head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Posts in the bitrate category

Pierwszy koncert Paulinki

W minioną niedzielę w naszym miasteczku zakończył się XXV ogólnopolski festiwal piosenki turystycznej i poezji śpiewanej „Piostur Gorol Song„. Finałowy koncert zwieńczył występ Voo Voo z Urszulą Dudziak i Jahiar Azim Iranim. Mój plan był wyrafinowany i przebiegły ;)) Chciałem iść na koncert z Pauliną i Anetką.

(więcej…)

Pierwsze mocne dźwięki

Ta notka Michała nasunęła mi dwie refleksje. Pierwsza to niezatarte wspomnienie pierwszego w życiu koncertu rockowego (ba – koncertu muzycznego w ogóle), który obejrzałem. Był to hard-core’owy Abbadon w Jarocinie 1984.

(więcej…)

osiołek drepcze

Przedwczoraj po wielu próbach wreszcie odpaliłem Osiołka. No i podreptał. Jak na razie denerwuje mnie jego logika alokowania dysku – zatem potrzeba niestety sporo miejsca mieć lub ostrożnie układać kolejkę, aby suma otrzebnej przestrzeni nie przerosła możliwości HDD. Sprawę tzw. niskich ID już pominę. Ale cieszy jedno – być może najważniejsze w tym wszystkim – przy okazji odkryłem sporą kolekcję zasobów dźwięków w jedynie słusznym formacie MPC.

Gotan Project w Sopocie

Poza występem Kayah, to jedyny koncert, którego rzeczywiście byłem ciekaw an tegorocznym Sopocie. Gotan po raz pierwszy poznałem w relacji Pawła Kostrzewy z Roskilde. Potem przyszła kolej na płytę „La Revancha Del Tango” i parę drobnych przyczynków – np. radiowy koncert z Wiednia. No i przyznam, że oglądając Gotan Project na ich drugim polskim występie (pierwszy w warszawskiej Stodole) nie zawiodłem się. Udany wsytęp. Pokazali wszystkie swoje atuty. Od charakterystycznego klimatu z pogranicza tanga i muzyki świata, przez otwarte struktury w których poszczególni instrumentaliści mogli się popisać wirtuozerią, przez taneczne brzmienia klubowe, na porywającym finale kończąc. No i do tego szczypta spektaklu – wyraźna dwudzielność koncertu, tancerze, slajdy i filmy w tle. Zaskoczyła mnie to, iż wiele utworów wyraźnie dryfowało aranżacyjnie w stronę lżejeszego gatunkowo jazzu. Czego natomiast żałuję, to zwyczajny brak nowej płyty ;-) Ale to inna brocha.

dźwięki – już się cieszę

Tiaaa.. siedzę. Owszem: siedzę mało wygodnie. Ale to siedzenie jest brzemienne oczekiwaniem. Na burning materiału dla moich uszu. Oto podsmażany, mocno ciemno-nocny „Piotr Kaczkowski przedstawia: MiniMax”. Przecież na jego audycji się w znacznej części muzycznie edukowałem i wychowywałem. Must have. Obok tego za chwilę – waląc mocno bębnami i sekcją rytmiczną w ogólności – wypali się drugi album Petera Gabriela. Wczoraj wyburnił się należycie album pierwszy. Szacunek dla Artysty! I na przystawkę – e … może jednak będzie to główne danie mięsne (wegetarianizmowi mówimy: precz!) – Living Colour. A będzie to bootleg „Live at the Marquee Club, London UK, 11 Feb 1993”! Oj, będzie łomot!

słucham i czekam

Słucham z olbrzymią przyjemnością: Audioslave – wspaniała, mocna płyta z inteligentnym hard-rockiem. Już zaczynający płytę „Cochise” (tak, tak – ten wódz Indian) uderza w głowę, a jednocześnie intryguje pokręconą partią gitary Toma Morello. Jak już to gdzieś wcześniej napisałem – miałem ładnych parę lat przerwy w odsłuchach, wiec głęboki, dynamiczny i melodyjny głos Chrisa Cornella wydaje mi się świerzy i odkrywczy. Potem uszu oderwać nie można od partii basowej w „Gasoline” … itd. Obok tego – dla równowagi – odsłuchuję najinteligentniejszy funk ostatnich lat – Macy Gray. Jej „Relating to a Psychopath” to jeden z moich ulubionych przebojów. Tu poniekąd zakręcenie moje idzie równolegle do pasji Anetki – ona nie może przejść obojętnie obok „WHEN I SEE YOU” – singla promującego najnowszy album Macy – „THE TROUBLE WITH BEING MYSELF„. Na ten album czekam i Najlepsza Z Moich Żon. Swoją drogą: tu piszą – http://www.sonymusic.pl/katalog/id/4216/more_k/1 , że premiera była 28.04.2003 – zaś krynica wszelkiej mądrości pisze o 13.05 br. … hmmm: http://www.macygray.com pisze enigmatycznie: Internationally: April 28 & May 5, North America: Spring, 2003. No cóż … będzie trzeba się czujnie zaczaić …

Muzyczka do pamiętania

Tak zupełnie przypadkiem zacząłem się zastanawiać, jakie utwory muzyczne zyskały sobie trwałe miejsce w mojej pamięci. Z różnych powodów: bo kojarzą się z pierwszą miłością, bo kojarzą się z drugą miłością, bo kojarzą się z wzruszającym wierszem lub momentem w czasie i przestrzeni. A ponieważ stary człowiek jestem, więc tak wspominkowo i wyrywkowo. Oto J.Junkle śpiewał kiedyś wspaniałą balladę „Boy on the bridge” – bez wątpienia przeżywałem wtedy jakieś intensywne uczucie do V.. Podobnie było z klasycznym już utworem supergrupy Toto – „Africa” (bodaj płyta nr IV). Jednak pierwsza miłość przychodzi mi na myśl, kiedy słucham Cata Stevansa „Lady D’Arbenville” lub (też supergrupa) – U.K. „Randez Vous at 6:02”. Ja i moja żona będziemy długo pamiętać całą płytę Roberta Palmera „Havy Nova”.

(więcej…)