Wołyń …
- By Krzysztof Kudłacik
- In varia
- With One Comment
- On 11 lip | '2003
Urlopuję się podczas tej nieciekawej pogody i siłą rzeczy wystawiony jestem na nachalny kontakt z telewizornią / radyjem w których przewala się sprawa rocznicowych obchodów rzeźi dokonanej na Polakach przez ukraińskie UPA w 1943r. I doprowadzamnie to do białej gorączki niemal. Oto sytuacja jest zarazem skomplikowana, co jednoznaczna w wymowie faktycznej.
Fakty są proste: UPA żywiła się – i wpajała to ludności tubylczej – nacjonalistyczną ideologią opartą na nienawiści do Polaków. Ich wizja niepodległej Ukrainy równała się państwu jednolitemu narodowościowo – czyli bez Polaków, Żydów i (ew.) Rusinów. Zatem wydarzenia z Wołynia w lecie i wczesnej jesieni 1943 stanowiły naturalne rozwinięcie tych dążeń: to były ludobójcze czystki etniczne na dużą skalę (zamordowano ok. 62 tys. Polaków). Zaatakowany polski żywioł musiał się bronić – ostatecznie sformowano Dywizję Wołyńską AK – stąd krwawy odwet (ok. 16 tys. ukraińców zabito). I to wszystko są nagie fakty, które nie poddają się deformującej interpretacji. A jednak! Oto tzw. „kompromisowa” uchwała Sejmu RP – i Rady Najwyższej Ukrainy – to jaskrawy dowód tego, jak można zafałszować tragiczną historię Polaków na Wołyniu. To, iż w uchwale nie ma zwrotów jednoznacznie wskazujących winnych (tu: nacjonalistyczne UPA) oraz nazywających rzeczy po imieniu – czyli, że to było ludobójstwo. Kolejny raz polski Sejm idzie na zgniły kompromis. Co więcej, w mojej ocenie ten kompromis zwyczajnie nic nie da. Nie ma po stronie ukraińskiej jakichkolwiek oznak chęci, skłonności do – jakkolwiek rozumianego – kompromisu. Ja osobiście w sprawie o której mowa przez kompromis rozumiem przynanie się do odpowiedzialności za zbrodnię ludobójstwa i słowa skruchy. A tego się nie doczekamy. To także argument pokazujący słabość polskiej polityki wschodniej – oto Kwaśniewski przeprasza ukraińców za polskie zbrodnie na ludności cywilnej i co? Nic. Ja rozumiem, że Kwaśniewski jako pierwszy wyciągnął rękę do „zgody” oraz jako pierwszy przeprosił. To są wymowne fakty – ale nic podobnego nie możemy oczekiwać od Ukrainy. Innymi słowy – jakie są dla polskich dyplomatów kryteria skuteczności takiej polityki względem Ukrainy? Czy to, że pozwolono nam (sic!) złożyć jednobrzmiące oświadczenie parlamentów wystarczy? Jeden głos „za” w Radzie Najwyższej Urainy – czy to już sukces? Czy już wyraz chęci porozumienia z Polakami? Czy to, że pozwolono nam (sic!) odbudować jeden – bardzo ubogi i skromny – cmentarz, to już sukces? Mam dziwne przeczucie, że wcześniej, czy później po oficjalnych uroczystościach rocznicowych na tym cmentarzu albo popadnie on w ruinę albo „nieznani sprawcy” go zdemolują/zbeszczeszczą. Ale może się mylę?
Chcę wyraźnie powiedzieć – nie chcę ze strony ukraińskiej jakichś spektakularnych ekspijacji i bicia się w piersi. Nie można oczekiwać, iż dojdzie do jakichś gestów, które mogłyby być uznane za poniżające dla Ukrainy. Tego robić nie można. Ale sytuacja wokół cmentarza lwowskiego, czy też wokół ludobójstwa Polaków na Wołyniu wymaga, abyśmy – jako państwo i jako naród – pogodzili się, iż porozumienia tu nie będzie. Tu trzeba zacząć prowadzić twardą i nieustępliwą politykę. Taka jest moja ocena.
Cała sytuacja z ukraińcami jest tym bardziej jaskrawa (tj przemawia za moim stanowiskiem), gdy zestawić ją z naszymi relacjami z Niemcami, czy Zydami. Z tymi ludźmi się porozumiewamy – i to coraz lepiej. Ba – udało się od Niemiec uzyskać odszkodowania dla ofiar pracy przymusowej. W sprawie Ukrainy napotykamy mur. I cóż … trzeba się z tym pogodzić.
Ale dlaczego napisałem wcześniej, iż sytuacja jest „skomplikowana”? Bo rzeczywiście nie jest to czarno-biały obraz stosunków polsko-ukraińskich na Kresach. Z jednej strony mamy dwie nacje żyjące zgodnie na jednej ziemi. Z drugiej strony mamy wiele przykładów nierównoprawnego traktowania ukraińców przez polską administrację II Rzeczypospolitej. Tak budowano glebę na którą padło ziarno antypolskiego nacjonalizmu UPA. Oczywiście nie jest to sprawa wyłącznie okresu międzywojennego – to pewne dziedzictwo wieków (ten wątek pominę). I z trzeciej strony mamy olbrzymie połacie niewiedzy historycznej. Nie ma zadowalająych dostępów do archiwów ukraińskich (na Ukrainie i na emigracji), ani chęci współpracy ich historyków w celu pełniejszego poznania faktycznego przebiegu zdarzeń. Tu myślę o lepszym zbadaniu jaki wyglądał polski odwet na ukraińcach. Oto wiadomo przecież, że pacyfikacje wsi ukraińskich przeprowadzali też Niemcy przy pomocy oddziałów formowanych na Śląsku i Pomorzu. W ich skład wchodzili polskojęzyczni kolaboranci III Rzeszy.
Tak, czy owak jest tu wiele białych plam, których wyjaśnienie nie będzie proste ani szybkie.
jarek
16 stycznia 2004 at 15:34 |
śp.mój Dziadek jest jedną z takich białych plam. Na skutek tych akcji nigdy nie było mi dane zamienić z nim choćby jednego słowa…
UPA ile lat upłynie, do wypowiedzenia całej prawdy, tak aby i przebaczenie było całkowite i z głębi serca płynące. Bo im więcej prawdy tym i miłosierdzie większe…