Przychodzę dziś do fabryki i bladym świtem dział prawny śle mi list. List dotyczy ustawy lustracyjnej. Z jednej strony stwierdza się, że zgodnie z literą prawa portal nie prowadzi działalności wydawniczej lub dziennikarskiej (Spółka nasza nie wykonuje działalności wydawniczej czy prasowej, zgodnie z definicjami legalnymi tych pojęć), zatem nie podlegamy ustawie lustracyjnej.
W sumie to jest racja. Stanowimy – jak to ktoś szalenie trafnie ujął – agregator treści stworzonej gdzie indziej. Jednak wielu z nas ma specjalne zaświadczenia oficjalnie wydane przez firmę, ze zdjęciem i formułką prawną w której prosi się o potraktowanie nas jak dziennikarza. Sam w ten sposób chyba dwa lub trzy razy wchodziłem na różne imprezy kulturalne – czyli jako dziennikarz. Ale to są raczej wyjątki od reguły i nie jest to powszechne. Bo dziennikarzami nie jesteśmy.
Mniejsza o to.
W innym akapicie nasz dział prawny pisze:
Mając jednak na względzie fakt, iż powyższa ocena stanowi jedną z możliwych interpretacji obowiązujących przepisów prawa, informujemy Państwa, że w przypadku przygotowania przez Państwa oświadczeń lustracyjnych, zostaną one przekazane bezzwłocznie do Biura Lustracyjnego Instytutu Pamięci Narodowej, celem rozpoznania, zgodnie z przepisami Ustawy lustracyjnej. Informujemy jednocześnie, iż oświadczenia lustracyjne powinny być przygotowane według wzoru ustawowego (załącznik do niniejszego maila) i przekazane do biura Zarządu
Masz babo placek. Oto dylemat obywatelsko – egzystencjalny: lustrować się, czy nie lustrować? Oto jest pytanie. Sprawa jest tym ciekawsza, że w moim przypadku mogę to przećwiczyć na własnej skórze.
(więcej…)