Resovia wróciła do gry o złoto. Akcja sezonu Plusligi
- By Krzysztof Kudłacik
- In varia
- With No Comments
- On 14 kwi | '2014
Z duszą na ramieniu zaczynałem oglądanie obydwu meczów w Kędzierzynie-Koźlu. Jak łatwo domyślić się po poprzednim wpisie Asseco Resovia – bez złotego medalu? nie dawałem Resovii wielu szans… może jakieś 20%. Tymczasem siatkówka pokazała, że w pewnym zakresie jest do bólu przewidywalna. Otóż ZAKSA w miniony weekend przegrała tym, co zwykle: brakiem wartościowej ławki. Czemu piszę o przewidywalności – bo taką cechę ZAKSy odnotowałem już dwa lata temu dlaczego ZAKSA nie zdobędzie złotego medalu?
W tym przypadku dokładnie to się stało: ZAKSA dzielnie walczyła o zwycięstwo w trzecim, piątkowym starciu – nadkomplet publiczności wspierał swoich pupili. Niestety przegrali – ten mecz kosztował ich za dużo sił: Kooy oraz Witczak zostali dojechani ilością ataków i następnego dnia było już po zabawie: nie było kim atakować i czwarty mecz był dominacją Resovii, która wygrała właśnie długą ławką. Koniec i kropka. Moją diagnozę potwierdzają komentarze:
Drużyna z Rzeszowa miała więcej argumentów po swojej stronie. Trener Andrzej Kowal mógł rotować składem. Jak któremuś z jego siatkarzy nie szło, to z powodzeniem zastępował go rezerwowy. Sebastian Świderski nie miał takiego komfortu.
Trzecie starcie, które wg mnie otworzyło drogę Resovii do remisu w starciu z ZAKSą, miało także inną zaletę: w tie-breaku rozegrano bez wątpienia akcję sezonu Plusligi.
Jak widzę szanse Resovii w ostatnim piątym starciu? Daję im 51% szans. Powiedzmy, że to rodzaj skrajnego optymizmu. Grają u siebie w meczu o prawdziwą stawkę. Mają bezpośrednio za sobą dwa zwycięstwa. Uwierzyli w nauczkę – czyli, iż u siebie mogą polec tak samo, jak na wyjeździe, więc nie wolno lekce sobie ważyć tego starcia. Mają w nim bardziej niż wcześniej nóż na gardle. Jednak ZAKSy nie wolno lekceważyć. Oni zbiorą siły i poprawią ustawienia – czyli nie będą na tak słabej pozycji, na której byli w meczu numer cztery.
ps.
Kibice ZAKSy byli tak pewni wygranej swojego zespołu, że kupili bilety tylko na pierwszy mecz – oczekiwali, że ekipa Zagumnego i Świderskiego wygra i zakończy rywalizację awansem do finału. Dlatego czwarty pojedynek w sobotę obejrzało jakieś 30% widowni z dnia poprzedniego.
17.04.2014: