ciało mi się popsuło
- By Krzysztof Kudłacik
- In dusza
- With 11 komentarzy
- On 30 paź | '2006
Od minionego piątku 27.10 na bieżąco noszę okulary. Normalne, plus 0,5 – czyli do czytania i do pracy z komputerem. Dla mnie to jakiś rodzaj symbolu. Oto moje ciało zameldowało trwałe i nieodwracalne zużycie.
Co za problem, powiecie?
Ano problem. Za nieco ponad 90 dni skończę 41 lat, ale fizycznie czuję się dobrze. Mentalnie oczywiście jestem dwunastolatkiem, jednak fizycznie jest zadowalająco. W tenisa i/lub w skłosza dotrzymuję młodszym o naście lat.
Wiosną rozmawiałem z moim kolegą ze szkoły średniej – Ziutkiem, który mocno narzekał, że w naszym wieku trzeba się pogodzić z brakami wydolności i znacznie się oszczędzać, a leczenie urazów i kontuzji trwa o wiele, wiele dłużej. Dobrze – co do tego ostatniego się zgadza, ale nie wynika z tego, iż mam już teraz się jakoś drastycznie oszczędzać i unikać pójścia na całość. Przeciwnie – jak trzeba, to trzeba iść na całość z dwudziestośmiolatkiem i tyle. Czemu mam już teraz być jak pięćdziesięciolatek?
Nie zgadzam się!
Jak będę musiał, to owszem, jednak póki co trzeba walczyć.
W tym kontekście patrzę na te moje okulary jak na pewnego rodzaju życiowe wydarzenie – no cóż: to nie to samo, co naciągnięcie ramienia w skłosza – ono się wcześniej, czy później zreperuje; tym razem stało się coś, na co nie mam wpływu. Żadnego. I to jest początek równi pochyłej – szanowny okulista zaprosił mnie na następną wizytę za trzy-cztery lata. No i może tak się właśnie spotkamy.
Jeszcze z innej perspektywy oto mamy kolejna manifestację rozdziału ciała od myśli, ducha od materii – ciał robi swoje, choć ty sobie i o sobie myślisz całkiem inaczej – wbrew tendencji cielesnej powłoki. Uwgag jednak na drobny niuans – nie jestem radykalnym kartezjanistą – jesteśmy nieodrwacalnie uwięzieni w ciele, bo jesteśmy ciałem, jesteśmy czymś więcej niż ciałem.
Dlatego, mimo pewnego smutku pozostaje mi nadal spora dawka optymizmu. Nawet zza szkieł.
Dinven
2 listopada 2006 at 20:06 |
Hm, ale wiesz, zawsze przyjemniej jeść srebrną, grawerowaną łyżką (tia, nie ma to jak odrobina snobizmu) niż powyginanym, peerelowskim czymś z aluminium?
Jednakże nie porównywałabym okularów do łyżki – prędzej do myszki komputerowej lub pióra/długopisu. Oczywiście, najważniejsza jest wygoda, funkcjonalność, czułość, ale chyba każdy lubi gdy dany przedmiot jednocześnie nieźle się prezentuje[;.
Problem z FF miałam kiedyś, może z rok temu, skończył się po którejś z kolei aktualizacji. Teraz update’owałam do FF2.0 pl i ang – kłopot wrócił. Przy ScanDisku (tak, mam Windowsa) wywala mi błędy w plikach lisa. Chyba będę zmuszona do stałego przerzucenia się na Operę…
Ogólna konkluzja co do okularów – ponosisz, przyzwyczaisz się, przestaniesz marudzić;>