head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

PLUSTEK Skaner filmowy OpticFilm 7200i

To naprawdę udany skaner. Ma sporo silnych stron i chyba tylko jedną ułomność. Udanie łączy zaawansowane funkcje z prostotą obsługi.

Poza samymi czystymi parametrami technicznymi (rozdzielczości, głębia kolorów etc.) o współczesnym skanerze decyduje przede wszystkim jego oprogramowanie i interfejs. Sam sprzęt fizycznie jest, jaki jest – niewielka skrzyneczka podpięta przez USB do komputera i kablem do sieci elektrycznej. Ten skromny komplet uzupełnia szyna do filmów/ramek slajdów.

Skupmy się zatem na pracy ze skanerem i jego oprogramowaniu.
Pierwszy raz w życiu korzystałem osobiście z skanera filmów. I cieszę się, że trafiłem na ten model Plusteka. Mimo mojego braku doświadczenia, niemal ani razu nie poczułem się zagubiony. To dość zaskakujące, bo interfejs oprogramowania dołączonego do skanera jest dość staromodny – pełen osobno działających palet ustawień i okien. Jednak podczas korzystania ze sprzętu w odkrywa się, iż w gruncie rzeczy wszystko jest pod ręką i tam, gdzie się spodziewamy. Wystarczy uważnie czytać etykiety (dymki) pojawiające się nad ikonami. To ważna zaleta.

Zauważmy jednocześnie, że sprzęt po zainstalowaniu jest gotowy do pracy w domyślnych ustawieniach. Te ustawienia w mojej ocenie dobrze nadają się do podstawowych zastosowań. Więc początkująca osoba nie musi się przebijać przez różne opcje, ustawienia, preferencje itd., aby zrobić swój pierwszy skan. To następna zaleta. Jednak gorąco namawiam, aby korzystać z obfitości dostępnych ustawień, opcji, bo to szybko zaowocuje jeszcze lepszymi skanami. Ja tak właśnie zrobiłem.

Ustawienia i parametry pracy można zapisywać w swoich własnych profilach, więc łatwo można wracać do raz dobrze dobranych wartości. To procentuje przy częstym korzystaniu ze skanera – wygoda w czystej postaci. Widzę w tym kolejną zaletę.
Zaawansowani użytkownicy ucieszą się z faktu, iż wiele parametrów można definiować numerycznie – więc nie tylko suwaki, ale także precyzyjne dostrajanie do oczekiwań użytkownika. Znam takich, którzy kochają tę metodę pracy z oprogramowaniem.

Także ta grupa korzystających ze skanera zapewne chętnie sprawdzi w działaniu predefiniowane profile skanowanych materiałów: można wybrać spośród różnych producentów negatywów, ich produktów – włącznie z konkretną czułością filmu. Sprawdziłem to w działaniu – skanowałem bodaj dwa negatywy Konica, wybierając właśnie te predefiniowane profile parametrów. Sprawdzały się bardzo dobrze. Warto to sprawdzić, zmieniając ustawienia – raz bez wybrania jakiegokolwiek profilu, drugi raz z wybranym profilem: okno podglądu skanu oferuje podgląd w czasie rzeczywistym, więc naocznie możemy zdecydować, czy dane ustawienie nam odpowiada.

W mojej osobistej ocenie najsilniejsza strona Plusteka to praca z porysowanymi negatywami. Sprawdziłem to skanując czarno-białe negatywy sprzed ponad 20tu lat (ORWO). Wiele porysowanych klatek udało się całkiem dobrze odrestaurować. Moduł usuwania zarysowań jest co najmniej dwustopniowy – najpierw odbywa się sprzętowe skanowanie w podczerwieni i dopiero na tak wygenerowanym podglądzie można dobrać kilka różnych parametrów retuszu – od wielkości rys, przez poziom rozmycia, do wskazania, czy retuszować czarne ślady, białe, czy może wszelkie. W podglądzie natychmiast widać efekt działania wybranych opcji. Więcej – retusz może być zastosowany na całej powierzchni klatki, jak i na swobodnie (lassem) wybranym fragmencie. Ba! Można tę operację nakładać na siebie przez tzw. warstwy czyszczenia.

Najdłuższe sesje skanowania trwały ponad osiem godzin niemal ciągłej pracy. Nie zauważyłem, żeby miało to negatywne odbicie w przebarwieniach. Sprzęt nie wykazywał oznak jakiegoś przegrzania. Szybkość pracy była akceptowalna. Standard USB 2.0 pokazywał, że nadaje się do szybkiego transferu danych. Skaner, o którym mowa pracował na komputerze z procesorem Athlon XP+ 2400, płyta główna z chipsetem nVidia, 1024 MB RAM, karta graficzna ATI Radeon 9550 128 bit. Pozwalało to w sumie komfortowo pracować z skanerem i równocześnie z innymi aplikacjami. Punkt, który okazywał się krytyczny dla oprogramowania to etap podgrzewania lampy do poglądu przed skanowaniem właściwym – często powodowało to mrożenie okien programu skanującego (nie: zawieszanie!).

I na koniec wada, którą dostrzegam w opisywanym sprzęcie. Sanki do negatywu – są delikatne i plastikowe. Więc łatwo o uszkodzenie lub złamanie. Gdyby ten element był wykonany z solidniejszego stopu lub wręcz z lekkiego metalu, byłoby o wiele pewniej pracować z Plustekiem.

Globalny orgazm arrow-right
Next post

arrow-left Wybory - nie jest źle
Previous post

  • Hadret

    14 listopada 2006 at 19:29 | Odpowiedz

    Cóż, mój Microtek lata świetności ma już za sobą, ale mimo wszystko czuję do niego pewien sentyment. Co do oprogramowania – to podstawa, bez niego skaner jest jedynie pudełeczkiem z lampką w środku (:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *