head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

fantastyczny medal polskich siatkarzy na ME 2011

Tego nie spodziewał się nikt. Nawet nie ma powodów, aby napisać: tego spodziewali się tylko nieliczni. Sam Anastasi spodziewał się tego. Chciał wyjść z grupy. Tylko i aż. Jeszcze przed turniejem finałowym sam pisałem: medali nie będzie. To był wyraz mojej paniki, ale jednocześnie chciałem wzmocnić atmosferę nacisku na siatkarzy – żeby dali z siebie więcej oraz aby nie jechali do Czech i Austrii z oczekiwaniami na medal. Takie brzemię jest mordercze na polskich siatkarzy. Wygrywają wtedy, kiedy nikt na nich nie liczy.

Ten plan chyba się powiódł: nie mieli etykiety faworyta.

Cieszymy się z tego, że wygraliśmy, to był bardzo ciężko wywalczony medal na przekór wszystkim i wszystkiemu.

Za: http://blokaut.net/aktualnosc/225, słowa B.Kurka, podkreślenie moje.

Z rozmysłem nie pisałem o poszczególnych meczach, bo kluczowa sprawa to efekt końcowy. Nie można pozwolić sobie na huśtawki nastrojów po każdym konkretnym meczu. To zaciera obraz ogólny. W moich oczach obraz ogólny wygląda następująco.

Powtórzę moje słowa z końca Ligi Światowej: są powody do umiarkowanego optymizmu. Obrona tytułu Mistrza Europy z Turcji jest obecnie poza naszym zasięgiem sportowym. Jednak nawet na takim poziomie, jaki reprezentujemy obecnie możemy skutecznie grać z najlepszymi. Mamy niespodziewany brązowy medal – jesteśmy trzecią drużyną kontynentu. Wspaniałe osiągnięcie drużyny: zawodników i trenerów. Teraz pora na cel główny 2011 – wywalczenie awansu do turnieju olimpijskiego Londyn 2012.  Trzeba tylko zająć miejsce 1-3 w Pucharze Świata do którego dziką kartę siatkarzom kupiła telewizja Polsat.

Bardzo trzeba wystrzegać się przeświadczenia, iż premiowane miejsce w PŚ mamy już kieszeni! Najpierw trzeba zagrać kilka meczy i osiągnąć w nich zwycięstwo. Nie będzie to łatwe, bo Puchar wypadnie w okresie, gdy grana jest liga krajowa i mniej więcej w tym okresie zawodnicy zaczynają mieć pierwszy kryzys, obniżkę formy (Japonia, 20 listopada do 4 grudnia). W PŚ oprócz gospodarzy zagra 5 mistrzów kontynentów, 4 wicemistrzów (zgodnie z rankingiem FIVB) oraz dwie drużyny z „dzikimi kartami” (za: volley24  http://42.pl/u/2FGm). Prawdziwa i najważniejsza próba zatem przed naszą reprezentacją. Wszelkie przejawy huura-optymizmu należy mocno studzić.

Jednak z pewnością mamy dobre powody, żeby czuć siłę i pewność siebie przed tym głównym wyzwaniem. To mnie cieszy najbardziej.

Anastasiemu udała się rzecz niezwykła: zamaskował nasze bieżące niedoskonałości i słabości kreując nowy model drużyny. Słabość podstawowa to brak armat i bardzo nierówne rozegranie. Brak armat widać jeszcze wyraźniej, jak przypomnimy, że Kuba Jarosz w ostatnim roku był cieniem samego siebie i w reprezentacji został zmiennikiem przyjmującego na siłę przemianowanego na atakującego (Z.Bartman). Właśnie mecz z Rosją, gdzie Jarosz przypomniał sobie, iż kiedyś grał bardzo dobrze dowodzi, że atak mamy słaby lub nie mamy go wcale. Podobną opinię mam odnośnie rozegrania przez Łukasza Żygadłę: to solidny zawodnik, ale bez błysku (geniuszu lub szaleństwa). I w tej sytuacji Anastasiemu udaje się sztuka wyśmienita i wyjątkowa: skoro nie mamy atakującego pokroju Stockra, to trzeba grać trzema atakującymi mniejszego kalibru (Bartman, Gruszka, Jarosz). Trzech już jakoś dało radę. Do tego doszła więcej niż bardzo dobra gra w obronie do ostatniej piłki. Widać to już było w Lidze Światowej i  w kluczowych momentach właśnie zakończonego czempionatu. Mój prawdziwy zachwyt wzbudził fakt, iż Anastasiemu udało się wywołać prawdziwą konkurencję, współzawodnictwo na poszczególnych pozycjach – w szczególności mam na myśli środek bloku i przyjęcie. De facto pojęcie podstawowy zawodnik składu już straciło na aktualności. Nikt nie ma z definicji stałego miejsca w wyjściowej szóstce. Trzeba sobie na to mocno zapracować. Widać to na przykładzie Kubiaka i Ruciaka, na przykładzie Możdżonka i Kosoka. Także dzięki temu chyba zawodnicy uświadomili sobie lepiej, że trzeba myśleć w kategoriach całości, kategoriach drużyny. Że np. blok trzeba dostosować do wymagań przeciwnika – np. jeśli potrzeba szybko przesuwającego się bloku, to Możdżonek bez żalu ustąpi miejsca Kosokowi. I tak dalej. To może zabrzmi dziwnie, ale to coraz silniejsza strona naszej drużyny. Skąd się brały powszechne nie dawno głosy typu: jak możemy cokolwiek ugrać, skoro nie ma podstawowych zawodników (Winiarski, Zagumny, Pliński, Wlazły)? Teraz nowa logika wygląda tak: kogo potrzebujemy, żeby ograć tego konkretnego przeciwnika?

I kolejna sprawa, która budzi mój podziw do trenera. Ten facet przestał mitologizować konkurencję sportową. Nie gramy dla piękna gry, gramy, żeby osiągnąć określony efekt. Dlatego Polacy odpuścili ostatni grupowy mecz ze Słowacją. Celowo przegrali, bo opłacało im się uniknąć gry przeciw Rosji w drugim etapie turnieju. W drugim etapie turnieju nie byliśmy gotowi na grę przeciw wielkiej Rosji – byliśmy na to gotowi ostatniego dnia mistrzostw. Owszem, to cwaniactwo, to drwiny z ducha sportu. Ale czym innym są ustawiane pod gospodarzy drabinki turniejowe, czym innym są tzw. losowania grup przy zielonych stolikach działaczy FIVB? Taktyka Anastasiego okazała się zwyczajnie i po prostu: skuteczna! Tego potrzebowała polska siatkówka w 2011r.

Na koniec jeszcze parę słów o Bartku Kurku. Moje nadzieje i przewidywania znalazły spełnienie. Z jednej strony Anastasi ustawił grę pod tego zawodnika. A z drugiej Kurek przyjął to na siebie i odpowiedzialnie zrealizował jak tylko potrafił najlepiej. Można upatrywać w całym jakichś problemów, jak to robił najlepszy polski dziennikarz sportowy Rafał Stec ostro łając Kurka za to, że ten na turnieju nie chce udzielać wywiadów i wręcz ucieka przed dziennikarzami: ME siatkarzy. Ile dzieli Kurka od megagwiazdy? Jego Ekscelencja rozmawiać nie zamierza. Stec ma rację, kiedy wymaga od zawodników ich czasu na rozmowy, bo to ich inwestycja we własną przyszłość. Jednak Stec powinien zrozumieć, iż czasami nie warto rozmawiać o ile ma to posłużyć nie rozpraszaniu zawodnika, jego lepszemu przygotowaniu do gry. Widocznie Kurek potrzebował odcięcia się od zgiełku mediów, aby przeanalizować swoje słabości i lepiej grać w kolejnych meczach. Jak widać, grał lepiej. A to mała cena za nerwy Steca. Jakkolwiek było w rzeczywistości, polska reprezentacja potrzebuje Kurka tak, jak serbska potrzebuje Ivana Miljkovica. Przykłady na obydwie potrzeby widzieliśmy naocznie sami.

ps.

na koniec zagadka – czemu na ilustracji meczu siatkarzy jest tenisista? bo ja nie wiem … taką ilustrację podała Wyborcza.

kliknij, aby powiększyć

zdjecie tygodnia: Juan-Carlos Hernandez, okupacja Wall Street arrow-right
Next post

arrow-left brązowi medaliści ME 2011!
Previous post

  • zorro

    20 września 2011 at 8:42 | Odpowiedz

    Odpowiadam na zagadkę : bo Wyborcza to GWno, w które nie należy wdepnąć.
    Z rzeczy merytorycznych : zdobyć awans na olimpiadę będzie bardzo trudno. Z drugiej strony, wg mnie medaliści ME powinni z urzędu być uczestnikami igrzysk. Znów ktoś sobie jaja robi z prawdziwego sportu. Na IO w Londynie będzie amatorska ekipa z jakiegoś afrykańskiego bantustanu, a prawdziwych profesjonalistów może zabraknąć. Kto takie regulaminy tworzy ?
    I jeszcze jedno : każde zwycięstwo nad Rosją jest bezcenne.

  • empiryk

    20 września 2011 at 12:37 | Odpowiedz

    :) ja bardzo ubolewam nad poziomem edycji GW, bo to jest nie tylko drażniące – jak mylnie dobrane ilustracje, ale też szkodliwe – np. podawanie nieprawidłowych godzin rozgrywania meczów (GW do końca utrzymywałam, że półfinał Polska-Włochy będzie grany o 18).
    Co do awansu na IO to masz rację: będzie o niego trudno – piszę o tym jasno. Jednak moja teza brzmi: o ten awans będzie łatwiej brązowym medalistom, niż gdybyśmy zajęli miejsce 4 lub niższe.
    Właśnie czytam wypowiedź prezesa PZPS, który – jako nowo upieczony wiceszef CEV – deklaruje zabieganie o jednolity na każdym szczeblu międzynarodowych rozgrywek system eliminacji. Pikantne w tym jest to, iż właśnie on – Przedpełski – był głównym autorem systemu, jaki zastosowano w minionych ME.

  • ME siatkarek: Wyborcza ponownie dezinformuje | head.log

    28 września 2011 at 10:51 | Odpowiedz

    […] z siatkówki w internetowym serwisie Gazety Wyborczej. Ostatnio pytałem, dlaczego zdjęcie tenisisty ilustruje sprawozdanie z meczu reprezentacji Polski. Teraz ponownie jest kwiatek – dezinformacja […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *