Mistrzostwa Europy siatkarzy 2017 a sprawa polska
- By Krzysztof Kudłacik
- In publiczne
- With No Comments
- Tagged with Di Giorgi Gruszka mistrzostwa Mistrzostwa Europy 2017 Mistrzowie Świata Plusliga Polsat Sport reprezentacja siatkówka
- On 23 sie | '2017
Parę dni temu kolega zadał mi proste z pozoru pytanie: jakie mamy szanse na LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017? Kolega wiedział, że na punkcie siatkówki mam fioła.
Niestety to pytanie spowodowało w mojej głowie pewien zamęt. Dłuższa chwila minęła, zanim odpowiedziałem: że mamy szanse na wyjście z grupy, czyli na ćwierćfinał. Ale raczej nic ponadto.
To odpowiedź krótka i względnie jasna – na szybko, publicystyczna.
Ale kryje się pod nią olbrzymi pokład niepokoju. Otóż brak medalu na tej imprezie może mieć dla polskiej męskiej siatkówki katastrofalne skutki. Łańcuch przyczynowo skutkowy widzę tak: brak sukcesu – brak widowni na halach – brak powierzchni reklamowej – znikanie sponsorów (porównaj opinię Marka Bobakowskiego Mało kto o tym mówi, ale polska siatkówka stoi nad przepaścią) Celowo warstwę samego sportu, jego jakości pomijam, bo ten efekt jest najbardziej nieprzewidywalny. Klapa na tegorocznych zawodach zapewne spowoduje odejście z reprezentacji niektórych zawodników, ale co poza tym, trudno powiedzieć.
W tym kontekście medal jest nam niezbędnie potrzebny.
Oczywiście medal jest w naszym zasięgu – podobnie, jak w 2009, na polskich siatkarzy nikt nie stawiał. Pojechaliśmy na czempionat starego kontynentu bez Wlazłego i bez Świderskiego, a Gruszka był u schyłku kariery zawodniczej. Ale to scementowało zespół. Gruszka zagrał zawody życia, a Kurek odpalił jak armata. Ładnie opisał to ówczesny trener kadry Daniel Castellani.
Jednak różnica między stanem aktualnym (2017) a mistrzostwami 2009 polega na tym, iż wtedy jechaliśmy poza Polskę, bez gwiazd, ze składem „średniaków” – a gwiazdy narodziły się w trakcie turnieju. W 2017 mamy mecze w kraju, z pełną presją kibiców i ich oczekiwań, z gwiazdami w składzie, ale bez zadowalającej formy, i – nie zapominajmy – jesteśmy aktualnymi Mistrzami Świata, którzy od trzech lat nie zdobyli żadnego trofeum! Gdyby nie zmiana w sposobie liczenia punktów w światowym rankingu, to bylibyśmy teraz gdzieś pod koniec (?) dziesiątki na świecie.
Czy poza kwestiami mentalności i motywacji – jak w 2009 – jest się na czymś oprzeć sportowo tu i teraz, w 2017?
Tu zaczyna się kłopot. Czegokolwiek się dotkniemy, to są jakieś wątpliwości. Piętą achillesową jest przyjęcie. Mamy doskonałego libero – Pawła Zatorskiego, ale Michał Kubiak nie jest w formie, jak w okresie Mistrzostw Świata 2014, gdzie zdobyliśmy złoty medal. Kubiak to charakterny i szczery człowiek. Ale w bieżącym sezonie częściej grał siłą woli i motywacją, niż wysokiej jakości przyjęciem. Dzięki Bogu, że Kubiak nadal umie psychicznie budować zespół, nawet, gdy jest w nie zadowalającej formie. Poza nim trudno w obecnym składzie szukać faktycznych liderów mentalnych. Być może takim liderem bywa Fabian Drzyzga, jednak jest efemeryczny i nierówny. Zdarza mu się gwiazdorzenie i zbytni indywidualizm. Zatorski i Kubiak na przyjęciu nie mają za wiele wsparcia od Bartosza Kurka, ani od Artura Szalpuka – obaj mają przewagę ataku nad obroną i nie dają stabilności. Rafała Buszka nie wspominam, bo jego powołanie uważam za sportową pomyłkę trenera Ferdinando De Giorgi. Rozegranie jest już w lepszej sytuacji, bo w mojej ocenie duet Drzyzga-Łomacz może się świetnie uzupełniać. Obaj są bardzo dobrymi zawodnikami, kreatorami gry. Różni ich prawdopodobnie stopień skłonności do „szaleństwa”. Drzyzga ma ją w wyższym stopniu. Łomacz ma za sobą bardzo udany sezon klubowy. Drzyzga już mniej, ale jego postawa w Lidze Światowej i Memoriale Wagnera pokazuje, iż coraz częściej gra coraz lepiej. Środkowi – to dla mnie duża niewiadoma. Mateusz Bieniek właśnie doznał kontuzji, jednak szybkie podleczenie pozwoliło go pozostawić w składzie. Zatem jego zdrowie jest sporym czynnikiem ryzyka. Bieniek świetnie zagrywa i jest o wiele szybszym graczem od Bartka Lemańskiego. Niestety jak przyjrzeć się dokładniej jego indywidualnym zagraniom w tegorocznym sezonie reprezentacyjnym, to niestety widać, że ma kłopot z czytaniem gry. Pół biedy, jeśli przeciwnik będzie grał wysoką piłką, bo wtedy będzie czas na dojście do pozycji. Niemal dokładnie to samo można napisać o Lemańskim. W jego przypadku dochodzi jednak spora niestabilność w serwisie. Najlepiej chyba wypadamy na ataku. Konarski gra sezon życia trzymając równą i wysoką formę. I tyle. Niech tak pozostanie. Mecze, jakie rozgrywał Piotr Gruszka w czempionacie 2009 pokazują, że niektóre mecze można wygrywać jednym zawodnikiem.
Debiutanci w składzie – czyli Jakub Kochanowski (środkowy AZS Olsztyn, aktualny Mistrz Świata Juniorów 2017) oraz Łukasz Kaczmarek (atakujący Cuprum Lubin) – to wielka zagadka. Tylko dzięki nim w Memoriale Wagnera pokonaliśmy reprezentację Rosji, co walnie przyczyniło się do naszego końcowego sukcesu w tym turnieju. Nie wolno ich oceniać przez pryzmat tego jednego meczu, który im wyszedł. Pozostaje wierzyć Ferdinando De Giorgi i Piotrowi Gruszce, iż obecność tych dwóch zawodników w kadrze na Mistrzostwa ma podstawy w tym, czego my, kibice nie widzimy – treningi, sparingi itd.
Kończąc wątek składu. Bardzo ubolewam, że Buszka nie zastąpił Aleksander Śliwka. W mojej ocenie jakość przyjęcia młodego zawodnika Asseco Resovii jest wyraźnie lepsza niż Buszka. Podobnie jego atak jest bardziej zmienny i elastyczny niż Buszka.
Zastanówmy się nad samym systemem gry naszej reprezentacji tak, jak go można było oglądać w Lidze Światowej oraz Memoriale Wagnera. Sądzę, że Di Giorgi właściwie ocenia nasz potencjał – jego dobre i złe strony. Widzieliśmy dużo dobrego serwisu. Zróżnicowanego i coraz to bardziej powtarzalnego, bardzo dobrze dopasowanego do przeciwnika (w sensie: trudnego). Di Giorgi jest też świadom naszego problemu z przyjęciem. Wedle tego, co mówili zawodnicy w okresie Memoriału Wagnera, okres przygotowawczy przez ME poświęcony był głównie trenowaniu gry z wysokiej piłki po złym przyjęciu. Ten element wychodzi nam coraz lepiej, a po zawodnikach widać duży spokój w podobnych sytuacjach. I jeszcze jedno – nie obawiam się o motywację i zaangażowanie tej ekipy. Jest dla mnie oczywiste, że będą walczyć. Ten rys naszej reprezentacji także był zapewne wzmocniony przez Di Giorgiego i Gruszkę. Ten ostatni właśnie na tym zbudował grę swojego klubu (GKS Katowice).
I ostatni element, który utrudnia prognozowanie naszego wyniku na Mistrzostwach Europy, które zaczynają się jutro. Otóż nie gramy równo. Nie wszystko jest ułożone, jak być powinno. Przyczynia się do tego także to, iż przegraliśmy Ligę Światową i nie graliśmy w jej finale. Przytrafiają nam się seriami tracone punkty. Wiele sytuacji w obronie jest chaotycznych, bez wypracowanego systemu. Właśnie z tego powodu kluczem dla polskiej reprezentacji może okazać się mecz otwarcia z Serbią. Serbowie wprost mówią o chęci rewanżu za przegrany mecz otwarcia z Mistrzostw Świata 2014. Jeśli rewanż im się powiedzie, to może nam znacznie skomplikować sprawę, a na wet podciąć skrzydła.
Co dalej? Najlepszym wyjściem będzie kibicowanie do końca, dokąd grają nasi reprezentanci. Wnioski wyciągniemy potem, po ostatnim secie. Pamiętajmy, że to tylko 10 dni turnieju. To krótki okres. Ktoś może nie trafić z formą – lub przeciwnie. Ktoś inny może mieć dzień konia. To tylko i aż – siatkówka.
ps. Fabian Drzyzga wskazuje faworytów: Francję i Serbię
Na pewno Francja, wszystko jedno czy z Earvinem Ngapethem czy bez niego. Nie można zapominać o Rosji, która zawsze się liczy. Włosi raczej nie, bez Osmanego Junatoreny i Iwana Zajcewa będą grać gorzej. Serbię i Polskę też trzeb brać pod uwagę. I Bułgaria, oni momentami grali całkiem nieźle w Lidze Światowej.
Typowanie trenera reprezentacji Polski – Francja, Rosja, Polska, Serbia
Typowania zawodników Skry Bełchatów: Francja, Polska, Serbia, Rosja, Włosi, Belgia
Typowanie ekspertów – Ireneusz Mazur, Ryszard Bosek, Małgorzata Glinka, Ireneusz Kłos, Maciej Jarosz, Tomasz Wójtowicz, Alojzy Świderek, Dorota Świeniewicz, Waldemar Wspaniały
Typowanie Krzysztofa Iganczaka – Francja, Serbia, Rosja, Polska, Włochy
ps. 25.08.2017
Polska przegrywa mecz inauguracyjny z Serbią 0:30 i po meczu mamy informację o oglądalności, która jest znacząco mniejsza niż meczy sprzed 3 lat na otwarcie MŚ. To pokazuje wspomniany przeze mnie problem z siatkówką w Polsce – jest źle!
Transmisja telewizyjna na antenach Polsatu i Polsatu Sport zgromadziła przed ekranem średnio 3,5 mln widzów, co jest jednak zdecydowanie gorszym wynikiem w porównaniu do spotkania Polaków z Serbami (wynik 3:0) na inaugurację MŚ 2014 r.
[…] Przypomnijmy, że inauguracja siatkarskiego mundialu sprzed trzech lat – tak samo odbyła się na Stadionie Narodowym – zanotowała średnią oglądalność na kanałach grupy Polsat na poziomie 5 mln.
ps. 31.08.2017
Polska wychodzi z grupy na drugim miejscu (za Serbią) i rozgrywa baraż z Słowenią. Polska reprezentacja w fatalnym stylu przegrywa ten mecz barażowy – 0:3 – i odpada z LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017. Zaczynam czytać komentarze po tej katastrofie i czytam kuriozalne słowa Di Giorgiego:
Te turnieje (Mistrzostwa Europy oraz Liga Światowa – przyp. red.) pomogły znaleźć młodych zawodników i to jest ważne. Oni są przyszłością tej reprezentacji, a przykładem jest Śliwka.
Proszę? Że co? Przecież to Di Giorgi zdecydwał, że Aleksander Śliwka nie pojechał na LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017!
Na tej samej stronie jest ankieta, oto jej wynik
PS. 31.08.2017
W tekście pisałem, że jedną z konsekwencji braku medalu może być odejście z kadry niektórych zawodników. Tu mamy potwierdzenie od Kurka i Kubiaka:
Bartosz Kurek i Michał Kubiak po przegranym meczu ze Słowenią w barażu o ćwierćfinał (0:3) przyznali, że muszą pomyśleć nad swoją przyszłością w kadrze
ps. 31.08.2017
Karuzela z pytanie „kogo zdymisjonować?” ruszyła – zahaczyła prezesa PZPS Jacka Kasprzyka:
ps. 2.09.2017
Nikola Grbic na konferencji prasowej zapytany o wynik polskiej kadry udzielił bardzo rozsądnej odpowiedzi:
Zapytany o wynik Biało-Czerwonych, którzy odpadli w barażu ze Słowenią, Grbić nie owijał w bawełnę. – Może powinniście się w Polsce poważnie zastanowić nad oczekiwaniami w stosunku do swojej drużyny narodowej? To, co wydarzyło się w 2014, było niezwykłe i nadzwyczajne, a nie normalne. Nie można oczekiwać wygrywania wszystkiego, zwłaszcza, że nie macie już w drużynie kilku zawodników z tamtego turnieju, którzy robili różnicę. Nadal macie dobrych graczy, ale nie jesteście faworytem każdej imprezy. Rozumiem natomiast rozczarowanie stylem porażki, bo faktycznie przegrać 2:3 po zaciętej walce jest czymś innym niż odpaść z turnieju po słabym 0:3 – przyznał.
Dodał również, że nie podobało mu się lekceważenie Słowenii jako rywala. – Wszyscy już byli myślami przy ćwierćfinale z Rosją, a tymczasem Słowenia to był aktualny wicemistrz Europy z zawodnikami grającymi w lidze włoskiej i innych dobrych klubach. To nie jest łatwy przeciwnik. Ale to wynika z tego samego podejścia, o którym mówiłem wcześniej – poczucia, że Polska jest faworytem. Otóż nie, nie jest, bo w Europie każdy może dziś wygrać z każdym. Trochę więcej pokory i szacunku dla rywali by nie zaszkodziło – zakończył Grbić.
ps. 3.09.2017
Przypomniałem sobie wyniki pewnej internetowej ankiety – wyniki pochodzą z 25.07.2017 – czyli dużo przed rozpoczęciem Mistrzostw Europy