head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

jeszcze większy bang!

Od tygodnia cieszę swoje starcze uszy nowiuśkim albumem żywej legendy – Rolling Stones A Bigger Bang.
Ładnych parę lat minęło od 'Bridges to Babylon’… jedno w Stonesach mnie zadziwia – jak te stare pryki utrzymują taką werwę? Jak można po tylu latach, po tyle epokach muzycznych, stylach grać nadal to samo i na tak wysokim poziomie?

A Bigger Bang jest zaskoczeniem.
Mosty do Babilonu były raczej rozczarowujące, potem nastąpiła seria odcinania kuponów w postaci albumów z żywcem … i tu nagle ponad godzinę czystego rock&rolla!

Nawet zważywszy, że tantiemy są TAM inaczej liczone niż u nas, to Rolling Stones do końca swych dni mogą spać spokojnie nie nagrywając ani jednego nowego akordu i nie występując na scenie. Zatem to kolejny powód do podziwiania tej załogi. W zasadzie można powiedzieć, iż nagrali to dla sportu.

Bigger Bang jest bardziej dla miłośników Jaggera&Richardsa niż dla dzieciarni, która myśli, że rock zaczął się od Kurta Cobaina
Przyczyna chyba jest taka: Bigger Bang to kompilacja tego, co najlepsze dorobku żywej legendy – począwszy od klasycznego rockowego grania, przez słodkie ballady (Streets of love, Biggest mistake), rhythm’bluesowe (Back of my hand) pulsacje na soulowych (Rain fall down) brzmieniach czy wreszcie prostego rocka (She saw me comming). Nie ma tu żadnego uśmiechania się i flirtowania z współczesnymi brzmieniami, elektroniką.
Oczywiście jest harmonijka jak w klasycznym Little red rooster – np. w Back of my hand, Sweet neo con.
Swoje miejsce ma też koszmarnie śpiewający Richards – Infamy, This place is empty.

Generalnie: duet Jagger i Richards przyjęli zasadę: jeśli nas nie znasz, to nie poczujesz smaku tej potrawy, którą ci właśnie serwujemy.
Ale najnowsze wydawnictwo Rolling Stones ma jeszcze inną miłą cechę: przy każdym odsłuchania odkrywa się w tej kompilacji wciąż nowe smaczki, nawiązania, zabawy muzyczne…
Przykładowo kapitalne jest zestawienie na końcu dwóch ostatnich utworów – wściekle rockowego Driving too fast – jakby napisanego bezpośrednio dla Hell Angels, z kończącym płytę, słodkim Infamy.

Generalnie: polecam A Bigger Bang bo to kapitalny i wyśmienity kawał rockowej roboty.
Smacznego wszystkim staruchom!

Otylia - nie przesadzajmy arrow-right
Next post

arrow-left sklepy i sklepy
Previous post

  • btd

    30 września 2005 at 16:42 | Odpowiedz

    heh jakbym mial w sobie tyle chemii i konserwantów to zapewne w ich wieku też bym sie tak trzymal :D
    Mnie za bardzo Stonesi nie trafiaja.. Jak juz to Motorhead czy AC/DC :) No albo nasze wspaniale TSA :) Przynajmniej z gatunku 'lzejszego’ rockowego grania ;-)

  • empiryk

    30 września 2005 at 18:49 | Odpowiedz

    No tak… używki i NADużywki mogą konserwować :)
    Ale w TSA to niestety ząb czasu już trochę nadszarpnął … choć ta ich ostatnia płyta jest całkiem sympatyczna. Niestety problem jest w tym przypadku poważniejszy – nie ma obecnie ogólnokrajowego radyja, które zechciałoby ich odrobinę podpromować …

  • btd

    1 października 2005 at 21:49 | Odpowiedz

    heh w te wakacje byli 2 razy w Tychach :D
    i zawsze sa na festiwalu Ryska na paprocanach u mnie :)

  • empiryk

    2 października 2005 at 8:30 | Odpowiedz

    Zazdroszczę. Ja ostatni ra widziałem TSA w Jarocinie w latach 80tych ubiegłego wieku… a potem to już tylko z odsłuchu radio-longplajowego. A jak wiadomo – studio i scena to bywają drastycznie odmienne stany świadomości :)

  • btd

    2 października 2005 at 20:33 | Odpowiedz

    no dokladnie :) Ja zreszta profan jestem bo TereSA wg mnie najlepsza jest na koncertach :) a ja zaluje ze podczas jarocinow to pare lat mialem… Rocznik 79 jestem tylko ;-)

  • empiryk

    2 października 2005 at 21:02 | Odpowiedz

    Po twojej zachęcie, dziś odsłuchałem żywca TSA z koncertu w Sopocie … sympatyczne granie koncertowe, choć Piekarczyk robił wrażenie nawalonego w paru utworach ;P
    Ale publiczność im puszczała i darowała wiele tego 'luzu’… co pewne to to, iż na pewno ludzkość pod sceną i na scenie bawiła się wybornie.
    Bardzo żałuję, że nie ma ogólnopolskiej stacji radiowej nadającej rocka… to zupełnie uwala takie inicjatywy, jak TSA.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *