head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

takie njusy mnie przerażają

Nie nie nie – nie chodzi ani o rozpad koalicji, ani o Oddział Y, ani o nowe aresztowania sędziów piłkarskich, ani o nowe wybory parlamentarne, anie nawet o ceny paliwa na stacjach.
Skrótowo mówić: chrzanię to.
Przeraża mnie do głębi marnowanie zasobów ludzkich. I to tych najlepszych.

Właśnie przeczytałem o Pawle Korzeniowskim – mistrzu świata i Europy w pływaniu, który chce opuścić Polskę:

Co skłoniło mnie do takiej decyzji? Od roku jestem mistrzem świata, tymczasem wciąż nie mam sponsora. Jak jestem w Warszawie, to muszę wstawać o piątej rano na trening. Prawie 300 dni w roku spędzam na obozach, bo w Polsce są tylko trzy baseny 50-metrowe. Przez to zawalam studia. Jestem na AWF już trzeci rok, a nie zaliczyłem nawet pierwszego. Nawet gdybym chciał nadrobić zaległości, to będą kłopoty, bo zmienił się system studiowania i powstały różnice programowe. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Jestem mocno rozgoryczony. Finansowo nie stracę, jeśli wyjadę. A będę miał szansę skończyć dobrą uczelnię i zapewnić sobie start po zakończeniu kariery – dodał.

Mistrz świata i Europy nie znalazł w 38 milionowym kraju sponsora? Żaden Kulczyk, czy inny Wielki VIP go nie chce okleić naklejkami? Bardzo dziwne.
W kraju tak złaknionym sukcesów na miarę kontynentu, a nawet świata? W kraju, gdzie skoczek narciarski – z zawodu budowlaniec (blacharz) – staje się bożyszczem? I co się dzieje – oto 21letni, rozwojowy zawodnik światowej klasy nie widzi u nas przyszłości. Bardzo dobry przykład dla młodzieży, która zechce pójść w ślady mistrza (?).

Oczywiście Korzeniowski znajdzie hojnego sponsora za oceanem, sponsora, który zapewni mu jakiś start po zakończeniu kariery. Życzę mu tego. Ale piszę tę notkę nasiąkniętą lekką goryczą, nie z miłości do pływactwa (bo ta dyscyplina interesuje mnie jeszcze mniej niż skoki narciarskie), ale z przerażenia, które mnie ogarnia, jak wiele pozytywnej energii marnuje się u nas. Ale Korzeniowski nie jest wyjątkiem – parę dni temu pospołu Ministerstwo i PSPS solidarnie dali ciała przy męskiej reprezentacji siatkarzy. którym nie wypłacono stypendiów.

Takie przykłady można by mnożyć w każdej dziedzinie życia.
Pamiętacie inwalidę Janka Melę, który jakiś czas temu zdobywał z Markiem Kamińskim oba bieguny? Otóż jak jupitery telewizyjne wygasły i nie ma sensacji wokół, to dziś chłopiec musi walczyć o pieniądze na przeżycie?
Ręce opadają. Nie chce mi się dalej pisać.

Beger i jej taśmy arrow-right
Next post

arrow-left akademik nauczy cię życia
Previous post

  • CoSTa

    26 września 2006 at 13:29 | Odpowiedz

    "pooolska, mieszkam w pooolsce, mieszkam w pooolsce, mieszkam tu, tu, tu…"

    z każdym dniem ta piosenka staje się coraz bardziej aktualna. przegnębiające :/

  • salvadhor

    26 września 2006 at 14:20 | Odpowiedz

    No domiar tego taki ktoś wyjeżdza, a Herr ( ten skoczek ) rzucił, że chciałby startować dla Polski i nasi już będą mu dywany pod nogami rozwijać.
    A tu mieli diament czystej wody z osiągnięciami.

  • walthariu

    26 września 2006 at 14:33 | Odpowiedz

    Przygnębiające i przerażające. I niech taki A.W. twierdzi, że panikujemy, że boimy się rozliczenia przeszłości… Ale tak naprawdę to przyszłość jest przerażająca a nie przeszłośc…

  • Sebastian Murawski

    26 września 2006 at 14:57 | Odpowiedz

    Nie ma się co dziwić. Sport i życie normalnych ludzi mało się różni. Tu i tu takie same prawa obowiązują. Emigracja do Irlandii czy Korzeniowski do USA to normalne. Na pocieszenie mogę podać, że nie tylko u nas są marnowane szanse, niweczone dobre perspektywy.

  • empiryk

    26 września 2006 at 16:59 | Odpowiedz

    @salvadhor
    Rzekłeś. Ja się boję jednego – że taki Korzeniowski nauczony gorzkim doświadczeniem w pewnym momencie uzna, iż w sumie, to polski paszport nie ma dla niego znaczenia i w następnej olompiadzie będzie zdobywał medale dla USA.
    Oby tak się nie stało.
    @waltharius
    Mam identyczne odczucie. Ale fakty są jakie są – nasi współobywatele wybierają np. PiS dlatego, że właśnie on im takie rzeczy do głowy kładzie! Że przeszłość agenturalna jest gorsza niż teraźniejszość pełna złych rzeczy. No cóż ….
    @Sebastian
    Spoko – ja wiem, że gdzie indziej też jest poruta i to w świetle kamer. Ale wierz mi – to żadne pocieszenie.

    I jeszcze jedno: ja nie obawiam się tego, że Korzeniowski będzie miał sponsora i będzie mógł harmonijnie połączyć treningi z nauką w szkole i w efekcie być może osinie jeszcze lepsze wyniki.
    Ja się obawiam, że na podstawie tego, co go teraz spotyka on uzna, iż nic go z Polską nie łączy.

  • jarek

    26 września 2006 at 21:11 | Odpowiedz

    O ile mnie pamięć nie myli, jakiś czas temu LPR przyznała Korzeniowskiemu nagrodę prawdziwego Polaka, bo mimo propozycji obywatelstwa nie zmienił. Dziwne, że teraz Roman nie zadbał o pomoc nagrodzonemu przez partię sportowcowi.

    A co do Korzeniowskiego, to myślę, że najważniejsze iż chce dalej się rozwijać, bo Panowie w Parlamencie nie chcą się nawet zwijać :]

  • Sebastian Murawski

    27 września 2006 at 9:19 | Odpowiedz

    @Krzysiek: Właśnie te słowa, że nic go z Polską nie łączy, w sporcie mają największe odbicie. Ze środowiska jakie ja znam a wiem ty jako kibic śledzisz mam tego wiele przykładów kiedy to tylko działacze (oni kształtują defacto przywiązanie do tego zawodu i ich działania odbijają się na samych zawodnikach/zawodniczkach) wskazują zachowania odrażające i odpychające od reprezentowania kraju. Jest kilka przykładów reprezentantek Polski pozostawionych na lodzie np. po kontuzjach. Brak żadnej pomocy, zainteresowania, wskazania opieki kadry nad kadrowiczkami. U facetów zresztą też są przykłady Siezieniewskiego, Prusa. To właśnie są drobne rzeczy, które też pokazują jak się wyrabia swoje odczucia. Inna sprawa to same zaległości pieniężne jakie tutaj też opisywałeś w stosunku do siatkarzy. Zaległości związków sportowych w stosunku do sportowców reprezentujących barwy naszego kraju to chleb powszedni. Dotyczy jak widać nawet będącej na fali popularności siatkówki.

    W przypadku Korzeniowskiego wystarczyły tylko dobre chęci AWFu i jednak także dbanie o taki diament przez samo Ministarestwo Sportu. Niestety u nas tak to już jest – interesujesz nas tylko jak jest dzień startu. Na mecie nadchodzi czas zapomnienia.

  • empiryk

    27 września 2006 at 11:48 | Odpowiedz

    Dość smutny ten twój wpis Sebastian, ale obawiam się, że prawdziwy.

  • Piotr [PMD]

    27 września 2006 at 16:13 | Odpowiedz

    jak wiele pozytywnej energii marnuje się u nas

    Moim zdaniem, powodem do przerażenia jest nie tyle marnowanie pozytywnej energii, co jej absolutny brak. Przykłady ? Można mnożyć bez końca. Weźmy np. warunki prowadzenia działalności gospodarczej – mamy parę milionów obywateli, posiadających małe, kilku osobowe firmy. Gdyby te osoby
    namówiły dwie kolejne (współmałżonka i dziecko) do poparcia złożonej z nich partii w wyborach – mają absoltuną większość wg. każdej możliwej ordynacji. I co… ? Nic. Nic się nie dzieje. Mogliby coś zrobić, ale nie robią. Większość absolwentów jest zadeklarowana na emigrację – przynajmniej tymczasową. Ostatecznie, z czegoś trzeba będzie po upadku ZUSu rodziców chociaż utrzymać. Państwo pozwala sobą poniewierać, więc praca dla niego wydaje się tracić sens.
    Pracować dla ludzi ? Ale których ? Tych, dla których ex-SSman jest niedoścignionym autorytetem moralnym ? Pozostałe grupy – albo potrafią z nostalgią wspominać dawne czasy, albo nie interesuje ich już nic. To oczywiście uproszczenie, ale chyba nie tak dalekie od prawdy. Kiedyś było o tyle "dobrze" że zarówno Wielki Gwiaździsty Brat jak i Władze Obozowe były w jednym miejscu – w Moskwie. Dziś Wielki Gwiaździsty Brat jest za Atlantykiem, a Władze Obozowe – w Brukseli. Pokłon w jedną stronę, to wypięcie się w drugą; czyli natychmiastowy kop z tamtej strony… :( Kiedyś z powodu byle podwyżki społeczeństwo wychodziło na ulice – dziś ? Proszę, wszystko oddaje się, jak nie przymierzając, wełnę postrzygaczom, a realna groźba bankructwa kraju jest zwyczajnie ignorowana… panuje powszechne niemal społeczne przyzwolenie (inaczej tego nazwać nie potrafię) na korupcję i wyczyny pijaków za kierownicą.

    Dziś wyjątkowo pesymistycznie – ale gdzie tu miejsce na optymizm…? Za słowa czy postawę "[..]jeszcze nie zginęła, póki my [..]" można zostać najwyżej nazwanym nacjonalistycznym ksenofobem…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *