na pożegnanie mroźnej zimy
- By Krzysztof Kudłacik
- In varia
- With No Comments
- On 12 lut | '2012
dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik
Nasze ulubione kocisko – Nitka – zdechła w listopadzie. Była z nami ponad 11 lat. Przywiozłem ją z Krakowa, gdzie została znaleziona błąkająca się po śmietniku. Wspaniała, wielka kotka, z wesołym usposobieniem, kochała dokarmiać nas ludzi swoimi świeżo złowionymi ptakami lub myszami.
Nitkę zastąpił Korek! Czarny jak węgiel kocurek, który urodził się w psiej budzie w Tarnowie. Dlaczego Korek? Bo uwielbia skakać i podskakiwać na tylnych łapach, jak jakiś korek na falach. Wiecie, co jest źle z czarnymi kotami? Że niemal nie sposób zrobić im zdjęcie! Powód: autofocus działa wykrywając różnice kontrastu – a tych nie ma, bo kocisko jest jednolicie czarne ;)
Jakoś jesienią często nachodziła mnie refleksja, że jest bardzo dobrze, bo od paru lat zdrowie względnie mi dopisuje – dopada mnie atak korzonków, co najwyżej mam jakiś kłopot z gardłem. W sumie są to sprawy, które załatwia się najwyżej w pięć dni (zastrzyki, antybiotyk). No i okazało się, iż to była jakaś cholernie mroczna zapowiedź końca 2011r.
Z czasem coraz bardziej przekonuję się do trenera naszej męskiej reprezentacji siatkarzy Andrei Anastasiego. Jakoś nieodmiennie kojarzy mi się on z Bogdanem Wentą. Podobna jasna logika wypowiedzi, klarowne stawianie sprawy, unikanie zbędnej dyplomacji.
Tym razem Anastasi dał wywiad do Przeglądu sportowego (pełna treść w PDF) w którym niezwykle jasno przedstawił swoją opinię o kształcie reprezentacji i metodzie jej budowy. I co tam mamy? Otóż Anastasi bez ogródek mówi to, czego jasno nie umieją powiedzieć tzw. autorytety polskiej siatkówki. Mówi jasno o prostych rzeczach, które dla wielu naszych zawodników i działaczy wcale oczywiste nie są. Dlatego pozwalam sobie wybrać moim zdaniem kluczowe myśli Anastasiego i podkreślić, że jako kibic siatkarski myślę jak obecny trener reprezentacji.
W pewnym sensie to Włoch mówi nam, na czym polega patriotyzm – na czym polega sens gry w reprezentacji.
Kary nie mają sensu, bo najważniejsze są szczere chęci i motywacja. Poza tym kto powiedział, że w kadrze muszą grać najlepsi? Ważniejsze, by mieć pomysł na reprezentację i znaleźć ludzi, którzy w niego uwierzą. Trzeba walczyć jak w obronie własnej ojczyzny, jej flagi. Polska to kraj, który przez wieki walczył o wolność. Chcę mieć w drużynie ludzi o podobnych cechach do tych, którzy walczyli w „Solidarności” o suwerenność czy jeszcze wcześniej o wyzwolenie.(…)Trzeba tak wychować zawodników, by ich największym marzeniem było zaśpiewanie hymnu przed meczem. Muszą wierzyć w drużynę narodową całym sobą.
Pisałem tutaj już parokrotnie o żenująco niskim poziomie wydawania sportowej części www.gazeta.pl – szczególnie skupiam się nad kwiatkami znalezionymi w dziale siatkarskim. Dziś ponownie mam ciekawostkę – na http://www.sport.pl/siatkowka/0,0.html czyli na stronie głównej siatkówki widać tekst z działu piłki nożnej:
Dlaczego? Być może włożył go tam jego autor – mój ulubiony inaczej redaktor Przemysław Iwańczyk, który chce uchodzić za eksperta od siatkówki. Być może dlatego, że w ostatnim zdaniu tego tekstu pojawia się fraza: „oraz inauguracja PlusLigi siatkarzy Lotos Trefl Gdańsk -PGE Skra Bełchatów (piątek, 20, Polsat Sport – 172 tys.)”
Tragedia.
Tego nie spodziewał się nikt. Nawet nie ma powodów, aby napisać: tego spodziewali się tylko nieliczni. Sam Anastasi spodziewał się tego. Chciał wyjść z grupy. Tylko i aż. Jeszcze przed turniejem finałowym sam pisałem: medali nie będzie. To był wyraz mojej paniki, ale jednocześnie chciałem wzmocnić atmosferę nacisku na siatkarzy – żeby dali z siebie więcej oraz aby nie jechali do Czech i Austrii z oczekiwaniami na medal. Takie brzemię jest mordercze na polskich siatkarzy. Wygrywają wtedy, kiedy nikt na nich nie liczy.
Ten plan chyba się powiódł: nie mieli etykiety faworyta.
Cieszymy się z tego, że wygraliśmy, to był bardzo ciężko wywalczony medal na przekór wszystkim i wszystkiemu.
Za: http://blokaut.net/aktualnosc/225, słowa B.Kurka, podkreślenie moje.
Z rozmysłem nie pisałem o poszczególnych meczach, bo kluczowa sprawa to efekt końcowy. Nie można pozwolić sobie na huśtawki nastrojów po każdym konkretnym meczu. To zaciera obraz ogólny. W moich oczach obraz ogólny wygląda następująco.
Długo zbierałem się do napisania tej notatki. Z natury nie jestem skłonny do paniki. Zwykle stosuję strategię odczekania ile tylko się da. Czas przynosi najlepsze odpowiedzi i wskazówki. Mamy za sobą kobiece World Grand Prix, finał Ligi Światowej i Memoriał Jerzego Huberta Wagnera. W mojej ocenie mamy powody do paniki.