demagogiczny spór: cyfra kontra analog
- By Krzysztof Kudłacik
- In fotografia
- With 7 komentarzy
- On 27 gru | '2009
W dziedzinie fotografii jest kilka tzw. świętych wojen – sporów wiecznie żywych, budzących często ogromne emocje, i nade wszystko nierozstrzygalnych. Przynajmniej przy zadanym stanie wiedzy. Tu mam na myśli świętą wojnę między fotografią tradycyjną, analogową, z kliszami, filmami, negatywami, slajdami – a fotografią cyfrową z matrycami, kartami pamięci, szumami itd.
Od zawsze trzymam się prostej reguły, aby nie zabierać głosu w takich sporach. W szczególności jak chodzi o spór między cyfrą a analogiem. Choćby dlatego, że nie ma dla mnie znaczenia źródło fotogramu, a liczy się wyłącznie efekt końcowy – wrażenie estetyczne, przekazywane emocje lub energia. Ale nie o tym nie o tym …
Jestem regularnym czytelnikiem i użytkownikiem serwisu http://www.lifeindigitalfilm.com (w skrócie LIDF) prowadzonego przez Michaela M. Graya. Michael publikuje na swoim serwisie gotowe szablony obróbki (w slangu fotograficznym: presety) plików RAW, aby symulowały wiernie klasyczne filmy analogowe. Szablony można używać w m.in. Adobe Lightroom. Jego serwis oferuje także wiele lekcji skanowania i pracy z cyfrowym materiałem w Lightroomie. Kilka dni temu Michael postanowił przedstawić swój punkt widzenia w świętej wojnie cyfra kontra analog. Poczułem, że jego tezy i argumenty w bardzo wysokim stopniu oddają mój osobisty punkt widzenia, a do tego są umiarkowane i wyważone. Poprosiłem o zgodę na polski przekład i publikację na moim blogu. Dostałem od autora zgodę. Poniżej publikuję jego artykuł. Jeśli dostrzeżecie w nim jakieś przeczenia lub błędy, proszę o maila na user[at]onet[dot]pl
Following article is Polish translation from Michael Gray website http://www.lifeindigitalfilm.com and I recieved permission from the author. Thank you Michael!
Source in English: http://www.lifeindigitalfilm.com/2009/12/rant-the-great-debate-film-vs-digital.html
Demagogiczny spór: cyfra kontra analog
Naprawdę nie wiem, co spowodowało, że stary spór fotografia cyfrowa kontra analogowa ponowne z taką siłą rozgorzał na nowo. Ni stąd ni zowąd zaczęły do mnie docierać uwagi odnośnie fotografii tradycyjnej, które albo zachwalały, albo krytykowały ją w porównaniu do cyfrowej. Bywało, iż były to zaczątki gorących sporów rozgrzewających obie strony.
Debata cyfra kontra analog od dawna była stałym punktem spornym w fotografii. Podobnie jak Windows kontra Mac w sferze systemów operacyjnych, czy też prawica kontra lewica w polityce. Właśnie tak spór cyfra kontra analog w fotografii odżywał od czasu do czasu. Mam wrażenie, że obecnie widzimy jego renesans.
Jako hybrydowy fotograf używający zarówno cyfry, jak i analoga oraz często łączący obydwie techniki, uważam debatę o której mowa za niezrozumiałą. Obydwie mają swoje wady i zalety, co dostrzeże każdy rozsądny obserwator. W obydwu przypadkach musimy liczyć się z kosztami oraz różnicami na poziomie kreatywności i stylistyki.
Kocham film, czego bez trudu można się domyślić oglądając moje szablony emulujące różne klisze oraz moje wypowiedzi dotyczące skanowania. Świadczy o tym cała zawartość LifeInDigitalFilm. Jednak czytelnicy X-Equals przekonają się jak dużo uwagi poświęcam fotografii cyfrowej. Dlatego właśnie mogę podać zrównoważony opis sytuacji i wykazać w najlepszy możliwy sposób, że spór nie istnieje.
