head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Sony Xperia U ST25i – bardzo udany smartfon

Kupiłem niedawno Sony Xperia U (ST25i), bo zwyczajnie i normalnie wpadł mi w oko jego elegancki, spójny wygląd. To ładna słuchawka! Ponieważ miałem (wyjątkowo) wolną gotówkę, nabyłem nowy egzemplarz w czarnym kolorze, z czarną stopką. I ku mojemu zaskoczeniu Xperia U, najmniejsza z rodziny Xperia (większe to Xperia P i Xperia S) – zaskoczyła mnie bardziej niż pozytywnie! Powiem bez owijania w bawełnę – to najlepszy smartfon, jakiego używałem.

Sony Xperia U
kliknij, aby powiększyć

Aby pozostać przy rzeczach kluczowych. Używam smartfona głównie jako narzędzia do telefonowaniadziwne, prawda? SMSy, MMSy, rozmowy telefoniczne, to podstawa. Jednak jest to narzędzie – więc codziennie zerknę za jego pomocą do internetowej prognozy pogody, do sklepu z aplikacjami Androida, przeglądowego zerknięcia na Facebooka. Okazjonalnie użyję aparatu fotograficznego wbudowanego w smartfona, potem przeglądam galerię zdjęć w aparacie. W sumie raczej dość proste użytkowanie, bez wyraźnego akcentu na internetowe możliwości sprytnego fona.

W tym modelu Sony poza designem pokochałem solidność wykonania tego telefonu – jest wyraźnie ciężki, mimo małego rozmiaru fajnie leży w dłoni. A jak obuduje się go gumowanym etui, to chwyt jest perfekcyjny. Producent wśród akcesoriów dostarcza też firmową folię poliwęglanową do ochrony wyświetlacza, ale jak nie ma się odpowiedniej wprawy, to łatwo ją zniszczyć przy naklejaniu. Tak właśnie było w moim przypadku. Nową folię ochronną kupiłem więc razem z etui. Tym razem, przy drugim podejściu z naklejeniem nie było już kłopotów. Swoją drogą – nowa folia była bardzo dobrej jakości – podbiła kontrast wyświetlacza i nasączenie kolorów. Ale bez przesady. W sam raz.

Skoro już jestem przy wyświetlaczu. Xperia U w porównaniu z – moim poprzednim smartfonem (Samsung Ace GT-S5830) – wypadła wręcz fantastycznie. Z bardzo prostego powodu – rozdzielczości ekranu i wielkości interfejsu. Obydwa telefony mają tę samą przekątną ekranu – 3.5″ – jednak Samsung Ace uparcie trzyma się dużych ikon a la iPhone, a tymczasem Sony Xperia – zmniejszyła wszystko, dopasowując do wielkości ekranu bez utraty operatywności: ikony, paski reagują bardzo precyzyjnie na dotyk. Decyzja o zmniejszeniu interfejsu spowodowała, że mimo relatywnie małego ekranu, wszystko się tam mieści. Przykładowo domyślną ikoną jest ikona multimediów – w jednym punkcie dano dostęp do aparatu, kamery i galerii. Bardzo wygodne rozwiązanie.

Owszem, w Sony Xperia U jest poprzednia wersja Androida: 2.3 – jednak w niczym nie odbija się to na użyteczności. Częściowo dzieje się tak dzięki innej zalecie telefonu o którym mowa: szybkości działania. Dwurdzeniowy procesor na 512 MB pamięci RAM radzi sobie wręcz kapitalnie. Operacje na ekranach, przyciskach itd. są płynne, bez zacięć. Nie ma wręcz różnic w pracy w porównaniu do klasycznych słuchawek z fizycznymi klawiaturami.

Jeszcze inne pozytywne zaskoczenie w Xperia U to działanie podpowiedzi słownikowych. Odkąd pamiętam – każdy mój telefon komórkowy zaraz po uruchomieniu prowokował mnie do wyłączenia wszelkich podpowiadaczek (np. słownik T9). Nie chciałem ich, bo podpowiadały źle. Podpowiedzi w Sony Xperia U były bez pudła! Bardzo polubiłem korzystanie z tej funkcji. Do tego fabrycznie wbudowana opcja usuwania polskich znaków diakrytycznych w SMSach – cudo! Nie musiałem instalować ze sklepu dodatkowych narzędzi, które zajmowały miejsce. Wszystko to było już w fabrycznym oprogramowaniu.

Jednak najważniejszą zaletą Xperii U to niesamowita wytrzymałość baterii. Zaraz po uruchomieniu aparatu pobrałem i włączyłem aplikację NQ Android Booster wspomagającą oszczędzanie energii – wraz z tym oprogramowaniem mój telefon wytrzymywał (przy wyżej opisanym użytkowaniu) 6 (słownie: sześć) dni! Dla porównania – Samsung Ace – trzymał się maksymalnie dwa dni. A obydwa aparaty mają niemal identyczną pojemność baterii. Owszem, gdybym używał więcej internetu, to Xperia wyssałaby baterię równie łatwo, jak Samsung, ale przy umiarkowanym korzystaniu wspomniane sześć dni pracy telefonu, to wynik na miarę pierwszej ligi. Łączyłem się z siecią głównie przez wbudowany APN operatora GSM, a okazjonalnie WiFi.

Żaby nie było tak różowo – telefon miał swoje wady. W zasadzie jedną podstawową. Sony Xperia U nie obsługuje zewnętrznych kart pamięci. Jesteśmy skazani na około 4 GB pamięci wbudowanej (drugie tyle idzie na system operacyjny i aplikacje). To mało, jeśli ktoś chce korzystać z nagrywania filmów lub słuchać muzykę z telefonu. To może być uciążliwe. Mnie nie przeszkadzało, bo akurat słucham głównie radia w samochodzie lub muzyki z komputera.

Inne rozczarowanie, które przynosi Sony Xperia U to praca aparatu fotograficznego. Niestety ten aparat działa bardzo nierówno – obok świetnych ekspozycji – głównie przy świetle zastanym, dziennym, dla mieszanych źródeł światła działa marnie. Na moje wyczucie, balans bieli jest wadliwy. To właśnie przeszkadzało mi bardziej niż brak obsługi pamięci zewnętrznej. Być może dlatego, że fotografuję normalnymi aparatami fotograficznymi i lubię mieć pełną kontrolę nad kolorem. Ot, takie moje zboczenie :)

I to byłoby na tyle mojego konsumenckiego zestawu myśli i wrażeń z użytkowania Sony Xperia U. Rzecz jasna nie pretenduję do pełnej recenzji, bo musiałbym przekopać ten telefon głębiej – zacząć używać funkcji, których nie potrzebowałem. Przykładowo – zasadność i działanie tzw. timeline – wbudowanej aplikacji Xperia. Dotychczas nie wiem, co ona robi? Skąd i jak czerpie dane? No, cóż – pozostanie to tajemnicą producenta…

 

Technikum fototechnik w ZDZ Andrychów - błąd arrow-right
Next post

arrow-left ujarzmianie Fujifilm X100
Previous post

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *