head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Posts in the varia category

Wybory za nami, wybory przed nami

Owszem głosowałem w wyborach samorządowych 27.10. Niechętnie, ale poszedłem. Moja niechęć bierze się z tego, że wciąż cierpimy na dziecięce choroby demokracji: wadliwe ordynacje, manipulowanie przy okazji każdych wyborów przy trybach głosowania, czy też (dla mnie jedna z głównych porażek III RP) brak merytorycznej kadry urzędniczej. Nie mogę być entuzjastycznie nastawiony do wyborów tzw. sejmików samorządowych jeżeli uważam je za zbędą narośl na ciele ustroju demokratycznego. Nie mogę być entuzjastycznie nastawiony do wyborów rad powiatów, czy gminy, skoro muszę głosować na (w pierwszym rzędzie) partie, a nie na konkretnych ludzi. Jestem zwolennikiem głosowania w obwodach jednomandatowych: gdzie zwycięża ten, kto dostanie więcej głosów. Obecnie ten tryb wybierania istnieje tylko dla wyborów burmistrzów, wójtów, czy prezydentów.

(więcej…)

Nadal nie rozumieją Andrzeja Lepieja

Gdy czytam takie teksty: http://www.zw.com.pl/apps//tekst.jsp?place=zw_list_articles&news_id=4096 wpadam w dość dziwny nastrój. Z jednej strony to jest śliczna opowiastka obyczajowa – o ludziach i polityce. Z innej strony to jest jakiś pamflet polityczny na Lepieja. No i to jest oczywiste. Ale w ogólności to są morały dość błahe – takie opowiastki nic nowego nie wnoszą. My to już wiemy. Ale irytuje mnie nade wszystko to, że tekst H.Biskupskiego jest naocznym dowodem na to, iż on i zleceniodawcy artykułu nie rozumieją „Samoobrony”. Nie rozumieją tego fenomenu społecznego i jego legitymizacji. Wyśmiewają go z pozycji inteligencko-kabaretowych (że tak powiem). A to błąd. Grupa Lepieja nie jest kabaretem – jest realną siłą polityczną. Bazuje na rzeczywistych emocjach – odwołuje się to popularnych przekonań rozpowszechnionych w znakomitej większości naszego społeczeństwa. A to jest potężna siła. Wyśmianie jej to błąd. Ją należy zrozumieć a potem rozbroić. Bo w gruncie rzeczy to jest jakaś bomba z opóźnionym zapłonem. Jasne, że „Samoobrona” opiera się na prostych społecznych resentymentach. I jest siłą głównie negatywną. Jednak nie należy jej bagatelizować – w szczególności, gdy bezrobocie przekracza 18 procent, a za dwa, trzy miesiące będzie oscylowało wokół 20stu! Nie mam jakieś przemyślanej recepty na oswojenie fenomenu Lepieja. Wydaje mi się jednak, iż jedynie rzeczywista i odczuwalna poprawa sytuacji gospodarczej w kraju może przynieść odpływ poparcia od „Samoobrony”. Tak, wiem – to nie jest odkrywcze. Ale pamiętajmy, że z reguły ludzie chcą tego samego: chleba i igrzysk – a jeśli chleba zaczyna brakować, więc trzeba im dostarczyć igrzysk. A ten towar oferuje Lepiej. Widzę przecież na własne oczy – tam, gdzie mieszkam – degrengoladę środowiska społecznego i tam właśnie rozwinie się środowisko Pana Przewodniczącego.

Czym się jaram?

Oczywiście można (a w pewnym sensie należy) jarać się http://megaloman.org/blog/?id=1023954433 Mozillą. W domciu to moja domyślna przeglądarka. Ale jej klient poczty i usenet jest pomyłką. Mizerne filtrowanie (np. brak kiffa dla news) i totalnie znikoma stabilność. Ale nie o Mozilli chciałem :-( Chciałem o aktualnym moim „jaraniu się”. Od miesiąca choruję na ciężką odmianę jarania się muzyką z Internetu. Zaczęło się od współdzielenia się plikami – CD++ – ale jak padł mi 20 GB dysk, to już jest dla mnie niedostępne :-( Więc teraz główne miejsce zajmuje usenet – alt.pl.mp3 – i to jest świetne. Jak mawia Wojtek aka „Piechniczek” – to jest wynalazek na miarę niewynalezienia koła. Co prawda, dodaje, iż wyciągnie muzyki z sieci bywa lepsze od seksu – ale tu nie podzielam jego przekonań :-) Przepastne zasoby. To raz. Dwa – technologia: dzięki takim formatom jak *.mpc lub *.ape w odsłuch jest nieodróżnialny od rzeczywistej płyty CD. itd. itp. Ale czemu sie tym jaram? Oto odkąd tylko mogłem – zawsze zbierałem muzykę. Najpierw były to dość przypadkowe nagrania – Trójka, czy nawet program 1 … potem już kolekcjonowanie: przez audycje Manna, Kaczkowskiego, czy Kordowicza w Trójce, a w finale PR 2 i niedzielne wieczory z muzyką z płyt kompaktowych. Trzeci etap to tzw. „studia nagrań”, czyli sklepy, które za odpłatnością kopiowały muzykę z płyt na kasety (ach! te polowania na płyty i kasety wysokiej jakości – Maxwelle, TDK, Sony, PMD itd.). Ale ustawa o prawach autorskich ucięła ten kanał dystrybucji. I tak zakończyłem – gdzieś w początkach lat 90tych przygodę z regularnym kolekcjonowaniem muzyki. Aż tu nagle we wrześniu 2002r. – booom!

…. jest miło

Cieszę się: http://sport.onet.pl/562547,wiadomosci.html jak cholera. Taka noc (oglądałem na żywo do 01:20) :-) jest jakąś rekompensatą za fatalny występ na finale Ligi Światowej.

Plask, trzask i duzi chłopcy i dziewczynki

Dziś się paintballowaliśmy firmowo w ośrodku KS „Borek Fałęcki”. Pierwszy raz w życiu strzelałem kulkami wypełnionymi zieloną farbą (marki „Apache” bodaj …). Odbyłem dwie rundy. Było zabawnie oglądać dwudziestolatków bigających po chaszczach i wykrotach w maskach i strojach ochronnych, aby kogoś tam drugiego „ustrzelić”. Taka nowa forma sprawności harcerskiej. Ale już za duuuże pieniądze. Tym niemniej – fajna zabawa.

Sprawiedliwość – ale czyja?

Oto czytam sobie notkę z GW odnośnie certyfikatów językowych:

na nowej maturze certyfikat potwierdzający znajomość języka obcego miał zwalniać z maturalnego egzaminu z tego języka (np. angielskie First Certificate in English – FCE, Test of English as a Foreign Language – TOEFL czy niemiecki Zertifikat Deutsch – ZD). Teraz MENiS wycofuje się z tego pomysłu, tłumacząc to „wyrównywaniem szans”. Min. Łybacka uważa bowiem, że to przywilej, z którego skorzystała przede wszystkim zamożniejsza młodzież z dużych miast

Paranoja. Ja rozumiem, że rząd lewicowy chętnie i bez szczególnych ceregieli sięga do naszych kieszeni i rozumiem, iż za każdą cenę chce wejść do UE – ale realizowanie takich pomysłów, jak ten wyżej ociera się o granice zdrowego rozsądku. Znam wiele ubogich rodzin z małych miast i wsi, które wydają swoje ostatnie złotówki, aby tylko ich córka lub syn mógł dostać korepetycje z języka, czy uczęszczać na kurs językowy – tylko po to, żeby potem zdać na jakiś certyfikat. Oczywiście nie dla sportu – ale tylko po to, aby podnieść szanse dziecka w czekających go egzaminach. A uzasadnienie tego koszmaru jest karykaturalne. Jeśli ministerstwo chce wyrównywać szanse miasteczek i wsi względem metropolii, więc niech łoży na biblioteki, wyposażenie szkół lub wywalczy istotne odpisy od podatków rodziców łożących na wynajem stancji dla uczącej się lub studiującej dziatwy.

po

Tydzień temu zakończyłem urlop. Urlop pod znakiem remontu łazienki. Zatem wypoczynek był raczej skromny lub żaden. No cóż, tak bywa. Po remoncie ostała się nowa łazieneczka i niemały koszyk zadłużenia na wiele miesięcy w przyszłość. Nauka z całego tego doświadczenia jest dość banalna, ale wyraźna: kobiety mają genetycznie wbudowane staranie się o takie sprawy jak łazieneczka lub wygląd kuchni. :-)

Śmieszne i straszne

Mieszkam w Andrychówku bodaj trzynaście lat. Znam to miasto – kiedyś wgryzłem się z jego bebechy polityczno-społeczno-obyczajowe. Śmiem twierdzić, że nie różni się istotnie od innych małych (tu: 30 tysięcy) miasteczek naszego kraju mlekiem i miodem … Ale ostatnio zostałem zaskoczony pomysłowością, głupotą i mizerią moich andrychowian. Oto doczekamy się wkrótce polichromii w kościele św.Macieja z podobizną aktywistów politycznych miasteczka: burmistrza i przewodniczącej Rady Miasta. Całość akcji dzięki wsparciu proboszcza tej parafii, który pozostaje w dawnej zażyłości z byłym kandydatem na posła Akcji Katolickiej, a obecnie jednym z kandydatów w nadchodzących wyborach samorządowych. Poza innymi sprawami, jedno jest chyba pewne – ww. wydarzenie będzie wykorzystane zarówno przez burmistrza, jak i jego przeciwników. Ale – jako osoba z zewnątrz – pytam się: czy potrzebujemy tej burzy w szklance wody i tego publicznego zgorszenia w świątyni?