head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Pierwszy … samochód

Skoro była pierwsza książka, to może … pierwszy samochód? Oczywiście od dziecka marzyłem o jakimś pojeździe. Ponieważ były to czasy dość zamierzchłe ;-) i żyło się w otoczeniu komunistycznej ohydy, więc jedyne, co posiadaliśmy to były motocykle ojca i mój rower. Było wspaniale! Rower był świetny i wyposażyłem go w rewelacyjną kierownicę typu „koza” z wolnobieżki – czyli rower, choć był to średni składak miał agresywny, sportowy dyzajn.

Ale miało być o samochodzie … Zatem: pierwszy pojazd w naszej rodzinie to był czteroletni maluch w ciemnoczerwonym kolorze. Kupiliśmy go na giełdzie samochodowej w Gliwicach (Sosnowcu? już mi się to zaciera). Zapłaciliśmy za niego 270 000 złotych. Fura kasy. Ponieważ nikt w domu nie miał jeszcze prawa jazdy, więc z giełdy przyjechaliśmy do domu przy pomocy sąsiada. Oglądania pojazdu było co nie miara. Mieliśmy w końcu samochód! Takie to były czasy.

Fiacik stanął na podwórku u oczekiwaniu wiosny – samochód kupiliśmy w zimie. No i stał tak do wiosny. W końcu nadszedł piękny dzień w którym postanowiliśmy pojazd odpalić i wykonać jakieś rozruchowe przejażdżki (kończyliśmy z ojcem kurs prawa jazdy).

Ale to prozaiczne zadanie okazało się niemożliwe. Bowiem z nieznanych przyczyn samochód nie pozwalał skręcić kierownicą! W ogóle! Koła stały murem zablokowane. Pierwsza myśl była tak, iż przez zimę i mrozy gałki skrętne czy ogólnie – mechanizm kierownicy jest jakoś zamrożony. Paliliśmy ogień pod gałkami itd.itp. Koła nadal pozostawały zablokowane. Tylko dlaczego? Zaproszony sąsiad – mechanik też okazał się raczej bezradny. Nowa hipoteza sugerowała, że niestety bezczynność zaszkodziła temu cudowi techniki polskiej i coś się zdecydowanie zatarło. Wpadliśmy raczej w desperację pomieszaną z przygnębieniem – nowy samochód i już się zepsuł?. Teraz będzie trzeba jakoś 126p na lawetę i potem do mechanika. Źle.

Aż tu nagle w tej ruchliwej zawierusze, która się wywiązała wokół naszego samochodziku, ktoś – sąsiad mechanik – przypadkowo włożył kluczyk do stacyjki i z pewnymi oporami przekręcił – koła się skręciły!. Cóż za banalna rzecz – blokada kół z zamka stacyjki. Ale teraz już mieliśmy nasz pierwszy samochód.

Internet po raz pierwszy arrow-right
Next post

arrow-left Nieliczne chwile
Previous post

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *