head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

wieża – ożywiona

We wczesnych latach 90tych ub. wieku jako biedniutki student marzyłem o sprzęcie stereo dobrej marki. Najpierw miałem jakieś kombo kaseciaka Panasonica – był śliczny i grał naprawdę ładnie. Potem po powrocie z pracy (czytaj: tramping turystyczny PTTK) na czarno w Grecji, oboje z żoną dorobiliśmy się mini wieży Sony z odpinanymi głośnikami.
I wtedy byliśmy już o krok :)

Ponieważ miałem niemal zawsze stypendium naukowe, to udało się po jakiejś tam nagrodzie rektora uzbierać na odtwarzacz CD marki Technics… Jego właśnie podpinałem do tej mini-wieży. I już Pana Boga za nogi łapałem …

Po zakończeniu pierwszych studiów rozpocząłem pracę i miałem w ten sposób trochę wolnej gotówki. Nastał czas relizacji wielkiego planu zakupu dużej wieży audio. Realizacja trwała prawie dwa lata.
Postawiłem na Technicsa.
Po odtwrzaczu, kupiłem magnetofon kasetowy – tak, drodzy państwo – kiedyś muzę słychało sie masowo z kaset z wąską taśmą w środku!

<%image(20051124-tape.jpg|580|433|taśma magnetofonowa PMD)%>

Magnetofon był taki, jak zaplanowałem: z Dolby C, wieloma głowicami i klasą A.
Potem rzutam na taśmę nabyłem tuner radiowy (wtedy to jeszcze tzw. niska częstotliwość do 71 MHz dla UKF) i niewielki wzmacniacz 80 W. I zaczęła się drogra pod górkę – czyli polowanie na kolumny. Około 1992/3 r. znalezienie kolumn to była nie lada sztuka – chyba, że miało się dość pieniędzy, żeby kupić jakiś markowy zagraniczny sprzęt. Mnie udało się w końcu kupić 120 W trójdrożne kolumny Tonsila – ich dobra cena wzięła się z tego, że były to dwa ostatnie egzemplarze na sklepie – jeden z czarną okleiną, a drugi z ciemnobrązową :)

I jak jakiś czas temu postanowiłem renimować dużą wieżę (bez tunera radiowego chałewer), to łezka mi się z oku zakręciła…
Z ciekawości zacząłem sprawdzać, jaki postęp w technice audio dokonał się w ciągu tych kilkunastu lat.

I okazuje się, że koła nie wymyślono! Po pierwsze: zapowiadana wtedy rewolucja z cyfrowymi magnetofonami DAT tak szybko jak się zaczęła, tak szybko się zakończyła – zabiły ją płyty CD/DVD. Ponadto niewiele nowego się pojawiło: zestawy na pilota :) i bardziej złożone wzmacniacze … Ale obiektywnie rzecz biorąc – pod względem wydajności i parametrów wieża, którą odpaliłem w miniony weekend nie jest odkryciem archeologicznym :) przeciwnie: to zupełnie przyzwoity, amatorski sprzęt.

<%image(20051124-audio.jpg|580|554|reanimowana wieża Technicsa)%>

A przy tym nastąpiło niespodziewane zjawisko uboczne o charakterze rodzinnym!
Oto już parę razy zdarzyło się, iż zasiedliśmy w hallu w trójkę: Anetka, Paulina i ja czytając papierowe wydawnictwa, a tiwi było wyłączone!
Taka mała świecka tradycja … :)

Google Analytics - leniuchy! arrow-right
Next post

arrow-left Nowa sesja Kacperka
Previous post

  • Piotr [PMD]

    26 listopada 2005 at 17:07 | Odpowiedz

    Z elektroniką, jak z samochodami – najlepsze lata to właśnie ’90 XX wieku, no może troszkę wcześniej… obecnie króluje tandeta, "planowana przestarzałość" i "producenci OEM" (czy jak to się nazywa…) , outsourceing itp…

    Przykłady : TV marki Fisher do kompletu z magnetowidem – po ponad 10 latach TV wymaga okazjonalnej wymiany 2 kondensatorów.Starzeją się. Jakość obrazu i dźwięku, jak w nowoczesnym Samsungu. Magnetowid bez zarzutu.

    Podobnie twarde dyski – mój pierwszy Seagate Medalist (1GB) żyje do dziś. Przeżył 20 GB z tej samej stajni i 40 GB Fujitsu…

  • empiryk

    26 listopada 2005 at 18:37 | Odpowiedz

    Uuu… racja z tymi 'najlepszymi latami’. Mam magnetowid SANYO kupiony bodaj w 1991 r. i żyje dotąd – zero awarii i zero naprawiania. A technicznie bez zarzutu: 4 głowice, longplay itd. Bez stereo, ale to nie jest problem. Głowica w bardzo dobry stanie mimo relatywnie intensywnego używania.
    Celowo piszę 'relatywnie intensywnego’ bo od lutego – odkąd mam stacjonarne DVD – kaset VHS już nie wypożyczam … signum temporis

  • Piotr [PMD]

    28 listopada 2005 at 23:01 | Odpowiedz

    Mnie, jako osobnikowi teoretycznie z zawodu i zamiłowania przygotowywanemu do zajęcia się branżą IT, nie wypada chyba pisać, że te właśnie najlepsze lata, "złota dekada" elektroniki wszelkiego rodzaju miała miejsce w czasach, gdy komputery (niekoniecznie PC) rozwiązywały więcej problemów niż ich sprawiały…

    Ot, niedawno Mercedes ogłosił, że zatrzymuje rozwój kolejnych elektro-gadżetów i ponownie będzie się starał swoje samochody troszkę odcyfrowić… w sumie, nic dziwnego jeżeli przyjąć, że na pokładzie nowej limuzny pracuje więcej komputerów, o większej mocy przetwarzania, niż w niektórych modelach śmigłowców wojskowych.

    Kiedyś amerykańskim systemem AEGIS (kierowania walką; radary, rakiety itp) sterował komputer wykonany z _ręcznie_ polutowanych tranzystorów i pracujący z częstotliwością kilkudziesięciu kHz. Dziś ? Kilka pudełek, w każdym kilka procesorów PowerPC… chorobliwa chęc "optymalizacji ponad wszystko", minimalizacji zużycia materiału prowadzi – np. w przypadku zautomatyzowanego wykonywania wykrojów ubrań – do znacznego spadku ich jakości. Ot, nikogo nie interesuje, że wielu materiałów nie można kroić w dowolnym kierunku…
    Komputery pokładowe Boeinga 777 przetwarzają ilości informacji, których zapewne niejeden portal by nie przetrawił. Oczywiście, koszty rosną adekwatnie, ale wygoda i bezpieczeństwo…to już inna dyskusja.

    Moja UNITRA 9100 (magnetofon+amplituner)
    mimo upływu lat, wygląda solidniej i szykowniej, niż plastikowa tandeta zalegająca półki sklepów "NieDlaIdiotów". Ech…

  • empiryk

    29 listopada 2005 at 11:42 | Odpowiedz

    Co do samochodów napakowanych elektroniką, to też czuję spory dyskomfort. Szczególnie, jak chodzi o mercedesy :)
    // dla miłośników Top Gear: pamiętacie, jak Jeremy wybrzydzał na jakiegoś wypasionego merca, który nie umiał głosowo wybrać nr jego komórki?

    Natomiast co do elektroniki to sprawa niestety jest już przesądzona: samochody się bez niej nie obejdą. W moim pojeździe jest na szczęście niewiele elektroniki, ale wystarczy, żeby unieruchomić cały pojazd tylko dlatego, iż iskra nie przskoczyłą tak, jak powinna :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *