dymiarze, Kostner i święty Joe
- By Krzysztof Kudłacik
- In varia
- With One Comment
- On 25 maj | '2005
Wczoraj obejrzałem półgębkiem po raz trzeci “Wodny Świat”. Oglądałem głównie dla sympatycznej sceny w “atolu” i dla świetnej, zdystansowanej roli Denisa Hoppera. W tym filmie w zasadzie chyba tylko on się dobrze bawił i rozumiał całościowy wydźwięk tego mniemanego dzieła.
I dopiero wczoraj załapałem sympatyczny smaczek zaszyty w filmie Kostnera!
A zatem: ironiczno-demoniczny kapitan Deacon popijając whiskey (Jack Daniels?) / hydro często wznosi toasty i modły do “świętego Joe” — w kajucie tankowca dymiarzy wisi portret kapitana tankowca: Joe Hazelwooda.
Jak wiadomo, jest to osoba odpowiedzialna za jedną z największych i najsłynniejszych katastrof morskich lat 70tych XX wieku – wejście na skały i zatonięcie (marzec 1989r.) tankowca Exxon Valdez. Spowodowało to potężną katastrofę ekologiczną.
I na koniec — tankowiec dymiarzy tonie i na jego szerokiej rufie widać mocno zatarty, choć mimo to widoczny napis “Amoco Cadiz” — innego supertankowca, który robił się w kanale La Manche 16.03.1978r.
Hazelwood i jego postać stała się niemal przysłowiowa. A Hopper musiał cokolwiek wiedzieć o problemach alkocholowych kapitana, skoro z takim upodobaniem sączył markowe trunki w scenach na tankowcu. :)
A więc — mimo, iż dzieło mniemane aktora charakterystycznego Kostnera jest przeciętne, choć wizualnie interesujące — to jednak Kostner wykazał się odrobiną wiedzy. Przynajmniej marynistycznej.
Dobre i to.
nestor
1 czerwca 2005 at 12:52 |
zabójcze fryzury i wąsiki sprzed 20 lat:). Ładny design. Pozdrawiam.