head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

leczcie się do końca

Parę tygodni temu dopadła mnie jakaś infekcja gardła. Dopadła mnie w piątek wieczorem, potem była bezsenna noc. W sobotę odwiedziłem dyżurnego lekarza i poprosiłem o jakiś antybiotyk, który mnie postawi na nogi. W poniedziałek poczułem się wystarczająco dobrze, aby następnego dnia wybrać się do pracy.

I to był błąd. Stąd moja złota rada do was: jeśli się leczycie, to leczcie się gruntownie do końca, bo w przeciwnym razie choróbsko wróci i da wam popalić. Tak, jak mnie.

Chróbsko nawrócił i do mnie – równo po tygodniu: tym razem odwiedziłem lekarza rodzinnego do którego jestem zapisany i dostałem nową sporą porcję leków (ponownie antybiotyk) i L4 na cały tydzień. Tym razem postanowiłem pokornie zastosować się do zaleceń medyka: wziąłem komplet leków i pokornie przyjąłem areszt domowy. Zamieniłem się więc w gospodynię domową: pełny serwis dla Kacperka, gotowanie, zabawy, etc. leki działały na mnie dość wrednie: byłem senny, ospały i trochę otępiały. W zasadzie dobudzałem się dopiero po trzech, czterech kawach, wczesnym popołudniem. Wieczorna porcja leków natomiast działała niezawodnie – w ciągu godziny zasypiałem jak niemowlę. Do tego leki osłabiały mnie doszczętnie – miałem tylko tyle siły, aby w czasie zabawy dwa/trzy razy podnieść Kacperka – potem opadałem z sił. Owszem, pod koniec tygodnia L4 czułem się zdrów. W sobotę wziąłem ostatnią pigułę.
I co w niedzielę popołudniem?
Ano – niemal to samo: ponownie gardło mi wysiada.
To mnie już wkurzyło. W poniedziałek rano pobiegłem do laryngologa – nowa porcja leków: już bez antybiotyku. Zestaw klasy light. Musiałem już wrócić do firmowego obiegu. Dalsze kotwiczeni na zwolnieniu lekarskim było bezcelowe.
Tak, czy siak – od bardzo dawna tak mnie choróbska nie dręczyły. A wszystko zaczęło się od zlekceważenia pierwszego ataku choróbska.

oponom zimowym mówimy: nie! arrow-right
Next post

arrow-left warto mieć dobre ubezpieczenie
Previous post

  • zorro

    20 listopada 2008 at 14:09 | Odpowiedz

    Może lepiej się zaszczep przeciw grypie. Naprawdę, pomaga. Wypróbowane na własnej skórze od ponad 10 lat.

  • empiryk

    20 listopada 2008 at 14:27 | Odpowiedz

    hm…
    tym razem mnie dopadło coś innego, a nie grypa; to raz;
    po drugie – szczepiłem się regularnie przez trzy lata p/grypie i na mnie to nie działa – mimo szczepień zdarzały się zachorowania na grypę: z jedną tylko różnicą – że przechodziłem je niemal bezobjawowo – nie musiałem zalegać do łóżka; korzyść raczej mała…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *