, a chleb dodatkowe 60 gr bodaj. No i jak dla mnie całość była porcją wystarczającą. „Super endziorówka” to rodzaj zupy fasolowej o średniej gęstości z bogatym zestawem domieszek: kurczak, kiełabsa, makaron, jarzyny i warzywa – a całość solidnie posypana papryką (lub czymś podobnym). Generalnie – mocno pikantne. Ale poza jedzeniem – nad wyraz solidnym i sytym – Endzior słynie z szczególnego klimatu … nazwijmy to „obyczajowego”. Jadają tam generalnie „swojaki” – nie tylko biedota krakowskiego Kazimierza, ale i bohema okoliczna (że się tak wyrażę). Miejsce jest polecane w przewodnikach, więc i towarzystwo bywa zaskakujące: dziś do Endziora przyszła grupa skandynawskich yuppies pachnąca drogimi perfumami i wyelegantowana w szmaty z najlepszych lumpeksów. Być może w Wierzynku było za drogo – jak skomentował jeden z kolegów. Koloryt lokalny uzupełniała urodziwa kobiałka, która postanowiła się przebierać w oknie mieszkania wychodzącego na Plan Nowy. nie miałem okazji jej się przyjrzeć, bo akurat w tym czasie stałem odwrócony plecami w kolejce do okienka … No cóż. Ale po tej zupie mnie suszy i siorbię już drugą cherbatkę.

Ewolucjonizm na dobranoc

Sytuacja raczej typowa. Leżę w łożku i poczytuję przed snem co nieco. Obok mnie Paulinka – także pocztuje jakieś bajki. W pewnym momencie dochodzi do dialogu-na-4-nogi:

P: Tato, a co ty czytasz?

K: O zwierzętach, czyli o ludziach, bo jesteśmy zwierzętami …

P: …[uśmiech] … zwierzętami?

K: Tak – czy wiesz, że pochodzimy od małp?

P: [chwila zastanowienia, potem śmiech] … tylko mamy mniej kudeł? A małpy od czego pochodzą?

K: Od troche mniejszych futrzaków …

P: A te futrzaki od czego?

K: One od robali pływających w wodzie.

P: A one skąd się wzięły? Z nikąd?

K: one się wzięły z moli chemicznych o których mama uczy w szkole.

Tiaaa … trudny jest los rodzica. Oczywiście mam taktykę obmyślaną na okoliczność – która nastąpi za jakiś czas – pytania „a skąd się wziął Bóg?” ….

(więcej…)

Kocham PSL

Uwielbiam PSL za takie gesty: http://info.onet.pl/671113,11,1,0,120,686,item.html – „PSL nie będzie mogło powiedzieć „tak” integracji polskiej z UE, jeśli do czasu referendum akcesyjnego nie zostaną uchwalone ustawy o uzupełnieniu dopłat budżetu, kształtowaniu ustroju rolnego i biopaliwach„. Śliczności doprawdy. Czarno na białym dowód na to, jakimi kryteriami operują w polityce politycy mieniący się następcami Witosa. Dziś sprowadza się to do jednego prostego gestu – kupczenia interesem państwa i narodu. Dlaczego ich uwielbiam za to? Bo dzięki temu jest szansa, że część ludzi pójdzie do referendum; bo dzięki temu jest szansa, że wyborcy będą mieli jasny ogląd światopoglądu partii Kalinowskiego – byłego kandydata na prezydenta RP. Najpierw sam negocjuje układ z Unią Europejską, aby po utracie stołka ministerialnego podważać go.

Wstyd

Abp J.Życiński trafnie wyraził moje odczucia wobec ostatnich wydarzeń związanych zadymą wokół Rywina. Zacytuję „Mamy już nowy typ Polaka bez honoru, Polaka bez wstydu„.Wstyd mi jakoś i czuję niesmak, kiedy słucham o najwyższych urzędnikach i VIPach różnego pokroju, którym sprawa najzupełniej powiewa. Im to zwyczajnie pasuje. nie rusza ich. Kiedy są pytanie o konkrety wpadają w kazuistyczne uniki, ba! główny bezpośredni sprawca całej afery zwyczajnie wypina się na Komisję sejmową. Ech … kicha.

Iraq vs. MechaGodzilla

Widzę, że temat możliwego ataku USA na Irak porusza. Być może są po tamu jakieś powody. Ale ja ich jakoś nie widzę. A nawet jeśli dostrzegam, to oceniam inaczej. Powiem krótko: to nie jest ważny temat. Ta policyjna wojna supermocarstwa przeciw lokalnemu dyktatorowi nie będzie decydowała o naszym tu-i-teraz. Innymi słowy: tu-i-teraz są ważniejsze sprawy. Wciąż mam takie rachuby, iż do tej wojny nie dojdzie. Mam na poparcie tych gdybań takie spostrzeżenia. Po pierwsze – USA wydają się nie mieć jasnej perspektywy co się ma dziać w Iraku po wojnie. Owszem: można wyssać ropę przez dwa lata okupacji. Ale konic końców będzie się trzeba wynieść i na miejscu zamontować jakiegoś kacyka. Wątpię, czy jest takowy na wyciągnięcie ręki. Tym bardziej, że Irak to nie plemienny Afganistan. Po drugie – Niemcy działają skutecznie i będą rozbijać wszelkie inicjatywy ataku. Oczywiście przy tym rozwalą na dłuższą metę NATO. Ale to inna broszka. Po trzecie – ONZ: struktura zimnowojenno-politycznie-poprawna stanie na przeszkodzie. Po czwarte – nie wiem, czy rzeczywiście USA stać finansowo na taką kampanię? Sama wojna kosztuje. Potem utrzymanie armii okupacyjnej. Owszem – będzie ożywienie gospodarcze z powodu zamówień wojennych. Ale czy będzie wystarczające? Po piąte – koszta polityczne. Szczególnie wśród państw arabskich. Arabia Saudyjska i inni nie pozowlą na tanie załatwienie sprawy. To będzie się ciągnęło latami, a nie tylko przez kadencję G.Busha Jr.

(więcej…)

Koloryt lokalny – ponownie

Kocham specyficzny koloryt spraw lokalnych. Oto artykuł o chorobach: http://dzisiaj.dziennik.krakow.pl/dzisiaj/i/Magazyn/06/06.html – „dyplomatycznych” lub nie – byłych notabli mojego miasteczka. Śliczności. Śliczności tym bardziej, że znam obydwu tych urzędników. A konkretnie – co do T.Woźniaka – nic mnie nie dziwi jego zachowanie. Wyrachowane jak zwykle. On będzie kąsał nawet wtedy, kiedy nie będzie miał racji. Będzie chciał wykorzystać sytuację do końca. Ale kompletnie nie łapię motywacji Z.Janosza. :-( Owszem – zawsze wykazywał się kapitalną intuicją polityczną – nie był kontrowersyjny, nie prowadził wojen „wprost”. Ale zawsze znajdował się w obozach zwycięzców. Był moim sąsiadem w Roczynach. Mam z tego okresu dobre o nim zdanie jako o człowieku. Autor tekstu z „Dziennika Polskiego”: Bogdan Wasztyl – napisał artykuł z wyraźną tezą populistyczną. To też jest jasne. To dość mierne dziennikarstwo. Jednak takie się dobrze sprzedaje. Niestety.

(więcej…)

Szybkość

Oto dziś Piotr wskazał mi ten śliczny i wzruszający artykuł: Badania i statystyki pokazują, że ograniczenia prędkości na autostradach mają odwrotny skutek im bardziej się ślimaczymy, tym większe mamy szanse na wypadek. Rządy różnych państw zdają się tego nie zauważać […] Nie zrozumiejcie mnie źle – nie jestem piratem drogowym. Nie chcę łamać przepisów. Ale treść tego ciekawego przedruku z „Le Figaro” jest ślicznym argumentem na moją korzyść. Zawsze byłem przekonany, iż polskie przepisy o ruchu drogowym są w wielu miejscach wadliwe. W szczególności jeśli chodzi o ograniczenia szybkości.

(więcej…)