head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

idzze, idzze, bajoku …

Regionalizmy kocham. To sól języka – który jak wiadomo: polska język, trudna język.

Ja wychowałem się na małej wsi podbeskidzia na pograniczu trzech sfer językowych: Śląska, żywiecczyzny i Krakowa. Więc jestem mieszańcem specyficznym, który względnie łatwo przyswaja-rozumie to, co do mnie krakus i ślązak lub góral, jednocześnie (oczywiście) z oburzeniem odrzucając wiele pojęć, terminów, powiedzeń z tychże regionów/regionalizmów.

Do dziś – mimo, iż pracuję w Krakowie siedem lat (nie licząc takiego samego czasu na studia) – obrzydzeniem napawa mnie krakowska nazwa fliza – czyli mówiąc po naszemu: płytki (w domyśle płytki ceramiczne – takie na ściany lub podłogę). Ponadto u mnie na wsi: flizować to tyle, co szlifować podłogę, np. świeżo położony drewniany parkiet przed jego polakierowaniem.

Więc zestawienie, którego dokonał Tomasz „Gruby” Mazur w 2003 r. kocham – jest słodkie:
http://www.uce.pl/krk/

Próbka:

*auto – używa się zamiennie ze słowem samochód,
*kuknąć – często zastępuje luknąć z angielszczyzny,
*potargać – nie ma czegoś takiego jak „potargane włosy”. Są za to „rozczochrane” :)
*flizy – gość, który je kładzie, to „fliziarz” a usługa, którą wykonuje to „flizowanie”,
*na rynek – oczywiście chodzi się „do miasta”, ale i ta forma jest częsta,
*zgapić – jest także w wersji „odgapić”,
*stołek – to między innymi stołek, ale w mowie potocznej może oznaczać np. krzesło,
*nakastlik – mała, drewniana szafka nocna, często zdobiona (germanizm),
*na grandę – ma jeszcze jeden odpowiednik – „na splewy” w regionie,
*zdupczać – w tym przypadku nie udało mi się ustalić, która forma jest (o ile może być ;) poprawna, gdyż występują dwie: „zdupczać” oraz „zdupcać” przy czym, wydaje mi się, że druga częściej występuje w regionie niż w samym mieście.

Słowo nakastlik u mnie występuje sporadycznie – zamiast niego mamy postać skróconą: kastlik.

Strona Tomka oczywiście pomija np. tak charakterystyczne na mojej wsi słowa jak: pajta – tu: szopa, lekki, drewniany budynek gospodarczy, albo wychodzę na pole – czyli: wychodzę na zewnątrz, na ulicę, wychodzę z domu – w żadnym razie nie: wychodzę na pole/ugór/teren zaorany/rolniczy.

Ludzkie dzieci - jest miejsce na nadzieję arrow-right
Next post

arrow-left puknięcie ciquecento
Previous post

  • waltharius

    17 stycznia 2007 at 17:24 | Odpowiedz

    Łodkąd jestem z moją Górolką sporo tych regionalizmów poznałem :)
    cudzić – ciągać za włosy
    pojadłem – najadałem

    i kilka jeszcze innych by się znalazło, ale zapomniałem :P

  • zorro

    18 stycznia 2007 at 8:09 | Odpowiedz

    Krzychu, wydaje mi się, że u nas (np. w Wadowicach) na flizy mówi się także "kafelki". Oczywiście, "płytki" także. Zwrot "wyjść na pole" jest chyba jednym z najbardziej odróżniających nas od pozostałych człekokształtnych – gdzie indziej mówią "wyjść na dwór". Od razu się wtedu jeżę.

  • mateusz

    18 stycznia 2007 at 9:41 | Odpowiedz

    potargać – to chyba niezbyt regionalne – bo przecież "Kwiaty we włosach potargał wiatr" – a Klenczon z Pułtuska pochodzi ;)

  • empiryk

    18 stycznia 2007 at 11:00 | Odpowiedz

    gdzie indziej mówią "wyjść na dwór". Od razu się wtedu jeżę.
    A ja się zastanawiam, na co mam wyjść? Na jakiś budynek?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *