Tori – mała, duża dziewczynka
- By Krzysztof Kudłacik
- In bitrate
- With No Comments
- On 21 wrz | '2001
Właśnie chyba po raz dziesiąty odsłuchałem najnowszą płytę Tori Amos „Strange Little girl„. Reklamowana jest jako „dwanaście wcieleń Tori Amos”. Piosenkarka wzięła 12 utworów innych artystów – „Strange Little girl” to płyta z coverami. Jednak owe 12 utworów jest dobranych celowo – otóż są to piosenki o miłości, ale śpiewane pierwotnie przez mężczyzn (1. New Age (Reed) – LOU REED, 2. ’97 Bonnie & Clyde (Bass/Bass/Mathers) – EMINEM, 3. Strange Little Girl (Black/Burnel/Cornwell/Greenfield/Warmling) czyli Stranglers, 4. Enjoy The Silence (Gore) – DEPECHE MODE, 5. I´m Not In Love (Gouldman/Stewart), 6. Rattlesnakes (Clark/Cole), 7. Time (Waits) – TOM WAITS, 8. Heart Of Gold (Young), 9. I Don´t Like Mondays (Geldof) – BOOMTOWN RATS, 10. Happiness Is A Warm Gun (Lennon/McCartney) – BEATLES, 11. Raining Blood (Hanneman/King), 12. Real Men (Joe Jackson)). Zatem album Amos można potraktować jako feministyczną wersję owych utworów. I taka intencja – z tego, co wiem – będzie w zgodzie z intencją piosenkarki.
Rzeczywiście – trudno odmówić tym interpretacjom piosenkarskim pewnego rysu kobiecego – ale taka właśnie: jak nabardziej kobieca jest autorka „To Venus And Back„. Jej interpretacje są ciepłe, wysublimowane, eleganckie i jakże lekkie w konstrukcji. Ich odległość od odtwarzanych wzorów jest zmienna – chyba najbliżej oryginałów jest (singlowy) „Strange Little Girl” oraz (kończący płytę) utwór Joe Jacksona „Real Men” (pochodzącym z płyty „Night and Day”). Zwraca uwagę fakt genialnego wręcz wczucia się Tori w źródłowe utwory. Jest to szczególnie uderzające np. przy „I´m Not In Love”. Pierwotnie ta melodyjna piosenka była oparta na silnym i stanowczym rytmie. W wykonaniu Amos skrzy się wręcz odcieniami i pulsacjami, których trudno szukać w oryginale. Jednocześnie wykonanie „I´m Not In Love” przez autorkę o której mowa jest jednoznacznie rozpoznawalne: od razu wiadomo, że chodzi o słynny hit 10cc. To jedna z perełek interpretacyjnych obok np. „Time”.
Gdyby przyjrzeć się albumowi „Strange Little girl” jako całości, warto odnotować jego charakterystyczną cechę. Otóż nie mogłem się oprzeć odczuciu, iż jest to concept album. Początkowe utwory płyty wydają się dość prostymi kontynuacjami oryginałów – zachowując oczywiście wszelkie „naleciałości” (w pozytywnym sensie) pochodzące od samej artystki. Tak jest do tytułowego utworu. Sam „Strange Little girl” jest w wykonaniu Amos piękną pieśnią miłosną – jasną i optymistyczną. Dokładnie przeciwnie niż w wykonaniu The Stranglers! Każdy następny utwór robi wrażenie wciąż bardziej zdekonstruowanego – nie tylko chodzi tu o odległość linii melodycznej od oryginału. Mam na myśli pulsację, głębokie w tle rozgrywające się linie melodyczne i dialogi wysmakowanych brzmień. Te – dobrze wcześniej znane – utwory w wykonaniu piosenkarki z Północnej Karoliny rozpadają się. Szczególnie widać to w kontraście wywoływanym przez ostatni finałowy utwór z repertuaru Joe Jacksona. „Real Men” brzmi ślicznie, łagodnie i bez poważniejszych odstępstw do oryginału. To ukojenie.
Podsumowując. Tori Amos nie chce nam pokazać nowych utworów (ostatnia płyta to „To Venus and Back” z 1999r.), ale covery, które mamy okazję obecnie poznać zupełnie wynagradzają to niecierpliwe oczekiwanie. Amos jest w znakomitej formie.
============
Komentarz:
NUD – Tue Feb 26 2002 08:38:38 GMT
http://alenudy.org
Nie bede komentowac dokonan Tori. Ale powiem szczerze, ze inaczej sobie ja wyobrazalem… a inaczej ona wygalda. Po starciu z jej wizerunkiem w TV bylem dosc zdziwiony… tnz. myslalem, ze jest starsza. Polecam udycje Piotra Kaczkowskiego w Trojce. Np. w niedziele, zdaje sie… w nocy o 1:5 przemawia Tori: „It’s 5 past 1. I don’t know where I am…” i tak dalej. A potem jakis utwor Amos. Czesto zreszta puszcza jakies wywiady itp… bardzo ja lubi. Zdaje sie, cze dodaje czesto zbyt duzo ideologii do tego co mowi… stad sadzilem, ze jest starsza… No niewazne… pozdrawiam fanow Tori :) A tak w ogole, to Faith No More + Soundgarden rulez!!!