head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Posts in the bitrate category

It Might Get Loud – będzie głośno

Polecam gorąco dokument It Might Get Loud w reż. Davisa Guggenheim’a. Szczególnie ciepło rekomenduję to dzieło fanom rocka gitarowego. Można na żywo obejrzeć w akcji Jacka White’a, Jimmiego Page’a i Dave Evansa – lepiej znanego jako The Edge.

Gdy tylko zasiadłem przed ekranem, poczułem, że obejrzę ten film do końca. Pierwsza scena wciągnęła mnie z butami. Widać w niej, jak Jack White używając może trzech desek, starego druta, butelki Coca-Coli oraz przystawki elektrycznej montuje gitarę i gra na tym ustrojstwie parę efektownych nut. Wszystko to w otoczeniu jakiegoś pastwiska z krowami kręcącymi mordą. White mówi do kamery: kto powiedział, że do gry na gitarze trzeba kupować gitarę?

Poniżej trailer, a następnie napiszę, dlaczego ten film jest świetny.

I następny:
(więcej…)

jesienno-zimowa deprecha

Nie wiem, jak u was, ale ja osobiście mam na chwilę obecną dość zimy, braku słońca i niebieskiego nieba. Wkurza mnie to i rozbija zupełnie, wysysa siły i nie pcha do przodu, jako ilustrację wrzucam żelazny klasyk:

Niemen by janusz radek

Całkiem niedawno miałem okazję poznać podwójne wydawnictwo – Dziwny ten świat – opowieść Niemenem, w wykonaniu Janusza Radka. Bez wchodzenia w szeroki opis: polecam szczerze ten koncertowy album!

Coś wspaniałego. Radek pokazuje w pełnym zakresie swój unikalny talent. To nie tylko ciut zmienione covery znanych utworów Mistrza Niemena, to autorska wersja Radka.

(więcej…)

L.U.C. o Polsce prawie bez słów

Owszem, słucham polskich bitów. Owszem, kupuję płyty polskich artystów. Do tej grupy należy L.U.C. – postać wybitna na scenie hip-hop. Nie wiem jednak, czy etykieta hip-hop jest właściwa. Mniejsza o to. L.U.C. (Łukasz Rostkowski) to dziwne zwierzę. Zwierzę myślące. Myślące o Polsce i Polakach. Po swojemu. Mniejsza o to. Przy jego muzyce nikt nie wpadnie w pląsy na parkiecie, ani nie zacznie gibać się na boki. Ta muzyka zmusza do myślenia, do wypracowania własnego podejścia. (więcej…)

Sublokator – naprawdę polecam!

Wtorek, 17 marca, krakowski klub rockowy Lizard King. Na scenie występuje sekstet Sublokator. Łukasz Jamrozik – bębny, Filip Jarmakowski – saxofon, Tomasz Kosoń – gitara, Marcin Pawlik – bas i teksty, Lohann Ratajczyk – trąbka i śpiew, Marcin Rusek – śpiew, gitara i muzyka.

Usłyszałem ich nagrania może jeden tydzień wcześniej. I codziennie do niej wracałem. Oto jak oni sami opisują swoją twórczość:

Muzyka, do której się przyznajemy to rock alternatywny ze elementami postpunka, miejskiego folku, rocka tradycyjnego i transu. Wyrośliśmy z punkrockowego korzenia, dlatego cenimy niezależność, a muzykę traktujemy, jako obszar absolutnej wolności, w której ograniczają nas jedynie umiejętności, pragnienia i wyobraźnia. Reprezentujemy samych siebie i staramy się to wyrazić za pomocą dźwięków i słów. Bo teksty w utworach Sublokatora odgrywają bardzo istotną rolę.

(więcej…)

Marillion obejrzałem na żywo

Tak, na żywo na koncercie w Krakowie (hala Wisły). Dla mnie to jak dziwna podróż w czasie. Podróż w czasie w tym sensie, że byłem wielkim fanem Marillion na początku ich kariery. Wtedy, kiedy z niezwykłą dynamiką i wiernością tradycji odnowili rocka progresywnego – byli dla mnie reinkarnacją Genesis z okresu Petera Gabriela (czyli do Trick of the tail – włącznie mimo, że tu już pojawił się Phill Collins, jednak to jeszcze było wspaniałe granie art rockowe). Takie właśnie uczucia i myśli towarzyszyły mi, kiedy poznałem album Fugazi, a potem Script… oraz Real to reel. Godzinami mogłem wpatrywać się w okładkę słuchając na okrągło Assassing lub Punch And Judy. To się kiedyś nazywało: płyta z codą.
Niestety płyta Misplaced childhood była jak pomyłka ewolucji. Tu Marillion przestał mnie interesować. Owszem – słuchałem tej płyty razem z moją – wtedy przyszłą – żoną. Jednak to już nie było to. Wkrótce potem Fish opuścił zespół i to był prawdziwy koniec. Nie to, żebym był przekonany, iż Marillion bez Fisha stracił swoją siłę i tożsamość. Aż tak to nie – Misplaced… popełniono jeszcze z pierwszym wokalistą. Tu już było źródło upadku.

(więcej…)

Grażyna Auguścik w Alchemii

I znów miałem okazję obejrzeć bardzo dobry koncert w krakowskim klubie Alchemia. Teraz była to Grażyna Auguścik w kwartecie z Paulinho Garcia (wokal, gitara), Mattem Ulery (sympatyczny młodzieniec na kontrabasie) oraz Heitorem Garcia (instr. perkusyjne). Ten niezwykły polsko-brazylijski kwartet promował swoją najnowszą płytę ANDANÇA. Zatem były rytmy z Brazylii wykonane z dużym wyczuciem i niesamowitym przekazem emocji. Całość podana niezwykle gustownie w akustycznym, wyciszonym, subtelnym szablonie.

(więcej…)