zdjęcie dnia, Maciej Nabrdalik
- By Krzysztof Kudłacik
- In fotografia
- With One Comment
- On 1 kwi | '2010
Tym razem polski fotoreporter Maciek Nabrdalik http://www.nabrdalik.com, zachwycił mnie tym kadrem:
dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik
Tym razem polski fotoreporter Maciek Nabrdalik http://www.nabrdalik.com, zachwycił mnie tym kadrem:
To chyba najciekawszy aparat z jakim miałem dotąd do czynienia. Wyprodukowany w 1939 roku przez firmę Zeiss Ikon TLR Ikoflex II. Wyposażony w (zdjęciowy) obiektyw Tessar 75/3.5 – szkło legendę, które służyło wybornie w wielu aparatach przez blisko 30 lat, przyczyniając się m.in. do sławy kultowych TLR Rolleiflex’a. Plastyka tych szkieł jest unikalna.
Ikoflex II jest sprzętem dla ludzi świadomych – 100% ręczne nastawy, które wymagają uwagi i skupienia. To esencja klasycznej fotografii – wymaga od fotografa uwagi i czasu, najpierw należy skupić się na ustawieniu sprzętu, potem na samym kadrowaniu/robieniu zdjęcia. To zupełnie nie wedle współczesnej metodzie 6 lub więcej klatek na sekundę i super czułych układach autofocusa. Tu czujesz fizycznie, że naświetlasz kliszę. Tu czujesz niemal cielesny związek z aparatem. To magia.
Ikoflex pod każdym względem wymaga ręcznej obsługi. Kluczowa sprawa to pamiętanie, aby po naświetleniu klatki przewinąć film do nowej pozycji. Jak zapomnisz, dostaniesz podwójną ekspozycję kliszy. Więc najlepiej wyrobić sobie nawyk przewijania zaraz po zrobieniu zdjęcia. Ręczna obsługa znaczy tutaj tyle, iż nawet ustawienie klatki – jej przesunięcie robi się ręcznie: nie ma blokady, która zabezpieczałaby przed nasunięciem klatek na siebie. Owszem, jest licznik z kreseczkami i numerami klatek, ale to nie to samo. Licznik ma blokadę tylko na koniec filmu – czyli dwunasta klatka i stop – już nie przewiniesz filmu dalej. (więcej…)
Elliott Erwitt to jeden z moich ulubionych fotografów, dokumentalistów. Ironiczny w każdym calu. Spostrzegawczy. Krytyczny. Dobroduszny. Jedna z legend Magnum.
Poniżej trzy kadry – jedne z moich ulubionych.
Oto jaką ciekawostkę odnalazłem przeglądając Lens:
Celowo załączam zdjęcie w formie zrzutu ekranu, aby zachować pełne brzmienie podpisu. Bo właśnie chcę zwrócić waszą uwagę na trzy rzeczy jednocześnie. Raz – mamy przykład czci i propagowania Ukraińskiej Powstańczej Armii. Dwa – mamy przykład tego, jak Amerykanie – tu: dziennikarze New York Times – mało wiedzą o Europie, a o naszej części Europy w szczególności. Wiedzą, że UPA to formacja nacjonalistyczna, ale nie wiedzą, iż obok walki z Armią Czerwoną i nazistami UPA walczyło z Polakami. To punkt trzeci.
No i szkoda, że Amerykanie tego nie wiedzą.
Dziś kadr autorstwa Simona Robertsa z jego cyklu We English
Wybrałem powyższy kadr (nr 45), bo kiedy go zobaczyłem, przez myśl lotem błyskawicy przeszła myśl: Martin Parr. Okrutny, ironiczny, zdystansowany, krytyczny, kpiący, z niezwykłą intuicja wyszukujący momenty obnażające słabości swoich rodaków. Jednak pełniejsze i spokojniejsze przeglądnięcie We English pokazuje, że podobieństwo jest tylko – czy aż? – częściowe.
Kacper chętnie i często spontanicznie tańczy. A tu jest jakiś moment uchwycony w okolicach grudnia 2009. Mamiya 645, skan z kliszy Fuji 400
Facet musi mieć twarz, żeby wypaść dobrze na fotografii. Poniekąd to jest problem, bo z natury rzeczy kobiety są ładniejsze i fotografuje się je – w pewnym sensie – łatwiej. Chyba rok temu pierwszy raz miałem okazję na serio fotografować mężczyznę. Ładny, miły, przystojny chłopak, wysportowane ciało… ale oglądając zrobione zdjęcia nie byłem zadowolony. Czegoś brakowało. Brakowało charakterystycznej magii.
Ale ostatnio spotkałem Roberta i miałem okazję na wykonanie bardzo prostej sesji. Była ona szczególna także z tego powodu, iż mimo pełnej improwizacji (czytaj: braku planu) wiedziałem już kilka dni wcześniej, jak wypadną te zdjęcia. To nie zdarza się często, aby mieć tak jasny i silny obraz zdjęć, które wykona się dopiero za tydzień.
Fotografia: David Robin http://www.davidrobin.com
Wybrałem to zdjęcie, bo zobaczyłem w nim piękny obraz zimy.