Sublokator – naprawdę polecam!
- By Krzysztof Kudłacik
- In bitrate
- With No Comments
- On 22 mar | '2009
Wtorek, 17 marca, krakowski klub rockowy Lizard King. Na scenie występuje sekstet Sublokator. Łukasz Jamrozik – bębny, Filip Jarmakowski – saxofon, Tomasz Kosoń – gitara, Marcin Pawlik – bas i teksty, Lohann Ratajczyk – trąbka i śpiew, Marcin Rusek – śpiew, gitara i muzyka.
Usłyszałem ich nagrania może jeden tydzień wcześniej. I codziennie do niej wracałem. Oto jak oni sami opisują swoją twórczość:
Muzyka, do której się przyznajemy to rock alternatywny ze elementami postpunka, miejskiego folku, rocka tradycyjnego i transu. Wyrośliśmy z punkrockowego korzenia, dlatego cenimy niezależność, a muzykę traktujemy, jako obszar absolutnej wolności, w której ograniczają nas jedynie umiejętności, pragnienia i wyobraźnia. Reprezentujemy samych siebie i staramy się to wyrazić za pomocą dźwięków i słów. Bo teksty w utworach Sublokatora odgrywają bardzo istotną rolę.
Koncert przekonał mnie o prawdziwości tego opisu. Oczywiście z wyjątkiem elementu grania na żywo – tego opisać się nie da, to trzeba zobaczyć. Wtedy z reguły zawsze pojawia coś więcej. Przykładowo widać wtedy w praktyce, podczas żywiołowego występu muzycy rozkładają akcenty: bywa, że czegoś jest więcej. Tego wieczoru wyraźnie więcej było elementów postpunka i punkrockowych korzeni. W szczególności dotyczy to drugiej części występu. Część pierwsza, która mnie osobiście bardziej przypadła do gustu składała się z bardziej zróżnicowanego materiału, bardziej złożonego i pokazującego lepiej potencjał Sublokatora.
Całość koncertu robiła dobre wrażenie solidnego, mocnego występu alternatywnego zespołu rockowego.
Alternatywne granie można definiować na wiele odmiennych sposobów. Mnie w muzyce Sublokatora najbardziej przekonują dwa elementy. Pierwszy to szerokość i heterogeniczność inspiracji. Ci muzycy czerpią pełnymi garściami z różnych źródeł. Ale nie jest to kopiowanie, czy zwykła odtwórczość – nadają całości swoje własne, unikalne i ciekawe piętno. Jako stary zgred chętnie opisałbym to tak: wyobraźcie sobie (pierwotny skład) Colosseum, które przetrwało zarówno punka, jak i grunge. Otrzymacie coś w okolicach białego, miejskiego jazz rocka – z akcentem na rock. Tu lokalizuję drugi element dla mnie szczególnie atrakcyjny. Sublokator ma bardzo fajną niewielką sekcję dęciaków, która nadaje jego muzyce bardzo intrygujący rys. To zwyczajnie mocno pcha do przodu całość: melodycznie, aranżacyjnie i harmonicznie. Pierwsza część koncertu właśnie szczodrze pokazywała możliwości wyłaniające się z obecności w instrumentarium saksofonu oraz trąbki. Zgoda – może nie jest to siła saksofonu Heckstall-Smitha, ale jest spore pole do manewru. Oby to poszło w tym kierunku, choć nie bardzo wierzę, iż Sublokator poszedłby ścieżką wytyczoną na polskim gruncie lata temu przez Young Power. To inna liga.
Kolejnym silnym punktem Sublokatora jest niewątpliwie frontman, wokalista i gitarzysta w jednej osobie – Marcin Rusek. Doskonały, silny, charakterystyczny głos. W Lizard King wydał mi się bardzo świadomym siebie muzykiem. Świadomym swojej roli i oczekiwań wobec niego. Gdyby jeszcze podkreślić głos w realizacji nagrań i koncertu, to byłoby coś! Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że głos Ruska powinien dominować na pierwszym planie nad resztą zespołu. Nawiązywać dialogi z dęciakami lub gitarą Kosonia. Tym bardziej, iż Sublokator do tego, co opisałem wyżej dodaje niebanalną warstwę tekstów obficie czerpiących z absurdu i groteski (ostatnio inspirowanych Toporem). Z głosem na planie ostro grających instrumentów przekaz w zasadzie w większości jest nieczytelny.
I na koniec: jeśli kiedyś czytelnicy tego tekstu będą mieli okazję poznać twórczość Sublokatora, to szczerze polecam, bo warto. Szkoda, że zespół pozostaje na gruncie hobbystycznego grania, bo w mojej ocenie byłby cennym uzupełnieniem niszy w polskim rocku.
Drobny fotoreportaż z koncertu. #1 #2 #3 #4 #5 #6 #7 #8 #9 #10
A tutaj wywiad z fragmentami koncertu Sublokatora: