head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

mój stan wojenny

Mój stan wojenny jest bardzo trywialny. To jest stan wojenny piętnastolatka z małej wsi. Mieszkaliśmy wtedy w Roczynach – czyli sypialni dla Andrychowa. Pierwszy mój kontakt z generałem Jaruzelskim i WRONą miałem przez ekran telewizora. Przypuszczam, że chciałem obejrzeć Teleranek i zamiast niego obejrzałem występ generała – zdrajcy narodu.

1c1342c752f4b58150f7e73aae339245

Bardziej realistyczne oblicze stanu wojennego zauważyłem dopiero parę dni później, kiedy pojechałem do Andrychowa. Do dziś pamiętam niezwykłe poruszenie pasażerów autobusu, kiedy z okien zobaczyliśmy ciężarówki i transportery opancerzone stojące przy wejściu do zakładów WSW Andoria. Ludzie z niepokojem pytali jeden drugiego, czy doszło do jakiejś strzelaniny lub aresztowań? A mnie zimne ciarki przechodziły falami po plecach. Strzelaniny nie było – aresztowania owszem.
Wojsko było chyba tylko przez Andorią. To raczej nie dziwiło. Andoria miała najsilniejszą organizację Solidarności, a jej załoga była głównie męska – zatem potencjalnie to było źródło oporu: być może nawet czynnego. Ponadto – obydwa największe zakłady Andrychowa: Andoria i Andropol – były dokładnie naprzeciw siebie przy tej samej ulicy, zatem w razie potrzeby wojsko mogło natychmiast interweniować w drugim przedsiębiorstwie. Andropol miał załogę kobiecą i tam przypuszczalnie nie było zagrożenia jakimś oporem.

Cały okres stanu wojennego niezbyt dokładnie wyrył się w mojej pamięci. W tym okresie jednak pierwszy raz zetknąłem się z podziemną Solidarnością. Stało się to za pośrednictwem mojego kolegi z technikum – Mariusza Sordyla. Jego (teraz już nie żyjący) ojciec był czynnym działaczem 'S’ – o ile pamiętam był internowany w początkach stanu wojennego. Wtedy zacząłem bywać na spotkaniach z różnymi aktywistami 'S’ – były to głównie spotkania o charakterze edukacyjnym: omawiano rozmaite wydarzenia z historii Polski, które w oficjalnym – głównie szkolnym – przekazie były przez rządzących komunistów fałszowane lub przeinaczane. Na takich spotkaniach mieliśmy też szanse otrzymać różne wydawnictwa drugiego obiegu. Niestety, nie było tego wiele – musieliśmy sobie przekazywać broszury z ręki do ręki.

Druga rzecz, którą zapamiętałem z okresu stanu wojennego to było wyczekiwanie na samo jego zakończenie. Ja za diabła nie byłem w stanie pojąć, czemu to trwa tak długo? Jakie to warunki muszą być spełnione, aby – rzekomo legalnie można było stan wojenny odwołać. Niesamowicie drażniąco wpływała na mnie obecność mundurowych komisarzy w telewizji. Odbierałem to jako coś kompletnie nie przystające do sytuacji rzeczywistej: jako obce i wrogie.

Widocznie jako skutek propagandy w mediach mam dość wiele śladów pamięciowych z niejakim Janem Dobraczyńskim – przewodniczącym Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego, czyli marionetkowej organizacji wspierającej zdrajcę Jaruzelskiego.
Tak, tak to ten Dobraczyński – tak żywo promowany do niedawna przez byłego ministra Giertycha.
Piękna ilustracja związków między ciasnym nacjonalizmem a komunizmem.

Nie miałem w czasie stanu wojennego okazji zobaczyć w akcji ZOMO lub innych formacji do zwalczania manifestacji ulicznych. W Andrychowie nie było żadnych manifestacji. ZOMO ubrane w bojowe wdzianka, strzelające gazem łzawiącym i polewające tłum zobaczyłem na żywo dopiero w 1988 r. w Krakowie … ale to już inna bajka.

Cały okres stanu wojennego i jego główni animatorzy stali się dla mnie z czasem ilustracją wielu charakterystycznych punktów w dziejach Polski. Jaruzelskiego uważam za zdrajcę narodu polskiego, osobę nie godna noszenia munduru oficerskiego. Stan wojenny jest dla mnie ilustracją tego, jak obce mocarstwo tłamsi Polaków rękami innych Polaków.
Jestem też przekonany, iż stan wojenny nie zakończył się 22.07.1983r. – stał się on początkiem społecznej i cywilizacyjnej ery zlodowacenia, która trwała i wyniszczała tkankę społeczną do 1989 roku.
To właśnie w tych latach wykształciło się wiele z moich podstawowych przekonań politycznych – z antykomunizmem na czele. Wiele życiowych decyzji podjąłem właśnie w tamtych okolicznościach i pod wpływem opisanych wyżej przekonań. Przykładowo – postanowiłem o kierunku studiów. Na przełomie 1985/85 nic nie wskazywało na to, że komunizm – w ogólności w ogóle się zakończy, że upadnie! I dlatego jako młody maturzysta postanowiłem wejść na drogę, która będzie zwalczać komunizm. Byłem przekonany, iż metoda pracy u podstaw – z młodzieżą – jest najlepsza. Dlatego chciałem zostać nauczycielem. Ta decyzja jest prostą konsekwencją stanu wojennego.
Nie byłem wyjątkiem co do takiego pojmowania sytuacji w Polsce. Stan wojenny nie tylko na mnie tak wpłynął. Niemal te same motywy miał wspomniany już mój kolega Mariusz. Ten wstąpił po maturze do Wyższej Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych w Poznaniu. On nie chciał, aby powtórzyła się sytuacja kiedy polska armia wychodzi na ulice przeciw swoim rodakom. Jego motywacja była jeszcze silniejsza, bo jego starszy brat już ukończył tą uczelnie.
ps. Przypomnę drobny smaczek: właśnie poznańscy pancerniacy okryli się złą sławą w 1956 r. kiedy wyszli przeciw buntującym się robotnikom Cegielskiego i innych fabryk.

The Genius of photography arrow-right
Next post

arrow-left podsumowanie sezonu fotograficznego
Previous post

  • Marek

    13 grudnia 2007 at 14:19 | Odpowiedz

    Twój artykuł aż zionie nienawiścią do autorów stanu wojennego… Czy doznałeś jakichkolwiek krzywd od tej tzw. "komuny", że tak na nią plujesz? A może tak wspomnisz Budapeszt’56? Jak to się zakończyło? Na ile realna była wówczas interwencja sowietów w Polsce, tego się nie dowiemy chyba już nigdy… To właśnie tacy ludzie jak Ty wpajają , to dobre słowo, zafałszowany obraz wprowadzenia stanu wojennego. I przepraszam, że to powiem , ale dla mnie sprawiasz wrażenie typowego szczekacza spod znaku "SOLIDARNOŚĆ". Jeżeli jesteś nauczycielem, to masz możliwość kształtowania w młodych umysłach fałszywego i subiektywnego poglądu na zawiłe sprawy minionego systemu… I jeszcze jedno, nie wiemy jak by się sprawy potoczyły więc nie nazywaj gen. Jaruzelskiego zdrajcą. Pozdrawiam.

  • empiryk

    13 grudnia 2007 at 14:50 | Odpowiedz

    Oj… gdybym był jakoś związany z Solidarnością, to poczułbym się obrażony. No cóż – takie są zalety anonimowych komentarzy w Internecie.
    życzę ci powodzenia!

  • stasia

    13 grudnia 2007 at 15:21 | Odpowiedz

    Bracie, ostro pojechałeś. Każdy może mieć swoją opinię. Ja 13.12. pojechałam na Szyndzielnię. Też chciałam obejrzeć Teleranek ale doszłam do wniosku, że lepiej iść na narty niż siedzieć w domu. Mam nadzieję, że nie uczysz młodzieży historii, bo będziesz takim samym nauczycielem co moi za czasów "komunizmu" (z wyjątkami). Pozdrawiam i liczę na rozsądek.

  • Maroch

    13 grudnia 2007 at 15:46 | Odpowiedz

    Komentaże jakie pojawiły się pod Twoim tekstem budzą moje zażenowanie , mogę się bowiem bez cienia zawahania podpisać pod każdym twoim stwierdzeniem . Nie wiem co tym zaślepieńcom trzeba jeszcze pokazać , jakich dowodów użyć i jakie prawdy wyłożyć na stół , żeby pojęli , że Jaruzelski ( z trudem używam "J" jako dużej litery ) był poprostu zwykłym sowieckim aparatczykiem , który z gorliwością N-kaW-udzisty biegał do Moskwy po instrukcje i z prośbami o interwencję . Są przecież na to dowody , ale ludziom małego ducha ciągle mało , ciągle posąg jest brązowy podczas kiedy do brązu ma się tak jak lewatywa do szampana. Czerwony nigdy nie zmieni zdania co najwyżej stanie się jeszcze bardziej czerwonym . Cieszę się kiedy czytam takie teksty jak Twoje , bo to oznacza , że mój osąd tego człowieka nie jest odosobniony , że nie wszyscy stracili rozum .

  • Andrzej

    13 grudnia 2007 at 18:45 | Odpowiedz

    Po przeczytaniu dwóch pierwszych komentarzy, aż mnie zagotowało. Skąd w naszym tak boleśnie doświadczonym narodzie takie rozumowanie i ciche popieranie tego co się stało 13 XII 1981r. Tak mogą chyba myśleć ludzie którzy wiernie wysługiwali się ówczesnej władzy lub piastowali jakieś ,,zaszczytne,, stanowiska w tejże, oraz ich rodziny którym nieźle się żyło dzięki specjalnym przydziałom i talonom.
    Nie mogę pojąć tylko tego nieszczęśliwego pajaca który nam to wszystko zafundował. Jak wiemy przecież, to ten sam Jaruzelski z rodziną zasmakował zesłańczego chleba.
    Powiedziałbym więcej, że zdrajcą należy nazywać każdego kto dobrowolnie, dla korzyści lub zwykłego ,,świętego spokoju,, wysługiwał się władzy od 1945 r. Tak naprawdę to ta dzisiejsza rocznica powinna być obchodzona już 62 raz. No ale wiemy dlaczego.Jeszcze do dzisiaj odkrywane są groby naszych najwybitniejszych przodków. W takiej sytuacji przeciętnym popłuczynom bez honoru i ich potomkom rzadziło się dzięki wskazówkom z Moskwy przez dwa pokolenia. Żal wielki tych lat straconych, a jeszcze bardziej tych ludzi pogubionych którzy przy braku rozumu i pochwale komformizmu życiowego mają śmiałość wstawiać takie komentarze.
    Drogi ,,empiryku,, wielki dzięki za twoją postawę i idź tą drogą właśnie.
    Pozdrawiam serdecznie.

  • jarek

    13 grudnia 2007 at 20:28 | Odpowiedz

    Pamiętam noc niedzielę 13 grudnia i drogę do Kościoła, przejechała wtedy obok nas ciężarówka wojskowa z żołnierzami którzy krzyczeli do nas po niemiecku. Przypomniała mi się pospieszna przeprowadzka w pierwszych dniach SW, ponieważ istniała obawa cofnięcia przydziału na mieszkanie w nowej rzeczywistości. Potem pamiętam przejazd autobusem do Katowic i skota stojącego na skrzyżowaniu przy Stadionie Śląskim w Chorzowie. Pamiętam też ponowne wprowadzenie godziny policyjnej bodaj po 3maja 1982 lub 83r. i strach o bezpieczny powrót ojca z ogórka, bo nie miał radia i nie wiedział, że ponownie jest godzina policyjna.

    W całej dyskusji o SW i debacie "wejdą nie wejdą" politycy, historycy i społeczeństwo zapominają o jednym – moim zdaniem – żołnierze radzieccy nie musieli wchodzić do Polski, ponieważ w niej stacjonowali, inwazja z zewnątrz byłaby co najwyżej dodatkiem do przejęcia władzy przez wojska stacjonujące. Z kilku moich młodzieńczych obserwacji wspominam dwie przemawiające do mojej wyobraźni, druga połowa lat 80tych wczasy w Świnoujściu i spacer do portu, tam spostrzegam, że port polskiej marynarki wojennej jest w głębi lądu, natomiast u wejścia do portu jest baza marynarki radzieckiej, czyli w przypadku konfliktu, jeden rosyjski okręt ustawiony w poprzek mógł skutecznie zablokować port Szczecin-Świnoujście. Drugie wspomnienie to droga do zakładów w Bolesławcu, pojechałem z ojcem po zdanym prawie jazdy czyli 1989r. po wygranych wyborach. Główną część podróży odbywaliśmy starą poniemiecką autostradą, mijały nas nieliczne samochody osobowe, natomiast co chwilę pojawiały się samochody armii radzieckiej przemieszczające się między bazami i poligonami m.in. w rejonie Wrocławia, Legnicy. Skoro w 1989r. byli tak bardzo widoczni, to i tak samo, a może mocniej było w 1980-81r.

    Idealnie byłoby gdyby nie było SW na drodze do wolności, ale dobrze, że w całkowitym rozrachunku nie skończyło się tak krwawo jak potencjalnie mogło. Zresztą my i tak nie potrafimy dzisiaj dostrzegać Cudu jakim jest "Nieszczęsny Dar Wolności".

  • golem14

    14 grudnia 2007 at 19:10 | Odpowiedz

    Z jedną małą uwagą. Teleranek był o godzinie 9:00 zaś wystąpienie Spawacza o 12:00. Raczej nie czekałeś 3 godzin na teleranek, ani nie włączyłeś TV o godzinie 12:00 "na Teleranek". Ale to dosyć powszechny błąd…
    BTW. http://pl.wikipedia.org/wik

  • zorro

    17 grudnia 2007 at 9:05 | Odpowiedz

    Witam po bardzo długim okresie Twojego milczenia. Już myślałem, że wyjechaliście do Irlandii lub jakiejś innej Anglii.
    Twój komentarz do kolejnej rocznicy stanu wojennego jest dokładnie zbieżny z moimi odczuciami. W 100% napisałbym to samo. To dobrze, że jesteśmy zgodni w ocenie tego faktu historycznego, chociaż zgrozą wieje, gdy dzisiejsza młodzież nie ma bladego pojęcia co wydarzyło się 26 lat temu. To katastrofa i porażka współczesnej edukacji.
    Pozdrawiam i Wesołych Świąt oraz szczęśliwego Nowego Roku.

  • waltharius

    28 grudnia 2007 at 12:07 | Odpowiedz

    No cóż, miałem 3 lata jak wybuchł stan wojenny. Prawda pewnie leży gdzieś po środku. A historia zawsze była fałszowana i będzie fałszowana. Ludzie patrzą subiektywnie na wszystko i nie ma w ogóle obiektywizmu w tym co widzą i mówią. Każdy widzi po swojemu. A fakty historyczne nie istnieją :)
    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *