walka o 3 miejsce Plusligi – aż boli
- By Krzysztof Kudłacik
- In publiczne
- With No Comments
- Tagged with jastrzębski Jastrzębski węgiel Liga Mistrzów Mistrzostwo Polski Plusliga siatkówka Skra
- On 4 maj | '2015
Obejrzałem trzeci i czwarty mecz tegorocznej rywalizacji o brązowy medal Plusligi między Jastrzębskim Węglem a Skrą Bełchatów. Obydwa zakończyły się wygranymi Jastrzębia – zatem stan rywalizacji (gra do trzech zwycięstw) to 2:2 – walka rozstrzygnie się pojutrze, we środę 6 maja na parkiecie hali Energia (zwanej też przez lokalnych kibiców „ulem”) w Bełchatowie.
Dwie rzeczy mogę powiedzieć o tej rywalizacji.
Pierwsze, że zielonego pojęcia mam – ani tym bardziej przeczucia – co do zwycięzcy.
Być może ma to związek z drugim wątkiem, który chcę podkreślić. Otóż oglądanie tych meczów sprawiało mi wręcz fizyczny ból. Niemoc i walka z samym sobą zawodników oglądanych na ekranie emanuje niemal fizycznie na widza. Obie drużyny męczą się niemiłosiernie – i to jest walka nie tyle z przeciwnikiem, co z własnymi słabościami. Zmęcznie sezonem – obie walczyły w europejskich pucharach. Spadek formy kluczowych zawodników – pogłębiony krótkimi ławkami, bez wystarczającej ilości wartościowych zmienników. To obraz tej rywalizacji.
Ten negatywny balast równoważony przez ambicje – osobiste i sportowe – obydwie ekipy chcą medalu Mistrzostw Polski. Dla obydwu będzie to namacalny dowód, iż sezon 2014/2015 nie jest dla nich do końca stracony.
Do tego dochodzi czynnik czasu – nikt już w Pluslidze nie gra, tylko oni zostali na placu. Cała reszta drużyn ma już wakacje. A te dwie nadal się siłują. Ten czynnik ma także aspekt transferowy – czasami trudno się dla pracodawcy, gdy już publicznie wiadomo, że pracodawca rozstaje się z danym zawodnikiem. Chcę być dobrze zrozumiany: ten aspekt na jednych działa demobilizująco, a na innych – przeciwnie: teraz właśnie chcą pokazać pracodawcy, na co ich (zawodników) naprawdę stać.
W efekcie jako obserwatorzy mamy przedziwną mieszaninę nastrojów, postaw, komentarzy, falowania formy. Dziwną mieszankę z której – jak na razie – nie wiadomo, kto wyjdzie z tarczą.