head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

siusiak i samochodziki

Gdyby mi ktoś opowiedział podobną historyjkę, to raczej nie dałbym jej wiary. Ale tym razem już sam naocznie się przekonałem, że różnice między chłopcami i dziewczynkami – lub jak kto woli: kobietami i mężczyznami – są głębsze niż sugeruje to intuicja. Mam córkę i synka, więc sam widzę.
Powiedzmy krótko: chłopcy mają siusiaki, a dziewczynki nie. Zgadza się? Zgadza. Więc w czym rzecz?

Otóż chłopcy mają jeszcze samochodziki.

Dzieciaki odkrywają swoje ciało. Odkrywają, że mają nóżki, że mają stopy z paluszkami. Chłopcy odkrywają około roku, iż mają siusiaki. Po tym odkryciu znajdują brzuszek i dziwne coś w środku – pępek.
Kacperek jest na etapie pępka. I samochodzików.

Dotąd raczej bezrefleksyjnie i naiwnie przyjmowałem, że różnice mentalne między płciami to w znacznej mierze wynik wychowania – chłopcy widząc innych chłopców, chcą się bawić tymi zabawkami, co oni i w podobny sposób. Ważna w tym rola rodziców i ról społecznych, jakie przekazują dzieciom. W pewnym sensie to wszystko prawda. Spór psychologiczny między natywistami a zwolennikami wpływu środowiska (wychowania) nigdy żywiej mnie nie obchodził. Przyjmowałem, iż nawet dziewczynkę można wychować i ukształtować na chłopczycę.

Jednak to, co widzę w przypadku Kacpra zadaje kłam tym przeczuciom. Chłopak ma prawdziwego hopla na punkcie maszyn i samochodów. I dzieje się to kompletnie bez jakiejkolwiek zachęty z naszej strony. Więcej – w domu nie było jakichkolwiek zabawek typu samochodzik: wystarczyła wizyta u znajomych, którzy mają sześciolatka i rozpoczęła się miłość od pierwszego wejrzenia: samochodziki.
Samochodziki stały się ważniejsze od siusiaka – ileż można naciągać go i szarpać?.
Dopiero teraz Kacper ma jeden samochodzik strażacki (10 cm), jedną wielgachną wywrotę w której sam się mieści i jedną malutką lokomotywę. Ale to nie tylko sprawa samochodzików – tu chodzi o wszelkie mechanizmy typu maszyna. Jest zatem pralka – może stać przy niej dłuuugo i naciskać guziki lub wpatrywać się w wirujący bęben. Jest piec centralnego ogrzewania. Są przenośne odbiorniki radiowe. Są obydwa komputery – komputer siostry i taty (ciekawe, jak długo wytrzymają klawiatury i myszki?). Jest filtr kubełkowy akwarium (tu: Fluval 204). Są zegarki naręczne i budziki biurkowe. Ostatnio zostało odkryte żelazko z kilkoma przyciskami. Oczywiście są piloty. Dużym powodzeniem cieszy się malakser w którym mama przygotowuje ulubioną zupkę Kacperka. Ufff… pewnie jeszcze parę rzeczy mógłbym wymienić, ale sądzę, że wiecie, co mam na myśli.

Muszę wspomnieć o spacerach do garaży, gdzie odbywa się rytualne klepanie po oponach i wysiadywanie za kierownicą wraz z szarpaniem przekładni, manetek i pokręteł. Sam widok pojazdu – dowolnego – powoduje gwałtowną reakcję: gaworzenie – brym brym brym i skręt w kierunku dostrzeżonego obiektu – naprzód marsz!

Jego cały behaviour jest zupełnie inny niż Paulinki. Paulinka była uważna i skrupulatna: potrafiła dłubać paluszkiem w oku lali do znudzenia. Kacper po chwili takiej frajdy już szuka nowych bodźców – przerzucanie zabawek z lewa na prawo, wkładanie i wyciąganie zabawek mniejszych z zabawek większych, makabryczne hałasowanie łyżkami, garnkami i wszelkimi innymi naczyniami kuchennymi itd. Innymi słowy – on szuka głównie akcji i zaangażowania.

Reasumując: chłopaki mają wbudowane fabrycznie zainteresowanie mechanizmami wszelakimi ze szczególnym uwzględnieniem pojazdów. Nie wierzycie? Sprawcie sobie chłopaczka. :)

nie płacić abonamentu TV arrow-right
Next post

arrow-left ciało mi się popsuło
Previous post

  • byte

    3 listopada 2006 at 16:17 | Odpowiedz

    Zgadzam się po całości. Moje dwa chłopaki mają dokładnie to samo, jeden nawet bardziej niż drugi. Przejażdżka samochodem jest największą nagrodą i najwyższym szczęściem.

  • CoSTa

    3 listopada 2006 at 23:37 | Odpowiedz

    u mnie w drugą stronę – mam dziołchę co się zowie: lalki, zakupy, barbie… już na to machnąłem ręką bo po prostu nie idzie nad tym zapanować :)

    baby i faceci są różni. od momentu poczęcia. amen :)

  • Kompas

    5 listopada 2006 at 20:05 | Odpowiedz

    Muszę zwrócić uwagę, że opierasz się na dość skromnej próbce statystycznej ;-)
    Ale to brzmi bardzo zachęcająco… Tylko co, jak wyjdzie dziewczynka?

  • empiryk

    5 listopada 2006 at 20:57 | Odpowiedz

    Wiesz – ta dwuosobowa próbka statystyczna to już moja norma życiowa: więcej nie planuję. Ty spokojnie możesz nadrobić tę różnicę ;)
    Teraz AFAIK twoja córka ma ze cztery lata, więc w sam raz na drugie poważne podejście – w sam raz na nowy dom, prawda? :)

  • dely

    6 listopada 2006 at 7:25 | Odpowiedz

    U mnie miast samochodów (aczkolwiek również występują) są karabiny i pistolety maści wszelakiej. Dodatkowo dochodzi to tego obowiązkowa zabawa w żołnierzy i wojnę ;)

  • Tamaris

    7 listopada 2006 at 13:23 | Odpowiedz

    :-D super tekst :-) głębia obserwacji i filozoficzna wręcz refleksja. My właśnie czekamy na Malucha, nie wiemy, czy ona, czy on – ale uwagi Ojca Doświadczonego będą dla nas jak najbardziej cenne!

  • empiryk

    7 listopada 2006 at 13:51 | Odpowiedz

    Więc szczęśliwy wasz czas teraz i później. Wszystkiego co dobre wam życzę.
    Płeć … sam nie wiem, czy sugerować wam jej sprawdzenie przed narodzinami dziecka… tu są dobre argumenty za oboma wyjściami.
    Co do chłopców dodam jeszcze jedno: w porównaniu z dziewczynkami rozwijają się baaardzo powoli – mają od pół do roku zaległości względem dziewczynek: i to widać od wczesnych miesięcy. To tempo i poziomu rozwoju oczywiście jest mocno zindywidualizowany, więc nie należy się zbyt przywiązywać do tego, że dziecko z sąsiedztwa/znajomych rozwija się szybciej/wolniej. To kompletnie nie ma znaczenia. A prowadzi tylko do złych skutków.

  • Kompas

    8 listopada 2006 at 21:20 | Odpowiedz

    Krzysiu, czy ja mam policzyć ile Twoja córka miała jak się maluch urodził? A ty tą swoją sugestią wykręciłeś się od kluczowego pytania – co jak to nie będzie chłopak? Widziałem kiedyś takiego pana, jak wsiadał do samochodu – oprócz żony miał trzy córki ;-)

  • empiryk

    9 listopada 2006 at 8:25 | Odpowiedz

    Paulinka urodziła się w grudniu 1994 – Kacper w październiku 2005.
    Jak nie będzie chłopak, to będzie córka jak mniemam – takie samo wielkie szczęście. Wierz mi.
    Miałem kiedyś sąsiada, który miał osiem córek – na dokładkę zamieszkiwał w domu razem z teściową. Więc w sumie żył w otoczeniu dziesięciu kobiet. ;)
    To się nazywa życia, prawda?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *