Wreszcie zacząłem w minionym tygodniu sezon tenisowy – po niemal 20 miesiącach przerwy, udało się!
Firma zechciała wykonać drobny sponsoring i od 8 rano w piątek rozegrałem seta z Gosiąc C. Bałem się, że po pierwszym kwadransie wypluję płucka … ale po drobnym kryzysie, wszystko poszło nader gładko. Walczyliśmy dość dzielnie – Gosia regularnie gra przez cały rok w squasha i obawiałem się, że zabiegam się na śmierć .. :)
Ale nie taki diabeł … ja też trochę pogoniłem Gosię i o 8:26, 13 maja br. zrealizowałem pierwszego asa serwisowego! Potem udał się jeszcze drugi taki serwis.
W efekcie mecz zremisowaliśmy i oboje byliśmy bardzo ukonentowani tym pierwszym bieganiem po korcie
A dziś pozwoliłem sobie na powtórkę – tym razem dwie pełne godziny z Andrzejem, moim z dawien dawna funflem z czasów technikum (5 lat w jednej ławce, to coś znaczy, prawda?). Tym razem dwa sety: pierwszy 6:2 a drugi 6:3 – obydwa dla mnie. Ale jak będziemy grać częściej, to już tak łatwo mi nie pójdzie, bo Andrzej fizycznie i motorycznie znacznie nade mną góruje, więc wypocę przy nim jeszcze wiele, oj wiele …
<%image(20050515-tenis-andrzej.jpg|600|452|Andrzej i ja gramy w tenisa)%>