head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Posts in the varia category

Tenis

Po okropnych opóźnieniach zacząłem w miarę regularnie grywać w tym sezonie. Jednak od początku – poza samym brakiem partnera / partnerki – męczył mnie koszmarny ból łokcia w trakcie meczu i po nim. Powiecie – nic dziwnego: łokieć tenisisty (fachowo: zapalenie nadkłykcia bocznego kości ramiennej). Ale to przecież po dwóch, trzech godzinach, meczach – ogólnie: po rozegraniu się – powinno minąć. A tu nic. Qpa. Boli i boli. Czasami cholernie mocno. Aż tu w miniony piątek – wymieniam jakieś lekkie zdania z znajomym (Sebastianem) – pełnoprawnym trenerem tenisa i programistą :-) – a on spogląda ma moją rakietę (Prince) i natychmiast wskazuje: „ta rakieta pęka„… No i faktycznie: przejścia między głową a rękojeścią wyraźnie są pęknięte. A więc to była przyczyna tego bólu – brak amortyzacji i wzmacnianie wibracji przy uderzeniach odbijały się na stanie mojego łokcia. Więc trochę ryzukując „rożnicę poglądów” na cenę towaru z Najlepszą Z Moich Żon kupiłem ten sprzęcik. Ślicznie się zachowuje.

Starych reklam czar

W czasach II Rzeczpospolitej poznaniacy reklamowali się świetnie : http://www.poznaninaczej.pl/reklama/reklama.html W czasach kiedy wchodzimy do Unii Europejskiej łezka w oku mi się zakręciła, gdy zobaczyłem zachętę do kupowania proszku „Zorza” : http://www.poznaninaczej.pl/reklama/zorza.html o ile leży mi na sercu dobro naszego kraju. Ty bardziej, że jest to proszek firmy chrześcijańskiej : http://www.poznaninaczej.pl/reklama/zorza2.html Aż żałuję, iż nie widzę na półkach pasu do butów EMU http://www.poznaninaczej.pl/reklama/emu.html która jest produktem firmy Polsko-Chrześcijańskiej.

Cenowe zakrętki

Fajny telewizornik. Ratala sprzedaż z 0% oprocentowania. No i odwiedzam MediaMarkt w Bielsku-Białej – jest takowy tiwiset. Cena 2999 zł. Ale od ręki kupić nie mogliśmy, bo trzeba mieć papaiery z pracy itd. Załatwiam. Ale tu mam na miejscu krakowski MediaMarkt. Zaglądam do niego. No i widzę TX-29PS10 w cenie …. (uwaga!) 3499,00 zł wraz ze stolikiem … szczęka mi opadła. Pytam sprzedawcę, czy ma taki tiwiset ale bez stolika – „już sprawdzę, ale ten telewizor i bez stolika miał tę samą cenę dzisiejszego ranka” odpowiada sprzedawca. Telefonuje do magazynu. Okazuje się, iż ma taki model na stanie bez stolika – kosztuje 3250 zł. No cóż … trochę go rozczarowałem informując, że o wiele taniej oferuje się ten model w Bielsku i że tam właśnie jadę dokonać zakupu ratalnego. Sprzedawca był niepocieszony.

Pierwsza Ko … Ko… i posuwanie Zośki

Dochodzę do wniosku, że reklamy PLUS GSM są odrażające. Oto niewiele dni temu po telewizorni i radyju fruwała reklama nawiązująca do Pierwszej Komunii Świetej – „jaki dziś ważny dzien mamy? Taki najważniejszy? Dzień pierwszej ko … ko …? Komórki!” lub w wersji TV „czyja to komórka?” z obrazem dzieciaków pierwszokumunijnych robiących sobie pamiątkową fotkę. Obrzydliwość. Tak żerować na – niestety rozbuchanych – instynktach ośmiolatków przystępujących do tego Sakramentu. naprawdę poruszyło mnie to choćby dlatego, iż dwa tygodnie temu Paulinka też przystąpiła do Komunii. Żeby tak kalać rzeczy uświęcone tylko dla mamony? I to z buciorami.

Inny przykład zeszmacenia PLUSa – „Patrz na tego blonyda z Zośką. Nieźle posuwa. [tu rozmarzonym głosem] Ja też bym tak chciała ….” (wersja radyjowa). Posuwaną Zośką okazuje się zośka – podbijana piłeczka. Ale oczywiście komunikat jest prosty – chodzi o kopulację z „Zośką”. Tu nawet się nie silą się na jakieś wysublimowane przekazy podprogowe – tu leci otwartym tekstem obleśny dowcip. Znów to samo: z buciorami i ręką w portkach. Seks i kasa. Jak długo?

Hobbit dzieciaka

Od tygodnia Paulinka się zakręciła książkowo – zaczęła małymi oczętami czytać „Hobbita”. Chyba przekonało ją to, że o rok starszy od niej kuzyn (ponoć) przebił się przez „Władcę pierścienia” – a ona tylko przez pierwszą część filmu (bo zabroniliśmy jej oglądania drugiej części, ponieważ jest zbyt brutalna). Ponadto ja sam w czasie świąt przebywając u szwagierki w Rzeszowie odszukałem u niej mój własny egzemplarz książki Tolkiena i zacząłem ją czytać. A teraz już czytamy oboje. Paulinka od minionej środy doszła do strony 90tej.

Najbardziej rozbraj mnie taki obazek. Paulina w ciszy czyta i nagle głośny śmiech albo charaktrystyczne prrrbrrr …. Zdziwiony pytam: co cię tak zainteresowało?. Odpowiedź: bo wiesz … nie spodobało mi się to, co Gollum trzyma w kieszeni :-) (czyli jakieś szczątki rybie i odpadki – to jest scena współzawodnictwa między Gollumem, a Bilbem w podziemiach Góry trolli). Doszło do tego, iż dzieciak zabiera egzemplarz „Hobbita” i w szkole przed rozpoczęciem lekcji poczytuje … ale nie bądźmy naiwni: to ostatnie robi, aby się popisać przed klasą.

I po wojnie

Jak w temacie. Dzięki Bogu nie zrealizował się w całości mój czerny scenariusz: czyli wielotygodniowe, ciężki i krwawe walki uliczne w Bagdadzie. Kolos na glinianych nogach upadł. Ale realizuje się inna część czarnego scenariusza: Saddam wyparował. A jeśli tylko żyje, to powróci – osobiście lub jego emisariusze. I dlatego tak w zasadzie najcięższe zadania pojawią się w przyszłości. I tu mam realne obawy.

Endzior – 1st blood

Właśnie wróciłem z obiadku. Byliśmy chyba w 10 sztuk. W czasie drogi zapadła, decyzja, że idziemy do Endziora na Placu Nowym. Zażyczyłem sobie zupę klasy „super endziorówka” z porcją chleba. Zupa kosztowała 3,5 zł, a chleb dodatkowe 60 gr bodaj. No i jak dla mnie całość była porcją wystarczającą. „Super endziorówka” to rodzaj zupy fasolowej o średniej gęstości z bogatym zestawem domieszek: kurczak, kiełabsa, makaron, jarzyny i warzywa – a całość solidnie posypana papryką (lub czymś podobnym). Generalnie – mocno pikantne. Ale poza jedzeniem – nad wyraz solidnym i sytym – Endzior słynie z szczególnego klimatu … nazwijmy to „obyczajowego”. Jadają tam generalnie „swojaki” – nie tylko biedota krakowskiego Kazimierza, ale i bohema okoliczna (że się tak wyrażę). Miejsce jest polecane w przewodnikach, więc i towarzystwo bywa zaskakujące: dziś do Endziora przyszła grupa skandynawskich yuppies pachnąca drogimi perfumami i wyelegantowana w szmaty z najlepszych lumpeksów. Być może w Wierzynku było za drogo – jak skomentował jeden z kolegów. Koloryt lokalny uzupełniała urodziwa kobiałka, która postanowiła się przebierać w oknie mieszkania wychodzącego na Plan Nowy. nie miałem okazji jej się przyjrzeć, bo akurat w tym czasie stałem odwrócony plecami w kolejce do okienka … No cóż. Ale po tej zupie mnie suszy i siorbię już drugą cherbatkę.