Spurlock: sterydy
- By Krzysztof Kudłacik
- In obyczaje
- With 8 komentarzy
- On 9 cze | '2006
W drugim odcinku swojego cyklu 30 dni Spurlock postanawia sprawdzić, jakie efekty da szokowa terapia odmładzająca, której hamerykany poddają się notorycznie. Dam autor nie bardzo nadaje się na tę terapię, bo poza narastającą łysiną nic szczególnego mu nie dolega. Zatem tym razem korzysta z chętnego osobnika – Scotta: 35 lata, ok. 90 kg wagi, z zawodu przedstawiciel handlowy, żona (też ~90 kg) i trójka dzieci.
Terapia ma parę wymiarów: hormonalny, sprawnościowy i psychiczny. Scott ma dostawać kilka serii zastrzyków hormonalnych – hormon wzrostu, testosteron, sterydy itd. Niektóre dostaje w klinice, inne strzela sobie sam do brzucha. Ponadto ma mieć dietę wspomaganą obfitymi ilościami suplementów – kupuje ich cały duży karton, dzieli na porcje dzienne. W pierszym tygodnio jest tego 22 pigułki, a w drugim 44 sztuki na dzień!
Warstwa sprawnościowa jest standardowa: ćwiczenia, pływanie, bieganie, siłka z trenerem (o gabarytach Arnoldzika w szczytowej formie). Na szczęście (?) trenerką jest jakaś super atrakcyjna laska, więc Scott daje z siebie wszystko. No cóż – kij ma dwa końce: rubensowska w kształtach żona Scotta staje się mocno zazdrosna, co prowadzi do niemałych napięć małżeńskich.
Na szczęście jest też w zanadrzu psycholog rodzinny i bractwo idzie sobie na kanapkę, gdzie mówią sobie po oczach to i owo. Jak to w hameryce….
No cóż… im dalej w las, tym więcej zadrzewienia, więc po tygodniu zaczynają się problemy. Scott najpierw ma problemy z zazdrosną żoną. Potem przychodzą pierwsze niepokojące badania – wyniki wątrobowe są bardzo złe. Zaczyna się poszukiwanie przyczyn. Oczywiście pan doktor od sterydów i hormonów nie może być winny, więc szukają dalej. Mija 14ty dzień i nowe wyniki są jeszcze gorsze. przypuszczenia padają na suplementy diety… nawet sam trener od siłki dziwi się, czemu Scott ćpa takie końskie ilości dodatków? Cześć z suplementów dla osiłków zostaje odstawiona. Mija trzeci tydzień. Nowe badania. Tym razem sperma Scotta okazuje się być całkiem jałowa – terapia odmładzająca wysterylizowała faceta. Przed terapią wszystko było w jak najlepszym porządku (ponad 70 mln ruchliwych plemników). Ostrzegano go przed taką możliwością. Oczywiście wszystkiemu temu towarzyszy rosnące rozdrażnienie Scotta – także o podłożu hormonalnym: w końcu łykanie wiadrami testosteronu musi dać jakieś efekty, prawda?
I te dwa czynniki łącznie przechylają szalę – gdzieś po trzech tygodniach Scott z żoną i dziećmi daje sobie spokój: uznają zgodnie, że nagle pokochali swoje krągłości i nie muszą wyglądać, jak modele prezentujący sterydy w TV-sklepach.
No cóż – kolejny raz Ameryka goni za ułudą.
judyta
9 czerwca 2006 at 17:26 |
To typowe dla Amerykanów,ale nie tylko bo i ja mam kolegów którzy godzinami przesiadują w siłowni i faszerują się odżywkami, sterydami etc. po to by więcej "wyciskać", być atrakcyjniejszym.Żaden z nich nie przyzna, że ma kompleksy. Tylko skutki są ekhm..mniej "fajne". szkoda, że wszystko chcą szybciej i nie kontrolują co robią.Marnują zdrowie dla utopijnej wizji swojego "ja".A ta cała kuracja nigdy nie daje im pełnej satysfakcji (moim kolegom dla ścisłości)
P.s
Tych postów kolega tyle tworzy na dzień, że czytać nie nadążam.;)
empiryk
9 czerwca 2006 at 20:18 |
Zwracam uwagę, że Scott zafundował sobie – w wieku 35 lat – kurację odmładzającą – to nie tylko siłownia i zwykłe dbanie o sylwetkę :)
Ale generalnie pozdrawiam twoich kolegów! ;]
Dominik
10 czerwca 2006 at 16:35 |
Gratuluję znajomych, judyta. :) Każdy facet myślący poważnie o siłowni dba o dietę, ćwiczy według ustalonego cyklu i w sposób jak najmniej kontuzjogenny. Chyba, że zamiast mózgu ma się orzeszek, który widzi tylko przyrost masy i nie jest w stanie perspektywicznie oceniać skutków "pakowania".
Co do samego wpisu – nie jest żadną nowością, że przeciętny Amerykanin nie grzeszy wiedzą ogólną. Podnieta programem, który ten fakt unaocznia nie jest też zdrową oznaką. ;) Na szczęście obok tych, którzy dostają instrukcję mikrofalówki z wpisem "nie suszyć kotów" są jeszcze ci bardziej rozgarnięci. :]
empiryk
10 czerwca 2006 at 17:21 |
Dominiku – zwracam ci uwagę na prosty fakt: Spurlock robi filmy o Amerykanach dla Amerykanów :)
Dla nas to tylko ciekawostka – czasami pouczająca, bo odczarowuje naszą zwykle bezzasadną fascynację tym najbardziej religijnym narodem…
walth
13 czerwca 2006 at 0:12 |
Akurat suplementy to zdrowy objaw, ale te chormony i sterydy to bez sensu przy dobrej ziołowej suplementacji.
krowa
14 czerwca 2006 at 11:17 |
Suplementy to może być objaw zdrowy lub chory, w zależności od tego ile, jakich i po co. O ile witaminy w dawkach rozsądnych nie powinny szkodzić, to niektórymi preparatami ziołowymi (np. kava kava) można się doprowadzić do stanu, w którym konieczny będzie przeszczep wątroby.
A 44 piguły na dzień to chyba jednak "lekka" przesada.
Faszerowania się testosteronem w wieku 30 lat zupełnie nie rozumiem (pomijając uzasadnione przypadki, np. po wycięciu jąder).
A co do samego głównego bohatera – może wystarczyłaby mu rezygnacja z pożerania makśmieci? Miesiąc by mu nie wystarczył, ale skutki długofalowe mogłyby być lepsze :>
empiryk
18 czerwca 2006 at 7:08 |
Wiesz Folti – hamerykańcy szukają zwykle jakichś dziwnych super-duper rozwiązań, które uratują świat. I masz całkowitą rację – wystarczyłoby zmienić styl życia, odpuścić fastfoody i po miesiącu gość miałby inne nastawienie.
walth
18 czerwca 2006 at 15:39 |
Są suplementy, które można jeść w początkowym przynajmnije określe w dużych dawkach. ALe ja nie mówię o wytwarzanych laboratoryjnie witaminach jak centrum czy inne śmieci, ale o witaminach naturalnych, które są dla naszego organizmu w 100% przyswajalne. A co do bohatera to naprawdę zastanawiam się jak ktoś może się skusić na taką terapię. Amerykańce mają swoje odchyły…