head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Holenderska fotografka Desiree Dolron (ur.1963r.) – przypomina nam, że fotografia u zarania była technicznym wsparciem dla malarstwa. Dolron fotografuje, a potem stosuje zaawansowane fotomanipulacje, aby ustylizować zdjęcia na podobieństwo malarstwa flamandów Rogiera van der Weyden, Petrusa Christus czy Duńczyka Vilhelma Hammershoi.

Pierwszy jej słynnym cyklem fotograficznym był Exhaltation (1991-1999) pokazujący mistyczne rytuały dalekiego Wschodu. Potem skupiła się na bardziej nostalgicznym stylu fotografii realistycznej pokazującej krajobrazy Kuby – I Give You All My Dreams. Na witrynie artystki można zapoznać się z jej cyklem Gaze – portretami modeli zanurzonych w wodzie (nie sądziłem, że zwykła wanna i woda potrafią tak odrealnić portret).

Poniżej prezentuję fragment jednego z ostatnich projektów Desiree Dolron – Xteriors (2001-2006). Bazą projektu są fotografie, które następnie poddane zostają żmudnej fotoedycji, aby upodobnić je do flamandzkiego i duńskiego malarstwa.

(więcej…)

Sąd: krzyż w Sejmie nie narusza swobody sumienia

Chodzi o pozew posłów Ruchu Palikota, którzy chcieli usunięcia krzyża z Sejmu. Orzeczenie oddalające wydała sędzia Alicja Fronczyk. Mnie spodobał się następujący fragment uzasadnienia:

Sędzia podkreśliła też dysonans między hasłami tolerancji, głoszonymi przez RP np. w kwestii związków partnerskich, a jej brakiem dla obecności krzyża w Sejmie.

album rodzinny Alan Laboile. Doskonałość.

Alan Laboile (Francja) to rzeźbiarz, który około roku 2004 zaczął fotografować swoje dzieci. Fotografie publikuje w formie cyklu La famille. Zdjęcia są absolutnie cudowne. Album La famillie poraził mnie swoją prostotą, młodzieńczą energią, radością, naturalną bezpośredniością. Te fotogramy pokazują życie w jego pełni. Warto oglądać prace Alana Laboile, bo dramatycznie kontrastują z powszechnie spotykaną fotografią dzieci – sztucznie pozowaną, przesłodzoną, sztuczną (a la Anna Geddes). Fotografie z La famille zachwycają też walorami formalnymi – kompozycją, dynamiką, relacją między planami.

Pytanie źródłowe:

Dostałem tego polaroida i nie wiem z czym się to je. Czy mógłby mnie ktoś poratować instrukcją obsługi? Z góry dziękuję.

I tutaj błyskotliwa i prawdziwa odpowiedź:

Obsługa (jak wszystkich konsumenckich polaroidów) jest bardzo prosta. Ładunek wkładasz do szczeliny którą widać po opuszczeniu klapki poniżej obiektywu (koło spustu suwaczek). Po założeniu ładunku aparat robi „wzzziu”, wypluwa papierek i jest gotowy do pracy. Aparat włącza się poprzez ręczne podniesienie części z lampą. Suwak po lewej stronie patrząc od przodu to ustawianie ostrości – daleko-blisko, przy czym blisko to około metra, daleko zaś 2 metry do w pizdu. Środkowy suwak to prymitywna przesłona, czyli przesuwne 2 blaszki z otworami. Aparat nie ma układu AF (w niektórych wypasionych modelach były wynalazki w stylu AF na ultradźwięki), więc zrobienie zdjęcia polega na naciśnięciu spustu do oporu. Aparat robi „wiuuuu” i wysuwa odbitkę. Kaseta ma pojemność 10 zdjęć. Po wypstrykaniu całości otwieraasz przednią klapkę i „za ogonek” wyciągasz kasetę. Baterii nie trzeba wymieniać – jest integralną częścią kasety. Aparat wyłącza się przez opuszczenie części z lampą.

Źródło, usenet z 2007: http://www.grupy.otopr.pl/polaroid-636-close-up,usn,2312042.html

trzoda zebr

Manualne szkła, zwane popularnie zebrami z powodu swojego wyglądu. Pozostawię bez opisu dla dociekliwych – być może ktoś odgadnie co to za szkła? :)

02960
kliknij, aby powiększyć
02962
kliknij, aby powiększyć

Technikum fototechnik w ZDZ Andrychów – błąd

Otóż wczoraj (17.12) wieczorem na fejsbukowym profilu Zespołu Szkół w Andrychowie pojawił się wpis anonsujący plan otworzenia kierunku technikum „fototechnik”.

Najpierw moją reakcją było niedowierzanie, a potem zdumienie pomieszane z przerażeniem. Uważam, że uruchamianie technikum z profilem „fototechnik” to błąd.
Dlaczego? Z paru dość oczywistych powodów. Po pierwsze i najważniejsze: ten kierunek będzie produkował bezrobotnych. Rynek nie potrzebuje fototechników. Nie szukajmy daleko: ilu ludzi pracuje w fotolabach w Andrychowie? Chyba mniej niż dzisięcioro! I to jest skład, który pozostaje niezmienny od kilkunastu lat z tendencją do obumierania. Nic mi też nie wiadomo, aby Kęty, Wadowice lub Oświęcim stały się nagle zagłębiami pełnymi fotolabów. Od ponad 13 lat pracuję w Krakowie, natomiast od czterech przyglądam się rynkowi fotolabów – i tu jest tak samo: nie ma nowych placówek, a te, które są trzymają się kurczowo resztek – np. zamieniając się w sklepy fotograficzne lub punkty usługowe wideofilmowania.

(więcej…)