head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

11.09 i co?

Nie chciałem za bardzo pisać o rocznicy ataku terrorystycznego na USA. Śmierć niemal 3 000 ludzi była wielką tragedią dla ich rodzin, przyjaciół i znajomych. I to trzeba uszanować. Jak każdą inną tragedię na świecie (!). Ale wg mnie to na tyle. Nie chciałem pisać o 11.09.2001r. w Nowym Jorku, ponieważ wokół tych wydarzeń dominuje ton, który mi nie odpowiada: otóż nie zgadzam się na traktowanie tej sytuacji w sposób wyjątkowy – tak, jakby śmierć tych ludzi miała jakąś uniwersalnie wyjątkową jakość moralną. Sądzę, natomiast, iż ich śmierć – straszna i niepotrzebna – była tak samo ważna, doniosła, jak każda inna podobna tragedia niosąca śmierć. Przecież ilość nie przechodzi tu w jakość! Nie popadajmy w paranoję! Niemal codziennie media donoszą o rzeziach między jakimiś Tutsi i Hutu, spadających samolotach, wykolejonych pociągach, wyżynaniu Chrześcijan przez Muzułmanów, czy przymusowej sterylizacji Indian lub Tybetańczyków .. itd. itp.

(więcej…)

Telefony dzwonią dzyń, dzyń

po

Tydzień temu zakończyłem urlop. Urlop pod znakiem remontu łazienki. Zatem wypoczynek był raczej skromny lub żaden. No cóż, tak bywa. Po remoncie ostała się nowa łazieneczka i niemały koszyk zadłużenia na wiele miesięcy w przyszłość. Nauka z całego tego doświadczenia jest dość banalna, ale wyraźna: kobiety mają genetycznie wbudowane staranie się o takie sprawy jak łazieneczka lub wygląd kuchni. :-)

Śmieszne i straszne

Mieszkam w Andrychówku bodaj trzynaście lat. Znam to miasto – kiedyś wgryzłem się z jego bebechy polityczno-społeczno-obyczajowe. Śmiem twierdzić, że nie różni się istotnie od innych małych (tu: 30 tysięcy) miasteczek naszego kraju mlekiem i miodem … Ale ostatnio zostałem zaskoczony pomysłowością, głupotą i mizerią moich andrychowian. Oto doczekamy się wkrótce polichromii w kościele św.Macieja z podobizną aktywistów politycznych miasteczka: burmistrza i przewodniczącej Rady Miasta. Całość akcji dzięki wsparciu proboszcza tej parafii, który pozostaje w dawnej zażyłości z byłym kandydatem na posła Akcji Katolickiej, a obecnie jednym z kandydatów w nadchodzących wyborach samorządowych. Poza innymi sprawami, jedno jest chyba pewne – ww. wydarzenie będzie wykorzystane zarówno przez burmistrza, jak i jego przeciwników. Ale – jako osoba z zewnątrz – pytam się: czy potrzebujemy tej burzy w szklance wody i tego publicznego zgorszenia w świątyni?

No satisfaction

Od wczoraj jestem na urlopie. Dwa tygodnie. Wreszcie. Ale mam jakieś poczucie dyskomfortu – takie „No satisfaction”. Oto dwa tygodnie z hakiem przed urlopem, to był zawał roboty, jakiego dawno nie pamiętam. Kolega odpalił swój nowy serwis i niemal na drugi dzień ruszył na swój urlop. Doglądanie „dogrzewanej” aplikacji spadło na mnie. uruchoamiałem w tym czasie dwie własne aplikacje w tym jedna kluczowa na dla całej firmy. Dzięki Bogu tak naprawdę ta kobyła leżała na barkach IT, a nie moich, więc mogłem tylko z doskoku pomagać programistom (ale i tak nie obeszło się bez sobotniej wizyty w firmie). Tu najgorsze jest to, iż maszyna wreszcie ruszyła, ale obaj z Łukaszem H. jesteśmy świadomi, iż odpaliliśmy coś, co i tak wymaga niezwłocznej fastrygowania i rozbudowy (choć spełnia pewne podstawowe wymogi funkcjonalności).
A żeby było lepiej, to na koniec dnia pracy (środy) wyszło coś z inną aplikacją zależną od mojej, co było wynikiem w zasadzie mojego „niedopatrzenia”. I nie pociesza mnie za bardzo, że dzielę się odpowiedzialnością z innym kolegą. Niestety wyszła qpa. Stąd generalnie mieszane uczucia na początku urlopu. Boję się, iż praca – chociaż częściwo – przywlokła się ze mną do Andrychowa. Ale urlop musiałem rozpocząć – byłem już mocno przemęczony i to zaczęłoby się szybko objawiać w samej pracy.

Test prawdy nr 1

Współczuję naszym siatkarzom. Trzeba mieć rzeczywistego pecha. Ci przeciwnicy powinni się nam trafić po wyjściu z grupy – czyli już w finale. Nie chcę powiedzieć, że jesteśmy na straconej pozycji. Murek i ekipa będą walczyć i to do końca. Ale bez wątpienia los nas tu pokarał. Do tego nie zagra (oko Murka i Świderskiego) mój ulubieniec – „artylerzysta” Papke. Oby chociaż udało się poreperować kolana Świderskiego. Do tego mam – jak zwykle zresztą – obawy co do „wieżowca” Nowaka. Do tego wszystkiego nie obejrzę w telwizorni pierwszego meczu. Może choć powtórkę i dwa następne. Tak, czy siak to będzie pierwszy test prawdy dla tego zepsołu, który bez wątpienia już dojrzał do poważniejszych sukcesów. Takim sukcesem był przecież awans w świetnym stylu do finału Ligi. Teraz pierwsze przytarcie – finały. A potem już druga odsłona, drugi test: Mistrzostwa Świata. Życzę chłopakom wszystkiego, co powinno się życzyć siatkarzom

Atrakcyjny widok

Oto minister Hausner miał drzewiej „atrakcyjny widok o uspokajającym oddziaływaniu psychicznym”. Ale już nie ma, bo zły do cna i przebiegły Uniwersytet Jagielloński swoją budową zasłonił ministrowi widok na ogrody (zresztą uniwersyteckie). Kiedy to usłyszałęm dzieś w moim radyjku, to zwyczajnie opadła mi szczęka i wymiękłem. Zwyczajnie mowę mi odebrało.

Muzyczka do pamiętania

Tak zupełnie przypadkiem zacząłem się zastanawiać, jakie utwory muzyczne zyskały sobie trwałe miejsce w mojej pamięci. Z różnych powodów: bo kojarzą się z pierwszą miłością, bo kojarzą się z drugą miłością, bo kojarzą się z wzruszającym wierszem lub momentem w czasie i przestrzeni. A ponieważ stary człowiek jestem, więc tak wspominkowo i wyrywkowo. Oto J.Junkle śpiewał kiedyś wspaniałą balladę „Boy on the bridge” – bez wątpienia przeżywałem wtedy jakieś intensywne uczucie do V.. Podobnie było z klasycznym już utworem supergrupy Toto – „Africa” (bodaj płyta nr IV). Jednak pierwsza miłość przychodzi mi na myśl, kiedy słucham Cata Stevansa „Lady D’Arbenville” lub (też supergrupa) – U.K. „Randez Vous at 6:02”. Ja i moja żona będziemy długo pamiętać całą płytę Roberta Palmera „Havy Nova”.

(więcej…)