Czy zawsze tak będzie?
- By Krzysztof Kudłacik
- In dusza
- With 3 komentarze
- On 4 sie | '2003
Czy to jakaś cholerna konieczność dziejowa siedzi za tym? Oto kiedy ja w 1984 roku jechałem na pierwszy festiwal Muzyki Rockowej (aka „Muzyki Młodej Generacji”) w Jarocinie, to byłem świadkiem sporej nagonki medialno – obyczajowej na samą imprezę i na jej uczestników. Padały wtedy autorytatywne stwierdzenia, że festiwal to wylęgarnia narkomanów, satanistów,.agresji, przestępczości i wszelkiego zła. Pamiętam reakcję starszej babci, która oglądając na stacji PKP w Kalwarii Zebrzydowskiej mnie i kumpla z którym jechałem na festiwal z niesmakiem powiedziała „A bo to panie wszystko przez te rocki i panki …!” (owszem, ja miałem niemal łysą głowę).
Teraz oglądam to, co towarzyszy Przystankowi Woodstock J.Owsiaka i widzę niemal to samo! Tyle, że dekoracje są inne – za moich czasów (wybaczcie, ten termin) był to komunizm, a teraz Trzecia Najjaśniejsza Rzeczpospolita. Media widzą w tym tylko taplających się w błocie młodzianów, którzy nie rozumieją różnicy między USA a Polską lub rozkrzyczane grupki Hare-Kryszny. Ewentualnie przebitki ujawniają księdza katolickiego rozmawiającego z rockersem. Oczywiście nie może się obejść bez „gorących” informacji o konflikcie WOSP z przydrożnymi handlarzami, którzy nie chcą dać zarobić „pazernemu” Owsiakowi płacąc 4 000 koncesji. Uderza mnie nie tylko trywialność argumentów przeciwników Owsiaka czy ich usilne poszukiwanie taniej sensacji tam, gdzie jej nie ma, ale nade wszystko to, że tak są podobne – naprawdę nic się tu nie zmieniło przez te 20 lat. Zadziwiające. Wątpię, aby to podobieństwo dało się wyjaśnić przez prosty konflikt starzy – młodzi. Obawiam się, że teraz – wyraźniej niż kiedykolwiek przedtem – wchodzi w grę na przykład czynnik ekonomiczny. Tu się toczy konflikt o kasę. Nie myślę oczywiście o zimowej akcji Wielkiej Orkiestry. Myślę o skutkach tej akcji – zarówno o kupowaniu sprzętu dla szpitali, jak i o samym koncercie na Przystanku Woodstock.
Inne wyjaśnienie mówi o tym, że mamy pod przykrywką Wielkiej Orkiestry i Przystanku jakiś cień walki światopoglądowej – tu jest jakiś konflikt o „rząd dusz”. Oczywiście myślę tu o Przystanku Jezus, który wyrósł na ciele Przystanku Woodstock.
Bardzo dobrze, że Przystanek Jezus się pojawił… choć w zasadzie był od zawsze. Kiedy ja bywałem na Jarocinie, to zawsze było kilku księży na polu namiotowym. Oni tam zawsze byli. To nie był przypadek – wtedy i teraz (a może teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej) młodzi potrzebują ewangelizacji i odwrotnie: młodzi są potrzebni Kościołowi. Tu jest fura różnych argumentów i nie będę się nimi zajmował. Niepokoi mnie co innego. Oto wczoraj na mszy prowadzący ją ksiądz bodaj czterokrotnie modlił się i wzywał do modlitwy za uczestników Przystanku Woodstok – że ktoś im mąci w głowach, że trafili do zaplanowanej wylęgarni rozwiązałości, narkomanii i bezbożnictwa wraz z sekciarstwem, że impreza Owsiaka ma cele wyłącznie zarobkowe. Jak to usłyszałem, to zwyczajnie szczęka mi opadła ze zdumienia, a krew się zagotowała. I mówił to człowiek w moim wieku lub tylko niewiele starszy. Co więcej – wprost wezwał do modlitwy za grupę uczestników Przystanku z Andrychowa! A więc wiedział, iż grupa młodziaków wybrała się w sposób „zorganizowany”. Obawiam się, że ten człowiek ich już namierzył i wyłuska ich na „lekcji” religii w nowym roku szkolnym. Jestem ciekaw, czy gdyby Owsiak porozumiał się z biskupem Dajczakiem i Przystanek Jezus oficjalnie się odbył, to czy andrychowski katecheta miałby okazję do swojego zjadliwego i napastliwego komentarza i zachowania?
Nie jestem zwolennikiem ani Owsiaka, ani Przystanku Woodstock, ale to, co powiedział kaznodzieja z parafii św.Macieja zbulwersowało mnie i wręcz dotknęło. Były to bowiem słowa głupie, przesiąknięte nienawiścią i zwyczajnie, obłudnie fałszywe. W ten sposób właśnie dał wyraz własnym uprzedzeniom i ograniczonym horyzontom. Jakiż niezmierzony dystans dzieli andrychowskiego kaznodzieję od tych 47 księży i 17 sióstr zakonnych, które mimo problemów przybyło do Żar i ewangelizowało żywym Słowem Pana i własnym przykładem.
jarek
16 stycznia 2004 at 15:42 |
Straszne to co piszesz, samo wezwanie w modlitwie wiernych rozumiem jako coś szlachetnego, ale jak można tak wartościować?
Cóż przypominają mi się słowa apelu pewnego księdza z Warszawy organizującego kolonie dla młodzieży, do wszystkich kapłanów w Polsce: "przeznaczcie choć tydzień swojego urlopu na wyjazd z młodzieżą!"
Ufam, że gdyby ten apel został wysłuchany, to problem by choć częściowo zniknął. Wtedy ów, grzmiący kapłan poznał by młodzież i jej chęć poznania muzyki, nowych znajomych i bycia choć przez chwilę akceptowanym przez innych.
W końcu to nie wina młodych, że najczęściej czują się akceptowani na takich spotkaniach jak dawniej Jarocin, czy teraz Woodstock. Dlaczego? Bo z imprez masowych udaje się tylko Lednica i to dzięki heroizmowi o.Góry OP bądź co bądź zakonnika a nie księdza parafialnego…
To takie gorące myśli, bo po tym co napisałeś trudno się nie zagotować od tych głupich słów, które usłyszałeś w kościele…
PS
Na Tor Vergata AD200o Jan Paweł II nie dzielił młodych na skinów, panków, czarnych i białych. Kochał nas wszystkich i to było niezapomniane, a przecież to tylko ksiądz parafialny z Watykanu ;-)
nestor
16 stycznia 2004 at 15:42 |
Owsiaka nie lubię i Przystanku Woodstock nie lubię. Rozwalone pociągi są faktem, hare kryszna tez a normalnych ludzi w TVP nie pokazuja bo to sie nie sprzedaje.
krzysiek
16 stycznia 2004 at 15:44 |
Oczywiście masz rację co do medialnej strony Przystanku: telewizornia pokazuje tylko rzeczy smieciarskie, poboczne – te, które na miejscu, dla uczestników Przystanku niekoniecznie mają jakiekolwiek znaczenie.