head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

bezzębna żmija sapkowskiego

Andrzej Sapkowski napisał najsłabszą swoją książkę. Nadał jej tytuł Żmija. Książka nie warta uwagi pod żadnym względem.

Uwaga: poniższy tekst zawiera tzw. spoilery, czyli uwagi wprost pokazujące finalną treść książki – zaznajomienie z nimi może drastycznie obniżyć przyjemność lektury. Słowo przyjemność jest użyte w przenośni. Jest żartem.

Koleżanka dając mi w prezencie Żmiję w formie ostrzeżenia powiedziała: ale wiesz, w tej książce nie ma żadnych smoków, czarownic, czy innych sekciarzy. Prawie miała rację. Prawie, ponieważ była żmija. A może w zasadzie to nie była żmija, ale w jej powłoce jakiś złych duch.
Niestety w książce Sapkowskiego poza kacerzami, wiedźminami, czy strzygami nie ma zwyczajnie myśli przewodniej. Jeśli takowa jest, to dramatycznie mnie ona rozczarowała i wydała się boleśnie trywialna. W mojej ocenie autor Wiedźmina, napisał jakiś mocno uproszczony opis np. filmu 9 kompania.

Jak niektórzy mogą pamiętać, poprzednia książka Sapkowskiego nie wzbudziła we mnie entuzjazmu.  Jednak w porównaniu do Żmiji, Narrenturm był wyzywającym dziełkiem – można się było z nim o coś tam spierać. Choćby o to, czy Sapkowski dysponuje w jakimkolwiek interesującym sensie zrozumieniem zjawiska religijnego? Natomiast książka o której teraz piszę nie prowokuje do niczego. Pod żadnym względem. W sumie nie może prowokować z prostego powodu: jest wtórna. Wtórna względem znanych obrazów wojny Afgańskiej (i nie tylko) z okresu interwencji ZSRR w Afganistanie, względem tego, co współcześnie wiadomo o naturze wojen w tamtym regionie oraz względem wcześniejszego pisarstwa Sapkowskiego.

Zatem, żeby za daleko nie szukać pierwszym źródłem są obrazy takie jak 9 kompania (reż.F.Bondarczuk, 2005), np. Posterunek A.Rogożkina, Czołg (1989, reż.Kevin Raynolds) – sceny walki, następnie Aleksandra (reż. A.Sokurow, 2007) – np. sceny życia obozowego (nie na znaczenia, iż ten film dzieje się w Czeczenii). Drugim źródłem to nasza obecna wiedza o tamtym regionie – o zaangażownaiu tam mocarstw i roli we współczesnym handlu narkotykami. Na koniec wtórność względem wcześniejszej twórczości Sapkowskiego jest uderzająca – z jednej strony chodzi o sceny batalistyczne z okresu Aleksandra Macedońskiego i okresu inwazji imperium brytyjskiego, z drugiej – charakterystyczne, przesadne, bez umiaru nagromadzenie nazewnictwa militarnego (nazwy broni, formacji, elementów strojów itd.).

Skracając: weźmy sceny bitewne znane z współczesnego kina wojennego (głównie Rosyjskiego), dodajmy do tego dziesiątki trudnych terminów użytych wcześniej choćby w Narrenturmie, do tego odrobina magii ze żmiją, która hipnotyzuje niektórych żołnierzy pozwalając im na podróże w czasie i mamy całość fabuły Żmiji.

Nie! Więcej – mamy całość Żmiji. Bowiem jest jeszcze (?) morał całej książki: że wielu próbowało podbić Afganistan, ale nikomu się nie udało i – zapewne – nikomu się nie uda. Koniec. To wszystko. Ani odkrywcze, ani poruszające.

Sapkowskiemu nie udało się jeszcze jedno. W książce o której mowa nie stworzył żadnej ciekawej postaci. Główny bohater, praporszczyk Lewart nie ma nic ciekawego do powiedzenia, ani nie oddziałuje jakoś znacząco na otoczenie. Role są rozdane i przypisane. Postacie charakterystyczne i bez wyraźniejszych rys indywidualizujących. Akcja toczy się zrywami, jest niejednorodna. Część środkowa – wypełniona głównie hipnotyczno-narkotycznymi wizjami Lewarta – wręcz nudzi. Dialogi w niczym nie pchają akcji do przodu i nie budują postaci. Ot, takie sobie pijacko-kontestacyjne pogaduchy pełne żargonu z Afgana. Istniejące relacje Lewarta do niektórych z jego podwładnych (tu: Oleg Jewgieniewicz Stanisławski, aka Łomonosow) nie wyjaśnione, a tylko domniemane.

Tyle. Na więcej ta książka nie zasługuje. Ja nie wierzę, aby Sapkowski zabrał się za współczesny temat tylko po to, aby pokazać, że umie pisać. Ja wiem, że potrafi pisać świetnie. Ta książka jednak tego nie potwierdza.

Wyłącz światła - włącz myślenie arrow-right
Next post

arrow-left córka
Previous post

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *