head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

kiedy sesja fotograficzna jest udana?

Każdy, kto zetknął się z moimi pracami fotograficznymi wie, że uprawiam szeroko rozumianą fotografię pozowaną. Moja metoda pracy z modelami jest bardzo prosta i zdroworozsądkowa. Otóż zanim umówię się z kimś na pozowanie, najpierw chcę spotkać się na żywo, żeby opowiedzieć, jak pracuję i odpowiedzieć na wszelkie możliwe pytania. Zanim kogoś sobie wyobrażę jako modela w określonej roli, określonym stylu, klimacie, otoczeniu itd. muszę zobaczyć żywego, z krwi i kości człowieka. Usłyszeć jego głos, zobaczyć mowę ciała. Dopiero to uruchamia moją wyobraźnię.

Podczas takiego spotkania zwykle (między innymi) wyjaśniam, na czym polega udana sesja fotograficzna?

Dla mnie sesja zdjęciowa jest udana, jeśli zostaje z niej jedno – słownie: jedno – dobre, warte uwagi zdjęcie. To to zdjęcie koniec końców pozostaje dla modela i dla mnie. Inne zdjęcia idą do piachu lub zostają wypalone na DVD i nie ma większych szans, żebym do nich kiedykolwiek wrócił.

Spośród różnych rzeczy, które opowiadam modelowi w czasie takiego spotkania to właśnie ten punkt najczęściej wywołuje zdziwienie i zaskoczenie. Oczywiście w czasie jednej sesji powstaje kilkadziesiąt – czasami ponad sto – ujęć. Ale ja szukam tego jednego – to jedno zupełnie mi wystarczy. Jeśli z zebranego materiału można wybrać coś więcej, to oczywiście bez wahania wybieram, ale plan minimum to jest jedna fotografia.

Przypomniałem sobie o tym przy okazji poprzedniego wpisu o polaroidach, gdzie jedna klisza kosztuje około 4 złotych i trzeba z rozmysłem wybierać kadr, zanim naciśnie się spust migawki. Zupełnie przeciwnie niż we współczesnej fotografii cyfrowej – gdzie pstryk nic nie kosztuje, więc działa zasada masy lub czystej statystyki: chcesz zrobić doskonałe zdjęcie? Więc pstryknij tysiąc kadrów – z czystej statystyki wynika, że gdzieś w tej masie będzie świetny kadr. W zasadzie małpa z aparatem cyfrowym wykona kiedyś genialną fotografię. Taka jest natura fotografii cyfrowej.

Tu jest właśnie źródło zdziwienia modeli, które przywołałem wyżej: jak to? to nie dostanę na CD tych stu zdjęć z sesji? o… szkoda…

Poniekąd ja się ludziom nie dziwię. To przecież nie ich wina, iż cyfrowa rzeczywistość przyzwyczaiła ich do czegoś zgoła innego. Wyjeżdżają na wczasy, na wycieczkę i cyfrowym aparatem robią setki i tysiące zdjęć. Zachowują wszystkie. Bo jest tanio. I jest dużo. Przecież cena karty pamięci jest śmiesznie niska.

Ale jak pytam takowego znajomka: stary, byłeś na fajnej wycieczce szlakiem czegoś tam – zrobiłeś 1,5 GB plików jpg lub więcej, to wybierz z tego dwa kadry, które zapamiętasz na rok lub dłużej? I nie dostaję odpowiedzi. Bo nie umieją wybrać z tej amorficznej masy.

A ja jakiś taki dziwny jestem i chcę pamiętać jeden lub niewiele więcej świetnych kadrów, które osadzą mi się w pamięci na lata, takie kadry, które mogę wydrukować (już nie: wywołać!) i powiesić na ścianie w mieszkaniu. Wtedy właśnie będą miał dziką satysfakcję, gdy gość w moim domu doznaje zachwytu oglądając tylko najlepsze fotografie. Wyobrażacie sobie, co gość mógłby sobie pomyśleć, gdyby zobaczył dziewięćdziesiąt kilka ujęć, które wykonałem w czasie ostatniej sesji?

W czasie jednej z sesji w 2011r. wykonaliśmy Justynie ponad sto ujęć. Ale okazało się, iż zachować z tej serii należy to ujęcie:

Lub w innym przypadku – Dominiki – tu sesja składała się z trzech (sic!) ujęć i wybór był oczywisty:

Zmierzam do prostej konstatacji – przyznam, że jestem do niej przywiązany. Otóż zdjęcie robimy przed naciśnięciem migawki. Wtedy w zupełności wystarczy to jedno. Nastawienie poznawcze fotografa sprowadza się do maksymalnego skupienia przed aktem fotografowania. Tego nie da się osiągnąć wykonując tysiące kadrów. Panujące cyfrowe medium zabija myślenie i stawia na mechanikę: przecież kiedyś strzelę słit focię i będzie genialna! Jak napisałem wyżej – to jest prawda. Kluczowa sprawa sprowadza się do tego, żeby osiągać dobre efekty bez ciężkich gigabajtów bzdurnych ujęć. Inaczej: trzeba zacząć myśleć o swojej ścianie z odbitkami – nie da się na niej zmieścić tysiąca zdjęć! Współczesnemu wyznawcy cyfrowej religii trzeba zaproponować myślenie typu: masz na ścianie miejsce na (przykładowo) trzydzieści zdjęć. I koniec. To bardzo pomaga. To takie sanacyjne myślenie: służy wszystkim, a najlepiej wchodzi się w nie za pomocą fotografii analogowej.

wstrząsające zdjęcie z Kambodży, obozu śmierci arrow-right
Next post

arrow-left Polaroidy nas kręcą
Previous post

  • golem14

    20 kwietnia 2012 at 22:32 | Odpowiedz

    2006 zakup cyfrówki – 1586 pliki
    2007 – 1450 pliki
    2008 – 1619 pliki
    2009 – 883 pliki
    2010 – 298 pliki
    2011 – 142 pliki (praktycznie wszystko to zdjęcia).
    2012 – nic wartego uwagi.
    I wszystko to już 3 razy poddane było selekcji, a jeszcze mi mało.
    Wbrew rojeniom Krola Marksa „ilość nie przeszła w jakość”. Dlatego sam muszę nad nią pracować – czego efektem jest spadek ogólny liczby pstryknięć. W zeszłym roku zresztą przeprosiłem się z moją bardzo starą”komunijną” Smieną 8M. Film nawet wywołałem, tylko musiałbym go sobie gdzieś ładnie zeskanować. Okazało się przy tym, że nie ustawiłem aparatu odpowiednio pod czułość filmu przez co zdjęcia wyszły nieco przyciemne – to też urok analoga. Marzy mi się czarno-biały film do Smieny, a najbardziej to jakaś analogowa lustrzanka albo chociaż coś bardziej skomplikowanego od mojego lomo. Ech…
    Muszę tu jednak dodać, iż niedoścignionym mistrzem jest Robert S. Górski twórca bloga „Po co to foto?”, który stosuje jeszcze bardziej dziwny sprzęt.

  • krzysztof

    3 maja 2012 at 10:24 | Odpowiedz

    U mnie obserwuję efekt dość praktyczny w zakresie „ilość w jakość”. Mam portfolio utrzymywane online – widać je w głównym menu bloga. Jednak raz na jakiś czas przeglądam całość i ku mojemu zaskoczeniu główny efekt tego przeglądania to wywalanie kadrów, które tam wcześniej ze spokojnym sumieniem włożyłem!
    A co do smen – właśnie parę tygodni temu nabyłem Smenę 35! 100% plastiku i właśnie naświetlam pierwszą kliszę b&w w tym dziwolągu z 1991r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *