zdjęcie na dziś
- By Krzysztof Kudłacik
- In fotografia
- With 2 komentarze
- On 25 cze | '2009
Taki oto billboard mijam po drodze do pracy:
.. no cóż… :)
dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik
Taki oto billboard mijam po drodze do pracy:
.. no cóż… :)
Jestem w trakcie lektury książki niezwykłej – O fotografii Susan Sontag. W jednym z wcześniejszych rozdziałów znalazłem passus wskazujący, że zdjęcia pokazujące martwego Che Guevary mogą być swobodnie interpretowane jako naśladownictwa malarstwa, a konkretnie chodzi o Martwego Chrystusa Andrea Mantegni oraz Lekcja anatomii doktora Tulpa Rembrandta.
Zdjęcia martwego Che pamiętałem, ale wskazanych obrazów nie bardzo. Ale od czego mamy tego całego interneta?
Właśnie dowiedziałem się wczoraj, że faktycznie MEN Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (http://www.nauka.gov.pl) pod wodzą minister Kudryckiej z Platformy Obywatelskiej zamierza wprowadzić płatną naukę w Polsce, w polskich państwowych uczelniach. No i przybyło mi siwych włosów. W mojej ocenie mamy do czynienia z krokiem w kierunku odpłatności za całą naukę pobieraną na państwowych uczelniach. Widzę w tym równię pochyłą – w ciągu paru lat będziesz mógł się uczyć tylko za pieniądze. No dobrze, być może szkoły podstawowe będą darmowe…
Ale do rzeczy.
Jak się coś wali, to raczej konkretnie. No i ten tydzień zaczął się od niewielkiej apokalipsy motoryzacyjnej. Oto będąc w trasie z moją całą rodzinką, nagle usłyszałem, że wydech mojej Almery zaczął dawać dźwięk jak po tuningu! Niskotonowe buczenie, które pokazywało sporą amplitudę, gdy dociskałem gaz – prawie, jakbym miał jakiś silnik z Porsche…
Natychmiast zjechałem na pobliski parking, spodziewając się urwanej rury wydechowej, czy czegoś podobnego. Jednak zwykłe oględziny, czy coś nie wystaje spod podwozia nic nie dały – nic nie wystawało. Pojechaliśmy dalej. Jednak pojawił sie nowy dźwięk – stukanie, jakby obijanie się czegoś w metalowej osłonie: jakby coś wewnątrz tłumika się zerwało i zaczęło kołatać wewnątrz.
Wiecie jak to jest: znacie własny samochód i wszystkie jego dźwięki, jesteście do nich przyzwyczajeni – jak tylko pojawia się jakiś dysonans natychmiast go zauważacie i źle się z nim czujecie. To jakby wasz pojazd zachorował.
Autor: Tim Gruber
Przypuszczam, że nieliczni spośród czytelników tego bloga znają detale mojej kariery zawodowej. Powody tego są raczej zrozumiałe: praca moja nie wymaga angażowania się publicznego. Ba, często byłoby ono zdecydowanie nie wskazane.
Owszem, nie kryłem, ani nie kryję mojego miejsca pracy od ponad 10 lat.
W tym kontekście chciałem wskazać, iż chyba około 4 lat byłem odpowiedzialny za OnetPocztę. Ten etap zamknąłem wiosną 2008r. Jednak nadal sprawy poczty elektronicznej skupiają moją uwagę. To jest rzeczywiste źródło niniejszego wpisu. Poczta elektroniczna – jako produkt darmowy i komercyjny – miała kilka kluczowych punktów swojego bytu w ostatnich 10 latach. Teraz kolej na nowy etap. Ten nowy etap jest poniekąd znakiem czasu. Znakiem, który w ogólności przewidziałem już wiele lat temu, kiedy jako pierwszy zwróciłem uwagę ówczesnym decydentom na problem spamu i walki z nim. Spam jest naturalnym składnikiem poczty elektronicznej tak, jak choroby są nieodłącznym składnikiem życia i zdrowia organizmów żywych. Zgoda, przy tym porównaniu – skala spamu chyba przekracza wielokrotnie skalę jaką w świecie biologicznym zajmują choroby względem dobrego zdrowia. Spam to ponad 75% całości ruchu poczty elektronicznej i ten odsetek wzrasta.
Żona na wyjeździe. Z córką. Podziwiają uroki Pragi. Poniekąd w ramach wycieczki szkolnej – Najlepsza Z Moich Żon jest kierownikiem wycieczki szkolnej do stolicy naszych południowych sąsiadów. Wiadomo, koniec roku, klasyfikacja prawie zakończona, więc sezon wycieczek – w szczególności tych ciut dłuższych został otwarty.
Wyjazd jako opieka nad dziką hordą uczniów liceum, to rzecz jasna żaden wypoczynek – wręcz przeciwnie. Tak, czy siak, ktoś musiał wziąć na siebie Kacperka. Wziąłem ja. Także trzy dni urlopu. Środa, czwartek, piątek – robię jako opieka domowa. Robię jako ojciec. Cieszę się z tego.
Jako słomiany wdowiec nie mogę latać swobodnie bez zadań. Zadano mi taski. Poza oczywistymi – zajmowanie się Kacperkiem – jest także coś konkretnego. Miałem pomalować kuchnię.
Zatem melduję: zrobione!
No i Kacper mi pomagał ;)