Debatę cyfra kontra analog mógłbym w szczegółach referować bez końca – dlatego tego nie uczynię. Zamiast tego wybieram metodę szybszą i wyliczę główne za i przeciw za jedną i drugą techniką. Owszem, nie będzie to szczegółowe podejście, jednak skrupulatnie zreferuję argumenty, które wciąż powtarza się w sporze o którym mowa.
Fotografia cyfrowa
Za
- Niskie koszty. Wystarczy kupić aparat i można w zasadzie robić zdjęcia w nieskończoność bez ponoszenia kosztów wywoływania klisz i ich skanowania.
- Wysoka elastyczność. Cyfrowa fotografia daje ci możliwości, których nie ma analogowa. Fotografuj w formacie RAW i jesteś władcą świata! Z plikami RAW za pomocą odpowiedniego oprogramowania (Lightroom i Photoshop) możesz dać upust swojej nieokiełznanej twórczości.
- Powtarzalność. Jak tylko dobrze poznasz swój sprzęt, bez trudu możesz uzyskać bardzo dobre efekty kontrolując niemal każdy aspekt procesu fotografowania. Czy to będzie czułość ISO, szum, czy nawet kolor – fotografia cyfrowa daje ci efekty powtarzalne ujęcia na ujęcie. Wiesz, czego się spodziewać zanim naciśniesz spust migawki.
- Teoretycznie nieskończona ilość kadrów. Wystarczy kilka kart pamięci, aby fotografować bez przerwy cały dzień. Przepełnianie się kart i ich wymiana nic nie zmienia. Nie musisz wymieniać kliszy. Dodatkowo możesz jedną scenę fotografować wielokrotnie do momentu, aż osiągniesz zamierzony efekt.
- Fotografuj teraz, obrabiaj później. Cyfrowa fotografia nie zmusza do wybierania stylu zdjęć przed ich wykonaniem. Możesz zdjęcie obrobić do czarno-białego, możesz podkreślić kolor, możesz poprawić kadrowania przycinając plik. Nic cię nie ogranicza dokąd używasz formatu RAW.
Przeciw
- Zbyt wiele opcji. Nic tak nie blokuje twórczości, jak za szeroka gama możliwości do wyboru. Przy każdym ujęciu musisz podejmować decyzję, jak w końcowym efekcie będzie wyglądać zdjęcie. Właśnie zbyt wiele możliwych opcji, bywa skuteczną blokadą twórczości. Ograniczenia są wyzwaniem i motorem twórczych decyzji.
- Teoretycznie nieograniczona ilość kadrów. Dla fotografii cyfrowej można powiedzieć: idź i rób zdjęcia. Niezliczone zdjęcia tego samego przedmiotu pod różnymi kątami lub z różnymi parametrami ekspozycji. Krótki spacer może zaowocować tysiącami ujęć. Aby z tego bezliku wybrać zdjęcia naprawdę ciekawe, trzeba poświęcić dużo czasu. Jeśli nie kontrolujesz się wystarczająco dobrze, będzie cię to kosztować wiele czasu.
- Brak niespodzianek. Powtarzalność jest zaletą i wadą równocześnie. Każde przeglądane zdjęcie RAW będzie miało ten sam styl aż do momentu rozpoczęcia twórczej obróbki. Dawniej różne klisze przynosiły od razu zróżnicowane wrażenia, co wpływało na kolejne zdjęcia i wymuszało zmiany. W fotografii cyfrowej łatwo popaść w monotonną rutynę.
- Konfrontacja z kosztami. Dla niektórych to może być większy problem. Naprawdę dobra lustrzanka cyfrowa kosztuje wiele tysięcy dolarów. Oczywiście nie musisz ciągle być na przedzie wyścigu, ale konieczność podnoszenia zysków zmusza do czujności. Nowe lustrzanki wciąż kuszą funkcjami, których poprzedniczki nie mają – wyższa czułość, mniejszy szum, większe rozdzielczości itd. I nie zapomnijmy o wciąż droższych i lepszych obiektywach, których potrzeba, aby z nowych lustrzanek wycisnąć maksimum. Sprawdzaliście ostatnio ceny nowych obiektywów klasy L Canona? O ile te ceny nie są dla was obciążenie, to niniejszy punkt was nie dotyczy. Na koniec – zapomniałbym o wciąż nowszych lampach błyskowych i akcesoriach. A tutaj nawet nie weszliśmy na teren cyfrowych aparatów średniego formatu.
- Cykliczny rozwój technologii. To punkt bliski poprzedniemu dotyczącemu kosztów. Rzecz jasna nikt cię nie zmusza do zamieniania obecnego sprzętu na nowszy, jednak trzeba przyznać, że rozwój technologii powoduje szybkie starzenie się twojego ulubionego D40. W erze fotografii analogowej, niezbędnym postępem było pojawienie się na rynku nowej, lepszej kliszy. Bardzo rzadko wymieniano korpusy – zamiast tego wymieniano negatywy. W epoce cyfrowej aby utrzymać zadowalającą jakość , musisz przygotować się na cykliczne zakupy. Cyfrowa lustrzanka jest jak negatyw, który wymieniasz dopiero wtedy, gdy wymieniasz stary korpus na nowy. A jedyne, co zyskujesz, to większa czułość i funkcjonalność działania niż to jest w przypadku tradycyjnej fotografii.
Fotografia analogowa
Za
- Nieprawdopodobne zróżnicowanie. To bezpośrednia różnica względem fotografii cyfrowej, gdzie sensor I procesor przetwarzający obraz z góry określają, jak będzie wyglądać zdjęcie I nic tego nie zmieni. Fotografia tradycyjna pozwala ci dowolnie zmieniać klisze. To zupełnie inna sytuacja w której scenę interpretuje się odmiennie zależnie od używanego negatywu. Nawet współcześnie, kiedy spada popularność fotografii analogowej, można dostać wiele bardzo zróżnicowanych negatywów.
- Bardzo szeroki wybór sprzętu. W czasach spadku zainteresowania fotografią analogową, można w bardzo okazyjnych cenach dostać doskonałe aparaty, wyśmienite obiektywy, bo wielu ludzi przechodzi całkiem na sprzęt cyfrowy. Osobiście używam cyfrowego Canona i analogowej Minolty. W systemie Canona mam niewiele obiektywów ze względu na koszt tego sprzętu. Mam tylko to, co potrzebuję do fotografii ślubnej i portretowej i nie są obiektywy klasy L. W systemie Minolty mam obszerny wybór korpusów plus wiele szkieł Rokkora. Te stare obiektywy w niczym nie ustępują jakością większości współcześnie produkowanym.
- Proste ograniczenia. Jak napisałem wyżej, ograniczenia sprzyjają twórczości. Używanie klisz automatycznie ogranicza cię do filmu, jaki wybrałeś I do jego czułości. Jeżeli używasz negatywu czarno-białego, to w danym ujęciu nigdy nie będziesz maił do wglądu kolorowej wersji. Używając kliszy kolorowej nic ci nie da tak pięknych kolorów, jak kolorowy slajd. Filmy wysokoczułe są ziarniste, a teoretycznie pozbawione ziarna klisze mają nadzwyczaj niską czułość (spróbuj kiedyś zrobić zdjęcia z ISO 6). Te ograniczenia są znane zanim rozpocznie się fotografowanie i będzie trzeba się z nimi liczyć, aby widzowie tych fotografii zobaczyli to, co chcemy.
- Wymuszona rozwaga. Film nie oferuje podglądu kadru I zasadniczo nie będziesz miał drugiej szansy. Dobre ujęcie wymaga rozważnego naświetlenia i poprawnego kadrowania. Z góry znasz ilość klatek na kliszy, więc musisz pracować wolniej i rozważniej. W technice cyfrowej też można pracować wolno i rozważnie, ale możliwość podglądu i skasowania złego kadru jest zbyt kusząca. W fotografii tradycyjnej dopiero po wywołaniu kliszy przekonasz się, czy ujęcie było prawidłowe.
- Jeżeli oddajesz swój film do wywołania i skanowania, cały proces twórczy kończy się przy odbiorze materiału z laboratorium. Dostajesz to, co zrobiłeś. Ta uwaga nie stosuje się do autora tego tekstu, ponieważ on sam wywołuje klisze, skanuje je i robi z nich odbitki. Dlatego właśnie w fotografii ślubnej używam cyfry, bo wywołanie i obróbka 25 rolek klisz to ciężka praca. Jeżeli nie skanujesz ani nie wywołujesz swoich filmów, to kończysz fotografowanie po zakończeniu zdjęć. Właśnie to jest wyzwalające i ekscytujące, gdy niecierpliwie oczekujesz pierwszego spotkania z gotowymi zdjęciami.
Przeciw
- Koszty ukryte. Można łatwo stracić majątek na kupowaniu klisz I opłatach za ich wywoływania i skanowanie. Oczywiście te koszty można ograniczyć jeśli samemu zacznie się wywoływać, skanować itd. Ceną tych oszczędności jest poświęcony czas. Jeśli jednak koszty są zbyt wysokie, należy porzucić analogową fotografię i wybrać tanie fotografowanie cyfrowe.
- Długość filmu. O ile nie chcesz wchodzić w raczej zaawansowane (jednak dość proste w gruncie rzeczy) techniki wymiany filmu w połowie jego długości, to faktycznie jesteś zmuszony trzymać się czułości wybranej kliszy i jej charakterystyki. Tracisz w ten sposób sporo elastyczności.
- Technika. Fotografia tradycyjna wymaga o wiele więcej wiedzy technicznej, aby uzyskać powtarzalne jakościowo efekty. Całkiem sporo starych aparatów nie posiada światłomierza, więc musisz nosić go ze sobą, albo nauczyć się metody ‘słonecznej 16’ lub zwyczajnego odgadywania właściwych parametrów ekspozycji. Ponadto warto znać charakterystykę używanego filmu, jego możliwości kolorystycznych, niezbędnej kompensacji balansu bieli za pomocą filtrów lub nakładek na lampy błyskowe. W świecie cyfrowym taka wiedza jest zbędna, bo tylko spowalnia proces robienia nowych zdjęć. Chociaż wiedza o tych sprawach może podnieść umiejętności fotografa cyfrowego, to jej brak nie przeszkodzi w osiągnięciu sukcesów w cyfrowym świecie. A jeszcze nie wspomniałem np. o forsownym wywoływaniu filmów.
- Filtry, filtry wszędzie. W fotografii tradycyjnej potrzebnych jest wiele filtrów – w cyfrowej całkiem zbędnych. W tej ostatniej w zasadzie wystarczy filtr (szary) neutralny i polaryzacyjny. W tradycyjnej fotografii filtry potrzebne będą do korekcji kolorystycznej, polaryzacyjne itd. Klasyczna fotografia czarno-biała wymaga sporej ilości kolorowych filtrów od czerwieni do błękitów. Na początku nie są niezbędne, ale przy zaawansowanych technikach stają się niezbędne. Należy powiedzieć, że jak tylko zeskanujesz klatkę filmu, to filtry można symulować np. w Photoshopie – podobnie, jak w fotografii cyfrowej, jednak efekt końcowy nie będzie tak zadowalający jak przy faktycznym wykorzystaniu filtrów.
- Nie oszukujmy się, Photoshop i Lightroom to doskonałe narzędzia, które potrafią tchnąć życie w nasze fotografie. Jeśli sam nie obrabiasz swoich filmów, to ograniczasz sobie wykorzystanie tych twórczych narzędzi. Naturalnie, zawsze można samodzielnie wywoływać i skanować klisze i odzyskać pełną kontrolę nad materiałem. To jednak wymaga sporo czasu i zaangażowania. Owszem, przynosi to niezwykłą satysfakcję, jednak w porównaniu do sytuacji w fotografii cyfrowej, jest to proces boleśnie powolny.
Oto mamy wyważoną listę zalet i wad fotografii cyfrowej i analogowej. Nie ma poprawnej odpowiedzi w sprawie wyboru między fotografią cyfrową i analogową. Dlatego wybieram kompromis i używam obydwu. W mojej praktyce 80% zdjęć jest cyfrowych, a 20% analogowych. Przy fotografii tradycyjnej samodzielnie wywołuję klisze, potem sam je skanuję i następnie obrabiam cyfrowo, jak to czynię przy fotografii cyfrowej. Używam zarówno odbitek drukowanych cyfrowo, jak i klasycznych odbitek z klisz. W praktyce codziennej mieszam techniki klasyczne z cyfrowymi, aby osiągnąć zamierzony efekt końcowy i nie ograniczam się tylko do cyfrowej lub tylko do chemicznej obróbki. To daje najlepsze rezultaty. W mojej ocenie spór – fotografia cyfrowa kontra analogowa – nie istnieje.
Zapomniałem wspomnieć jednej zalety fotografii analogowej – ceny wysokiej rozdzielczości. Mogę o wiele taniej fotografować w średnim lub dużym formacie, aby następnie skanować je w wysokiej rozdzielczości, niż wydawać pieniądze na cyfrowe systemy fotografii średniego formatu. Aparat za 300 dolarów i rolka filmu średniego formatu, potem skanowanie w celu uzyskania pliku wysokiej rozdzielczości powyżej 40 megapikseli na domowym skanerze. Osiągnięcie podobnych rezultatów wyłącznie metodami cyfrowymi wymagałoby niewspółmiernie wyższych nakładów. Ale porównanie tradycyjnego, kliszowego sprzętu średniego formatu do fotografii cyfrowej, to zupełnie inny temat. Kiedy potrzebuję fotografii w średnim formacie, używam analogowego sprzętu i klisz.
Z mojego punktu widzenia fotografia cyfrowa I analogowa jakościowo są zbliżone gdy rozważamy rozdzielczości do 10 megapikseli. To jakaś generalizacja, ponieważ maksymalna rozdzielczość fotografii tradycyjnej zależy od wykorzystanego filmu. Osobiście za pomocą małoobrazkowego filmu Velvia osiągam efekty oferowane przez współczesne profesjonalne lustrzanki cyfrowe. Rozdzielczość Velvii jest nawet współcześnie trudna do pobicia. Jednak nowoczesne lustrzanki cyfrowe oferują znakomite rezultaty, jeśli cenicie sobie jakość odwzorowania koloru. Często fotografuję małoobrazkowymi filmami, jednak szala przechyla się tu na stronę fotografii cyfrowej. Wysoko cenię sobie unikalny charakter każdego filmu i kocham używać niedrogiego i wysokiej jakości sprzętu analogowego, dlatego nadal fotografuję małym obrazkiem. Jak napomknąłem wcześniej, żaden aparat cyfrowy nie zastąpi w najbliższej przyszłości mojej tradycyjnej Mamiyi.
Powyżej przedstawiłem moje argument za oboma rodzajami fotografii. Kocham obydwa i używam ich w codziennej praktyce. Nie widzę żadnej potrzeby spierania się który z nich jest lepszy, a według mnie fotografia jest zarówno analogowa, jak i cyfrowa. Dzięki odpowiednim umiejętnościom małoobrazkowa fotografia analogowa może konkurować z dowolną fotografią cyfrową i czy wam się to podoba, czy nie, ale jest coś w kliszy, czego fotografia cyfrowa nie ma. Podobnie jak czarna, winylowa płyta muzyczna ma przewagę nad współczesnym srebrnym krążkiem CD – ma jakieś ciepło.
Chętnie poznam wasze zdanie w poruszonej kwestii. Zainteresowanych proszę o komentarze lub o pocztę elektroniczną na adres: michael[at]lifeindigitalfilm[dot]com
I to byłoby na tyle.
Michael W. Gray
Sebastian
29 grudnia 2009 at 22:57 |
Że ci się chciało tłumaczyć.
A jeśli chodzi o moje zdanie: to analog o tyle, mi nie pasuje, bo zacząłem swą przygodę z fotografią od lustrzanek cyfrowych ;) Innego zdania na temat pro-kontra nie mam a taką tematykę omijam szerokim łukiem.
empiryk
30 grudnia 2009 at 9:40 |
Ja też omijam jeszcze szerszym łukiem ;)
ale ten tekst przełożyłem, bo cudzymi ustami wypowiadam swój własny pogląd – wiec gdyby kogoś to podpaliło do polemiki, to spokojnie mogę uniknąć wplątania w świętą wojnę, a mimo to jasno pokazać własne zdanie
Kraftsman
8 stycznia 2010 at 15:58 |
Te poglądy są mi również bliskie. Ciekawe natomiast jest to jak niewiele osób potrafi w ten sposób na te kwestie spojrzeć. Ciekawe jest też to, że sprzętowych fetyszystów można znaleźć po obydwu stronach barykady i to zarówno wśród tych którzy właśnie kupili sobie pierwszą lustrzankę i pałają do niej młodzieńczą namiętnością, jak i tych którzy siedzą w fotografii od lat i mienią się autorytetami.
empiryk
13 stycznia 2010 at 9:48 |
Ależ tak – fetyszyści są po obydwu stronach barykady. Przyznam, że to jeden z motywów napisania/tłumaczenia tego tekstu. Osobiście najbardziej śmieszą mnie fanatycy analoga, którzy wbrew rzeczywistości idą w coraz większą skrajność – np. gloryfikację technik z XIX wieku. Wyścig jest już rozstrzygnięty na korzyść cyfry, choć pewnie jakaś dekada jeszcze upłynie, zanim technologia cyfrowa dorówna w pełnym wymiarze np. średniemu, czy wielkiemu formatowy analogowemu.
… choć w sumie nie powinienem określać tu granicy czasowej, bo rozwój techniki jest porażająco szybki… ech…
marcin
7 marca 2010 at 10:42 |
szalenie obiektywny i mądry punkt widzenia jest w tym artykule – wart szerszego rozpropagowania.
takie stanowisko możne zając osoba która posługuje się fotografia analogowa i cyfrowa jednocześnie – i obie te dziedziny ma dobrze opanowane.nasze polskie antagonizmy biorą się z tego ze większość „cyfrowych” fotografów nie ma pojęcia o analogu i technice fotograficznej w ogóle…
dziękuje za tłumaczenie
marcin
Michał
4 czerwca 2010 at 8:40 |
Wspaniały temat … Ja natomiast przyznam że swoją przygodę z fotografią artystyczną zacząłem cyfrowym kompaktem choć bardzo rozbudowanym ( Canon S2 IS ) ze zmodyfikowanym softem odblokowującym RAW i ISO ponad 3200 … ale te cyfrowe zdjęcia nudzą mnie !!! Do tego nie mają duszy !!! Dlatego od 2007 roku zafascynował mnie aparat od dziadka – ZENIT E ( model z 1976 roku ) i kocham ten aparat !!! Obecnie pozbywam się wszelkich cyfraków i przechodzę na analog … Mam w planach kupić sobie dwa aparaty analogowe lepszej klasy . Marzy mi się kompakt analogowy marki Leica ( np. Leica Minilux lub jak się uda dorwać gdzieś to Leica CM ) oraz lustrzanka analogowa średnioformatowa ( myślę tu np. o Pentax 67 ) … jak wyjdą moje plany nie wiem :D ale cyfraki odchodzą do lamusa !!! Przynajmniej dla mnie !!!
empiryk
6 czerwca 2010 at 9:04 |
Obydwie Leica są fajne, ale w Polszcze raczej ich nie uświadczysz – musisz to nabywać za granicą. Z Pentaxem 67 to ja mam od zawsze jeden problem ;) te 7 centymetrów to jakoś dla mnie za dużo. Ale nie wiem, czemu … pewnie pokutuje u mnie infantylna wiara w prawdziwy kwadrat.