head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

mróz i oparzenia

Mimo, że sobota minęła w plusowej temperaturze, potem wszystko się zmieniło. We wtorek rano po ulicach Krakowa jeździło (optycznie rzecz biorąc) najwyżej 1/4 zmotoryzowanej populacji. Albo może mniej. Niestety mróz zabił także moją Almerę. Utknąłem pod blokiem. Musiałem wspomagać się bardzo pomocnym Mateuszem (pewnie to czytasz, więc ponownie: dziękuję). Ale to nie wystarczyło, bo przy finalnej próbie zapięcia kabli między akumulatorami naszych pojazdów jeden z tych kabli zwyczajnie się rozerwał! Dzięki Bogu na tym samym parkingu właśnie taksówkarz realizował identyczną usługę innej ofierze mrozu… i stary wyga taxi miał prawie dwumetrowe kable ;)

Ale ja o czym innym …

Otóż kiedy nawet wspólna pomoc Mateusza i taksówkarza zawiodła, bo mój akumulator (ma ok. 2 i pół roku) prawie wcale nie reagował na spięcie z drugim, wtedy taryfiarz prostodusznie stwierdził: weźmiemy pana na hol i odpalimy ….
A ja jak idiota się zgodziłem.
Wbrew zasadom, że samochodów na pełnym 16to zaworowym wtrysku z łańcuchem rozrządu nie holuje się do odpalania, bo można zdemolować pół silnika …

Na szczęście najzwyczajniej w świecie się udało. Nissan ożył. Ale przy mocowaniu holu musiałem wkręcić końcówkę haka – w zasadzie ucho. Przechowywałem go w bagażniku – taki solidny kawał metalu. Żeby go wkręcic należało zdjąć rękawiczki i gołymi rękoma zabrać się za robotę. Niestety – zimno zapewne odkształciło zarówno hak/ucho jak i jego gniazdo – nie udało się go wkręcić. Linkę musiałem zapiąć do elementu podwozia…

Jakież było moje zdziwienie, jak po godzinie obie ręce zaczęły mnie mocno szczypać i miałem wrażenie ich rozpalenia – wracając do domu już miałem na obydwu palcach wskazujących bąble oparzeniowe …

Tak oto poznałem smak oparzeliny w wyniku odmrożenia ….

dewocjonalia? arrow-right
Next post

arrow-left nie zostanę młodym konserwatystą
Previous post

  • CoSTa

    27 stycznia 2006 at 20:45 | Odpowiedz

    i pomyśleć, że bigając swego czasu w środku zimy w samych dresach po pięknych górach izerskich nawet kataru nie łapałem… niewiele potrzeba. kuruj się krzychu. po powrocie z urlopu (a może i jutro uda się na moment łącze zwolnić) zaczynam podsyłanie smakołyków różnych.

  • empiryk

    27 stycznia 2006 at 20:49 | Odpowiedz

    Dziękuję. Bąble już wysychają. Czekam na przesyłki. Moje dla ciebie będę koło wtorku :)

  • byte

    28 stycznia 2006 at 10:47 | Odpowiedz

    Dzień dobry, tutaj Andrzej Buse. BSA :)

  • btd

    28 stycznia 2006 at 15:36 | Odpowiedz

    bsa ma cos do przesylania jedzenia? ;-p Chyba bedzie trzeba podeslac im cos rozrywkowego, np 3kg c4 wlozone do 5 kg paczki dlugich gwozdzi :->
    Heh nie jestem terrorysta.

  • btd

    28 stycznia 2006 at 22:02 | Odpowiedz

    ja tez ja tez tak robilem ;-)
    Strasznie byłem ciekawy czy przyjda do mnie man in black, czy inni z No Such Agency. Zdecydowanie za duzo x-files oglądałem

  • CoSTa

    28 stycznia 2006 at 21:51 | Odpowiedz

    swego czasu mój brat wszystkie maile czy też rozmowy telefoniczne rozpoczynał zdaniem "osama bin laden, bush bomb bum bum". twierdził, że lubi wku&^%& echelona :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *