head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Posts in the varia category

Test prawdy nr 1

Współczuję naszym siatkarzom. Trzeba mieć rzeczywistego pecha. Ci przeciwnicy powinni się nam trafić po wyjściu z grupy – czyli już w finale. Nie chcę powiedzieć, że jesteśmy na straconej pozycji. Murek i ekipa będą walczyć i to do końca. Ale bez wątpienia los nas tu pokarał. Do tego nie zagra (oko Murka i Świderskiego) mój ulubieniec – „artylerzysta” Papke. Oby chociaż udało się poreperować kolana Świderskiego. Do tego mam – jak zwykle zresztą – obawy co do „wieżowca” Nowaka. Do tego wszystkiego nie obejrzę w telwizorni pierwszego meczu. Może choć powtórkę i dwa następne. Tak, czy siak to będzie pierwszy test prawdy dla tego zepsołu, który bez wątpienia już dojrzał do poważniejszych sukcesów. Takim sukcesem był przecież awans w świetnym stylu do finału Ligi. Teraz pierwsze przytarcie – finały. A potem już druga odsłona, drugi test: Mistrzostwa Świata. Życzę chłopakom wszystkiego, co powinno się życzyć siatkarzom

Atrakcyjny widok

Oto minister Hausner miał drzewiej „atrakcyjny widok o uspokajającym oddziaływaniu psychicznym”. Ale już nie ma, bo zły do cna i przebiegły Uniwersytet Jagielloński swoją budową zasłonił ministrowi widok na ogrody (zresztą uniwersyteckie). Kiedy to usłyszałęm dzieś w moim radyjku, to zwyczajnie opadła mi szczęka i wymiękłem. Zwyczajnie mowę mi odebrało.

Małe piekło

Dziś wyszedłem z mieszkania na ulicę i poczułem, że dzien zaczął się źle. Z nieba wali ło się słońce, a powietrze było nieruchome i gorące. Nie miało ani śladu świerzości. Nie lubię takich chwil. Źle mnie to nastawia … Dzięki Bogu w pokoju mamy klimę. Ale w porze obiadowej i tak będzie trzeba wypełznąć na rozpaloną żarem ulicę.

Teatry uliczne

Wczoraj z rodzinką udałem się nocną porą na występ teatru ulicznego – „Teatr AKT”. Spektakl odbył się w ramach festiwalu teatrów ulicznych – Andrychów jest tu współuczestnikiem festiwalu w Krakowie i Jeleniej Górze. „AKT” jest grupą mimów z warszawskiej „Stodoły”. Wczoraj pokazali bajkę o żelaznym żołnierzyku na motywach Andersena. Dzięki Bogu deszcz przestał padać, tak, iż spektakl odbył się bez przeszkód. Były fajerwerki, wielkie maski, flagi, dymy, muzyka i tańce. W sumie dość udane widowisko, choć jak twierdzi Anetka (widziała dzień wcześniej inny występ innego teatru) – ten wczorajszy był jednak mniej atrakcyjny i były w nim dłużyzny. No nic … mnie się podobało. Dzieciarnia, którą wzięliśmy ze sobą też była usatysfakcjonowana

(więcej…)

Ale jazda

Wczoraj z Arkiem graliśmy na Olszy w tenisa. Kort nr 9 tuż przy drzewach był wyśmienity – byliśmy osłonięci od promini słonecznych. I to był chyba pierwszy mecz w tym sezonie, który sprawił mi niesamowitą frajdę. To była ostra jazda. Powietrze gorące jak zupa z podłej garkuchni, a do tego jednak powiewy zefirka. Walczyliśmy z pełnym zaangażowaniem. Pierwszy set był dla Arka – 6:3. W drugim miałem przewagę i wygrałem 6:1. Najbardziej ubawiło mnie moje ogromne zaangażowanie – walczyłem niemal o każdą piłkę … wybiegałem się jak jakiś wariat: byłem mokry jak po prysznicu. Ale los jest niesprawiedliwy :-( kiedy już pod koniec rozgrywki po wymianie piłek przy siatce Arek chciał mnie przelobować i ruszyłem w pogoń za piłką … odbiłem ją z głębokiego obrotu na ugiętych nogach; niestety byłem zbyt rozpędzony i po odbiciu piłki rzuciło mnie na kolano (lewe, obrotowe) i wtedy zadziałało ciało – odruchowo wykonałem stndardowy pad z przewrotem w przód i powstaniem do pozycji na ugiętych nogach; nawyki, behawior są zabawne :-) szkoda tylko, że z judo rozstałem się 12 lat temu. A przygodę z tenisem zacząłem. Jak to się ten sport przeplata jeden z drugim. Los jest niesprawiedliwy, bo nie dość, że moja obrona była autowa, nie dość, że Arek pilnując mojego odbicia nie zobaczył tej akrobatycznej parady, to jeszcze na dodatek – poniważ cały byłem mokry – lądowanie na korcie spowodowało, że zamieniłem się w znacznym stopniu w kotlet panierowany mączką cegalstą ;-)

(więcej…)

Nie róbcie tego

Krótkie żołnierskie słowa: nie popijajcie piwem sałatek śledziowych.Wujek Dobra Rada

Fototapeta

Oto łikend spędziłem na zbiorowym wyjeździe w PieninySromowce Niżne u podnóża Trzech Koron. Było ślicznie, towarzysko, biesiadnie i z kropelką adrenalinki. Ci, którzy chcieli dwie kropalki mogli się rucać w dół na gumie. No, ale warunek był prosty – osobnik rzucający się ma sprawiać wiarygodne wrażenie trzeźwości. Mimo tej istotnej przeszkody, chętnych było wielu. Nawet czarną nocą.

Ja wybrałem jedną kropelkę (myślę o adrenalince, a nie napoju chmielowym) i postanowiłem spłynąć przełomami Dunajca. W zasadzie kajaki znałem tylko z zamkniętego miejskiego stawu, gdzie ewentualny ruch wody powodowany był ruchami płetw karpi. Tu było odrobinę inaczej ;-) Zatem postanowiłem na początek ruszyć z facetem. Byłem trochę cięższy od Arka i los sprawił, że siedziałem na przednim miejscu. Parę razy braliśmy ostro fale dziobem, ale tylko trzy razy wylewaliśmy jej nadmiar z kajaka. Ten pierwszy spływ zakończyliśmy w Szczawnicy. Pogoda była przepiękna, więc schliśmy względnie szybko.

(więcej…)

Tranzystorek

Oto po wyprowadzce Ewy jestem sam w mieszkaniu ;> tzn. nie ma ani komputera, ani radia. A ja bez dźwięków z tła nie daję rady. Nigdzie. Zatem musiałem w trybie awaryjnym dokupić radyjko. Odwiedziłem MediaMarkt. nie lubię tej sieci – wbrew pozorom są drodzy. Jedyna zaleta, to chyba relatywnie dość szeroki wybór. Zatem skorzystałem z tej „obfitości”. Nabyłem tradycyjny tranzystorek „AIWA”. Ma UKF, więc swobodnie mogę odsłuchiwać mój ulubiony program dźwiękowy numer czy.