Wenta na prezydenta!
- By Krzysztof Kudłacik
- In varia
- With 3 komentarze
- On 3 lut | '2009
Owszem, owszem!
Jak to było poprzednio – oglądałem niemal wszystkie mecze szczypiornistów na mistrzostwach świata w Chorwacji. Z powodów ode mnie niezależnych opuściłem lwią część feralnego meczu z Macedonią.
Ponownie serce mi rosło, gdy docierały do mnie relacje z zawodów oraz wypowiedzi zawodników lub trenera. Po raz kolejny ekipa pokazała charakter i pokorę. Bez hurra-optymizmu, realistycznie, z szacunkiem dla przeciwników.
I ten niesamowity mecz z Norwegią!
Tak rodzą się mity. Słynne 15 sekund, które przeszły do historii polskiego szczypiorniaka. Przyznam szczerze, że w meczu z Norwegią straciłem wiarę w Polaków na jakieś 10 minut przed zakończeniem. Już zacząłem rozpamiętywać przegraną z Macedonią, która to przegrana tak mocno nas dociążała w drugiej rundzie zawodów. Tymczasem JurassikPark nie stracił głowy i na zimno robił swoje. W końcu 30 sek przed końcem wyrównuje z lewego skrzydła Gliński (zresztą jego jedyna bramka w meczu!). I wtedy Wenta bierze czas. Jesteśmy świadkami historii i widzimy powstanie nowej jednostki czasu: jednej Wenty.
Z piłką ręczną jest dość ciekawie w Polsce. Mamy raczej marną ligę, ale silną reprezentację, która realnie rzecz biorąc może jeszcze przetrwać w obecnym stanie dwa lata do kolejnych mistrzostw świata. Dla porównania z moją ulubioną dyscypliną – siatkówką – w siatkówce jest niemal dokładnie przeciwnie: bogata i relatywnie mocna liga, jest zwieńczona dość przeciętną reprezentacją.
Rzecz jasna można tu pokusić się o jakieś ogólniejsze spekulacje o finansowaniu zawodowego sportu zespołowego, o jego promocji, o stosowanych metodach szkolenia itd.
Ale o tym można by długo i wiele mówić.
Mnie narzuca się tu jedno spostrzeżenie: iż w obydwu przypadkach nie ma prostego przełożenia między jakością ligi krajowej, a pozycją i osiągnięciami reprezentacji. Mówię teraz tylko o ręcznej i siatkówce.
Bo oczywiście w przypadku piłki nożnej jest tu zgodność: żenada na poziomie rozgrywek krajowych i żenada na poziomie rozgrywek międzynarodowych.
Ech… może nie będę otwierał puszki Pandora … :)
3 lutego 2009 at 15:59 |
Oj grali ładnie w meczu o brąz. B. mi się podobało :)
4 lutego 2009 at 8:45 |
A mnie się wydaje, że gdyby wygrali z Macedonią to nie wpadliby w półfinale na Chorwację, bo mieliby o te 2 pkt więcej i zajęliby 1 miejsce w II rundzie. Może z Francją daliby rady ?
To tylko takie moje gdybania.
4 lutego 2009 at 17:11 |
@zorro/Irek
raczej nie zdaje ci się – tak chyba właśnie wychodziło z tabel. dlatego ja tak ubolewam nad meczem z Macedonią. No, ale cóż – poradziliśmy sobie. Teraz trzeba myśleć o nowych wyzwaniach – np. Mistrzostwach Europy 2010