head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Posts in the dusza category

Apokryf i nie tylko dla Kołakowskiego

prof.Leszek Kołakowski, 1988r.

Najpierw dotarła do mnie informacja o „humanistycznym noblu” dla Leszka Kołakowskiego. A zaraz potem przeczytałem wspomnienia Jana Andrzeja Kłoczowskiego OP http://tygodnik.onet.pl/1550,5475,1129631,tematy.html o Kołakowskim. Właśnie artykuł prof. Kłoczowskiego sprawił, że coś mnie chwyciło za gradło. Wspomnienia. Żywe. Jakby z wczoraj. Całkiem nie przedawnione i nie wyblakłe. Dotyczące Kołakowskiego i samego Kłoczowskiego. I wielu innych. Tyle im zawdzięczam. Trudno mi to nawet ogarnąć. Ale spróbuję. Choć trochę. Drobny szkic. Ledwo zarys. Może uda się choć w najmniejszym fragmencie oddać sprawiedliwość tym ludziom. Chciałbym to zrobić.

(więcej…)

Saint-Exupery „Twierdza” (3)

Znów mnie odwiedził ów prorok o twardym wejrzeniu, dniem i nocą przeżuwający w sobie świętą złość, a który na domiar wszystkiego jest zezowaty.

– Trzeba ich zmusić do poświęceń – powiedział.

– Istotnie – odparłem. – Dobrze by było odjąć im część nagromadzonego bogactwa; staliby się wtedy nieco ubożsi, ale i wzbogaceni sensem pozostałego majątku. Bogactwa nie mają bowiem dla nich żadnej wartości, póki nie zostaną włączone w kształt pewnego oblicza.

Ale on mnie nie słuchał, pochłonięty bez reszty swoją wściekłością.

– Niechby zaczęli naprawdę pokutować… – ciągnął.

– Istotnie – odparłem – gdyż pozbawieni pokarmu w dni postu, zaznają potem radości nasycenia albo też odczują solidarność wobec tych, co poszczą z konieczności, albo zjednoczą się z Bogiem ćwicząc swoją wolę, albo po prostu unikną zbytniej otyłości.

Wtedy uniósł się gniewem.

– Przede wszystkim powinni zostać ukarani za grzechy.

A ja zrozumiałem, że zadowoli się dopiero, kiedy człowiek przykuty do pryczy, pozbawiony chleba i światła, zostanie zamknięty w lochu.

– Trzeba – powiadał – wyrwać zło z korzeniami.

– Istnieje niebezpieczeństwo, że wyrwiesz z korzeniami wszystko. Czy nie lepiej byłoby zamiast wyrywać z korzeniami zło, powiększać sumę dobra? Wynajdywać święta, które by uszlachetniły człowieka? Przyodziać go w strój, dzięki któremu nie będzie chodził brudny? Lepiej odżywić dzieci, żeby piękniały nauczane pacierza, zamiast cierpieć z powodu pustego brzucha?

Przecież nie chodzi o to, aby zakreślać granice dobrom należnym człowiekowi, ale o to, aby ocalić te linie napięć, które kształtują jego jakość, i rysy oblicza przemawiające do umysłu i serca.

Tym, którzy potrafią budować łodzie, każę pływać na łodziach i łowić ryby. Ale tym, którzy potrafią budować statki, każę żeglować i zdobywać świat.

– Chcesz więc zepsuć ich bogactwem!

– Nie interesuje mnie nic, co jest zasobem bogactw – odparłem – i widzę, żeś mnie nie zrozumiał.

Saint-Exupery „Twierdza” (2)

A powiadam ci jeszcze i to:

– Umrze miasto, jeżeli budowa jego będzie zakończona. Gdyż jego mieszkańcy żyli nie tym, co otrzymywali, ale tym, co dawali. Gdy zaczną wydzierać sobie poczynione zapasy, staną się z powrotem jak wilki w legowiskach. A jeśli poskromisz ich okrutnie, staną się z kolei jak bydło w oborze. Budowy miasta nie można zakończyć. Tylko wtedy mówię, że skończyłem dzieło, kiedy zabraknie mi wewnętrznego ognia. Ludzie umrą wtedy, albowiem już są umarli. A doskonałość nie jest bynajmniej osiągnięciem celu. To przemiana, utożsamienie się z Bogiem.

Nigdy nie zakończyłem budowy mego miasta…

Saint-Exupery „Twierdza”

Albowiem wydawało mi się, że człowiek jest taki właśnie jak twierdza. Kruszy mury, żeby zapewnić sobie wolność, ale wtedy staje się fortecą zburzoną i wydaną gwiazdom. Wtedy rodzi się lęk nieistnienia. Niech przyjmie jako swoją prawdę tę woń, jaką dają palone odrostki winorośli i czekająca postrzyżyn owca. Prawda drąży się w głębokości jak studnia. Kiedy spojrzenie się rozprasza, traci z oczu Boga. Więcej niż niewierna żona wsłuchująca się w obietnice nocy wie o Bogu ten mędrzec skupiony, który zna tylko wagę wełny.

Twierdzo, zbuduję cię w sercu człowieka.

Byt i lekkość

Piotrek zapodał śliczny fragmencik z Kundery. Qrcze – może wreszcie zabiorę się i przeczytam tę książkę ;-) Mam jeszcze egzemplarz wydany za komuny w drugim obiegu. Pewnie jak skończę „Wyspę dnia poprzedniego” (dość marna lektura muszę stwierdzić), to wezmę na tapetę „Nieznośną lekkość bytu”.

(więcej…)

Czy zawsze tak będzie?

Czy to jakaś cholerna konieczność dziejowa siedzi za tym? Oto kiedy ja w 1984 roku jechałem na pierwszy festiwal Muzyki Rockowej (aka „Muzyki Młodej Generacji”) w Jarocinie, to byłem świadkiem sporej nagonki medialno – obyczajowej na samą imprezę i na jej uczestników. Padały wtedy autorytatywne stwierdzenia, że festiwal to wylęgarnia narkomanów, satanistów,.agresji, przestępczości i wszelkiego zła. Pamiętam reakcję starszej babci, która oglądając na stacji PKP w Kalwarii Zebrzydowskiej mnie i kumpla z którym jechałem na festiwal z niesmakiem powiedziała „A bo to panie wszystko przez te rocki i panki …!” (owszem, ja miałem niemal łysą głowę).

(więcej…)

Tomek

Pamiętam go dobrze. Byłem jego nauczycielem historii w liceum. Zawsze roześmiany i pogodny. Dusza towarzystwa. No cóż, mój przedmiot nie był jego ulubionym, ale chłopak był inteligentny i żadna katastrofa szkolna go nie spotkała mimo jego skłonności do lenistwa. Lubiłem go. Dzięki takim ludziom można zachować wiarę w to, że może być lepiej i nawet gdy jest ciężko warto się uśmiechnąć.

Dziś Tomek Sroczyński miał mszę prymicyjną. Wczoraj wyświęcono go na księdza w zakonie Pijarów. Dziś Msza była piękna. Chyba się nawet wzruszyłem parę razy. Tomku – modlę się za Ciebie. Wytrwaj w wierności i służ tym, którzy tego potrzebują.

Ulubione święta

Oto nadchodzą – już trwają w zasadzie – moje ulubione święta Wielkiej Nocy. Od zawsze ten święty czas urzekał mnie właśnie swoim sakralnym charakterem. I to było szczególne sacrum – o wiele czystsze niż np. Boże Narodzenie. Jak dla mnie to właśnie Wielkanoc objawiała moc świętości – zwłaszcza, że pewnych pierwiastków świeckich jest tu raczej niewiele, bo Kościół zdecydowanie akcentuje tu religijną naturę tego czasu. Mniej zwraca się uwagę na powszechną już u nas (niestety) gorączkę zakupów, objadania się, leniuchowania itd. Tak widzę to święto. Towarzyszy temu przemiana przyrody budzącej się do życia, co jeszcze bardziej kontrastuje z grudniowym misterium narodzenia Pana. To właśnie Wielkanoc jest centrum świętego roku. I teraz bardziej niż zwykle odczuwam to, iż to jest właśnie rzeczywisty czas święty – że faktycznie uobcenia się To, Co Święte. Koło czasu i losu wykonuje pełen obrót – Pan naprawdę jest teraz na Golgocie i naprawdę leży w grobie i naprawdę z martwych wstaje. To istotny sens naszego Chrześcijaństwa.