head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

tak, ale inaczej

Takie coś znalazłem: http://cyberhate.org.pl/. I kolejny raz się ciężko zastanowiłem nad marnowaniem pozytywnej energii i zaangażowania. Ale to rzecz jasna nie jest wina autorów takiego i podobnych projektów. Obawiam się jednak, iż mamy tu kolejny przykład wojny z wiatrakami. Przyczyna?

Przyczyną jest to, że http://cyberhate.org.pl/ i koalicjanci nie mają metod skutecznego działania.

Otóż ich głównym celem jest walka z nienawiścią rasową, nietolerancją i podobnymi zjawiskami. Przykład główny koronny: tropienie i wyeliminowanie serwisów faszystowskich i/lub faszyzujących.
Ale ponieważ mam za sobą sporą praktykę jako abuse#, to wiem, że efektywność takich działań jest bardzo mała. Oczywiście skarżący może napisać, iż powołuje się np. na konstytucję lub KK – ba, może nawet precyzyjnie (być może poprawnie) wskazać odpowiedni paragraf – to jednak 75% korespondencji urywa się nagle, kiedy pytamy skarżącego się o precyzyjne wskazanie treści (tekstów, fotografii etc.), które rzekomo mają naruszać prawo.
Dlaczego tak się dzieje?
Ponieważ mamy często do czynienia ze zwykłymi łańcuszkami typu: poskarżmy się do abuse# na daną stronę WWW, bo tam jest swastyka! … i zwiedzione tym osoby piszą albo jakieś szablonowe listy, albo własne listy, ale bez przemyślanej treści.

Tymczasem ja, jako przyjmujący o oceniający takie zgłoszenie muszę otrzymać komplet danych – nie jest moim zadaniem domyślanie się co autor zgłoszenia miał na myśli?

Jeśli ktoś jednak ma dość rozsądku i zechce wskazać konkretne, domniemane naruszenia prawa, to 98% tych wskazań dotyczy np. umieszczania treści piosenek różnych zespołów rockowych (np. punkowych etc.) w których to piosenkach ma być propagowany faszyzm. I tak czasami bywa. Ale to wyjątki. Dlaczego tak się dzieje?
Ponieważ nasze sądy wydają wyroków skazujących dla takich kapel. Dlaczego? Nie wiem – przyczyn może być wiele. Ja się mogę tylko domyślać. Jednak właśnie brak takich prawomocnych orzeczeń skutecznie paraliżuje inicjatywy typu http://cyberhate.org.pl/. To, że publicznie mają one wsparcie monopolisty i potęgi internetowej, jaką jest NASK to za mało. NASK działa tylko w Polsce. Więc (neo)faszyści wyniosą się za granicę i już są bezkarni.

I jeszcze jedno. Zgłoszenia wskazują często strony, które są durnymi kopiami (CTRL+C/V) z innych stron – np. propagujących jakieś współczesne postacie neopoganizmu: bełkotu będącego mieszanką religii słowiańskich, kultu siły i biłej rasy. Tu akurat nie dziwię się wymiarowi sprawiedliwości: szkoda ich czasu na prostowanie koszmarnego zabobonu, jaki się pleni na takich stronach. Takie strony oczywiście nie propagują żadnej nienawiści. Są na to zbyt głupie.

Obok tego są cenne inicjatywy wyszukiwania i zgłaszania stron, serwisów, usług, gdzie szerzy się pedofilię. To zupełnie insza inszość. Tu są realne efekty. Podobnie, jak eliminowanie antysemityzmu.

Jednak eliminowanie i zwalczanie rzekomego faszyzmu to pięta achillesowa…

A tak mi się zebrało … na kombatanckie wspominki.

zabawka Samsunga arrow-right
Next post

arrow-left komentarz zdalny
Previous post

  • btd

    1 marca 2006 at 17:50 | Odpowiedz

    pieprzenie
    I tyle.
    'Bo tam jest swastyka’ No i? Przecież tego nie wynalazł ten pokurcz z austrii,tylko była na tych ziemiach zanim jeszcze katolicka zaraza tu dotarła. Tak samo pieprzenie o neopogaństwie. Bełkot i zabobon? Jak chcesz naprawdę zobaczyć jak wygląda to idź na dowolne kazanie do kościoła.
    Ciekawe, że 'faszyści’ są tak tępieni a lewaków/komuchów nikt nie rusza. Zbrodniarze z czerwonej gwiazdy są ok, a brunatni nie?
    porażka (ciekawe kto pierwszy wyskoczy że jestem faszysta czy inne bzdury)

  • empiryk

    1 marca 2006 at 18:02 | Odpowiedz

    Nie no btd – nie wiem, czemu ktoś miałby się nazywać 'faszystą’? :P
    Albo innymi słowy: opisałem sprawę, bo właśnie jak dotąd wszystkie akcje śledzenia domniemanych 'faszystów’ wydają mi się właśnie sztucznie napędzane przez lewaków, którzy w istocie są bezradni. To takie bicie piany. Prawdziwe fakty nienawiści i przemocy zdarzają się na ulicach, a nie w Internecie – Internet nawet nie gra tu głównej roli. Wiele wypowiedzi liderów organizacji 'Nigdy więcej’ http://www.nigdywiecej.prh.pl/ zdaje się to potwierdzać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *