head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

Biedronka, która zatrzęsła Andrychowem

Koniec minionego roku był w naszym miasteczku okresem dość gorącym. Nie, nie chodzi o święta i całą krzątaninę, którą niosą (w szczególności w obecnych pogańskich czasach). Oto od pewnego czasu było jasne, że Wytwórni Silników Wysokoprężnych „Andoria”, która weszła parę lat temu w skład Daewoo nic już nie uratuje. Zaczęły się zwolnienia na dużą skalę. A ci, którzy zachowali pracę zamiast wynagrodzenia dostali jałmużnę. „Andoria” był ostatnim większym zakładem przemysłowym w Andrychowie.

Do tego chyba najpopularniejszy sam spożywczo – przemysłowy „Sesam” (źródłowo mieszany kapitał holendersko-polski koncernu Ahold) automagicznie przeistoczył się w „Alberta”. Wieść gminna niesie, iż przyczyna była prozaiczna: pieniądze – otóż „Sesamowi” skończył się okres ochronny i związana z nim ulga podatkowa. Aby zachować ulgę musiał „powstać” nowy inwestor, który otworzył „nowy-stary” biznes – teraz pod szyldem „Albert”. Bo poza szyldem i wystrojem kolorystycznym pomieszczania nic się nie zmieniło. No, może poza stanem zasobności portfeli właścicieli. Nie wiem, kim są ci ostatni. Nie wiem, bo od mniej więcej czterech – pięciu lat nie mam kontaktu z bieżącą sytuacją w Andrychowie.

Więc z tym większym zdziwieniem końcem listopada w jednym ze sklepów spożywczych zauważyłem ulotki zapowiadające protest „środowiska kupieckiego Andrychowa”. Z ciekawością zajrzałem do ulotki. Treść była bełkotliwa i cokolwiek zagmatwana. Wychodziło (jak dla takiego, jak ja mało zorientowanego czytelnika), iż ktoś planuje budowę na osiedlu supersamu, który powstanie „w obrębie świątni” (sic!) (chodzi zapewne o kościół pod wezwaniem św. Stanisława bpa), będzie wyprowadzał pieniądze Polaków poza granice Polski, spowoduje plagę śmieci w centrum ponad 10cio tysięcznego osiedla i pozbawi pracy wielu andrychowian.

Zdumiała mnie nie tyle treść – populistyczny zbiór sloganów, ale zasięg tego protestu: rzeczywiście większość drobnych i średnich sklepów miało na ladach stosiki tychże właśnie ulotek. To już było poważne pospolite ruszenie, którego w Andrychowie nie widziałem od lat. Nie można było tego ot tak – zbagatelizować. Owszem – dość szybko zorientowałem się, że za tym stoi dwóch, trzech silniejszych i zakorzenionych w Andrychowie handlowców i rzemieślników wspieranych przez sprawnego społecznika (wybaczcie, że pomijam personalia ;-) ale mogłoby to być źle zrozumiane – w końcu ja tu mieszkam). Ale już dłuższą chwilę zajęło mi ustalenie, że chodzi o budowę pawilonu Biedronki w sąsiedztwie kościoła na osiedlu (obecnie jest tam parę garaży i spora, pusta łąka). Powyższy cytat – „w obrębie świątyni” – spowodował u mnie gwałtowne torsje wywołane śmiechem, bo burmistrz naszego miasteczka wydający oprotestowaną zgodę na Biedronkę – bodaj dwukrotnie startował w parlamentarnych wyborach (do sejmu i do senatu) z list Akcji Katolickiej, a potem Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego – lub odwrotnie. Samo to zestawienie z demagogicznym tonem protestu robiło niepoważne wrażenie. Ba – jak dzika norka obśmiałem się z „argumentu” sanitarno – wygodnickiego: otóż w innym punkcie centralnym osiedla 200-lecia od wielu lat funkcjonuje supersam „Savia„: otoczony ciasno blokami mieszkalnymi z całym sztafarzem dowozu zaopatrzenia i wywózki nieczystości.

I jak to się skończyło? No cóż – po paru konsultacjach ustaliłem, co następuje: bodaj w styczniu 2002r. odbyła się w Miejskim Domu Kultury kolejna sesja Rady Miasta, której towarzyszyła „manifestacja” autorów wspomnianego na wstępie stowarzyszenia napędzającego protest przeciw Biedronce. Nie wiem, jaki był jej efekt. Z innym źródeł dowiedziałem się, iż inwestorowi (chcący budować Biedronkę) nie cofnięto zgody na budowę, ale niestety banki okazały się nie dość łaskawe i nie ma kredytów na budowę. Czyli sprawa jest zawieszona.

Wniosek: cała sprawa jest naszą andrychowską burzą w szklance wody, ale nie jest sprawą błachą: podskórnie tkwi tu racjonalne jądro – jądro lęku przed przyszłością, jądro strachu przed utratą pracy i utrzymania przy niemal 20to procentowym bezrobociu. Nawet jeśli towrzyszy temu nieudolnie formułowany „bunt społeczny„. Źle się dzieje.

Plecki, och plecki arrow-right
Next post

arrow-left Czekolady i cukierki
Previous post

  • kinia

    11 września 2010 at 10:19 | Odpowiedz

    byłabym zainteresowana pracą..gdzie mozna składać cv? może można wysyłać emailem? proszę o odpowiedz

  • empiryk

    11 września 2010 at 13:06 | Odpowiedz

    Kinia – te wpis ma 8 lat. Nie znam odpowiedzi na twoje pytanie :(

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *