head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

chcę dwóch kadencji burmistrzów i prezydentów

Sprawa jakoś przeszła bokiem, a przecież wybory samorządowe przed nami.
Dlatego mówię jasno: chcę dwóch kadencji burmistrzów i prezydentów – czyli chcę ograniczenia ilości kadencji. Słowo ograniczenia – jest kluczowe.

sondaż onet.pl

Pomysł kadencyjności tych stanowisk popieram z dość prostych pobudek. W mojej ocenie taki mechanizm będzie sprzyjał aktywizacji środowisk lokalnych, będzie ograniczał petryfikację klubów wzajemnej adoracji, może podnieść poziom kontroli społecznej samorządów.

Oglądałem z bliska działanie samorządu i jedno mnie tam przerażało od początku: jak łatwo tworzyły się tam sitwy. Na własnej skórze mogłem się przekonać, jakie alergiczne i mitomańskie reakcje budziło powstanie niezależnej prasy w lokalnym środowisku. Bowiem niestety standardem jest, że lokalna prasa – media w ogólności – są wyłącznie zależne od władz samorządowych.

Pomysł dwóch kadencji odgrzał dwa dni temu PiS. I tu chyba jest pies pogrzebany: PiS.

Jednak chciałbym się skupić na tym, dlaczego niektóre siły polityczne nie chcą kadencyjności.

Wiceszef PO Waldy Dzikowski powiedział PAP, że jego partia jest otwarta na rozmowy z PiS w sprawie ich propozycji. Zauważył jednocześnie, że nie jest możliwe wprowadzenie zmian już w najbliższych wyborach samorządowych

Za Wyborczą – tu poniekąd rozumiem: w najbliższych wyborach, 21 listopada taka modyfikacja ordynacji już nie przejdzie, bo jest za późno. PiS zaspał, co mnie nie dziwi, skoro wolą się skupiać wokół pomników zamiast pilnować bieżących spraw Polaków.

Jednak PO nie ma tu jasnego stanowiska:

Poseł PO Sławomir Neumann także jest przeciwny sztucznemu – jak mówi – ograniczaniu liczby kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów. Według posła Platformy, idąc tym tropem, należałoby też ograniczyć do dwóch kadencji sprawowanie funkcji posła czy senatora. „Jedno i drugie jest głupie” – ocenia Sławomir Neumann.

Za Bankier.pl

Poseł Neumann oczywiście plecie bzdury – najwyższy urząd w Polsce jest kadencyjny, szefowanie Trybunałowi Konstytucyjnemu jest kadencyjne. Czy te ograniczenia też są dla Neumanna głupie? Nie widać tu rzeczowego argumentu.

Wypowiada się PSL ustami J.Piechocińskiego:

Jego zdaniem, ten pomysł byłby wiarygodny tylko wtedy, gdyby dwukadencyjność była wprowadzona także w stosunku do parlamentarzystów. „Pozostaje pytanie, czy wprowadzając zapis, jaki proponuje PiS, nie pozbędziemy się części aktywnych, doświadczonych samorządowców, których zastąpią nieprzygotowani ludzie, tylko dlatego, że nie będzie wyboru” – powiedział.

Ja się zatem pytam posła Piechocińskiego: czemu nie ograniczyć posłowania do dwóch kadencji? Ja jestem „za„. Druga część jego wypowiedzi jest w mojej ocenie wręcz śmieszna. Nikogo się przecież nie pozbywamy! Burmistrz po drugiej kadencji mógłby nadal być cennym samorządowcem. A do tego: czyżby chodziło o to, aby nie kształcić i nie wzbogacać doświadczenia innych samorządowców? Właśnie ograniczenie do dwóch kadencji wymusiłoby powstanie mechanizmów kształcenia nowych kadr. Na tym to polega: jak wiesz z góry, iż prezydentem będziesz tylko do określonego punktu, to należy z góry zadbać o to, żeby przygotować w swoim środowisku następców.

Tym samym argumentem posługuje się także lewica:

Witold Gintowt-Dziewałtowski (Lewica) jest zdania, że póki co nie jest możliwe ograniczenie do dwóch kadencji dla włodarzy miast. „To byłoby realne, gdyby Polska dysponowała sporym gronem na obsadę stanowisk w samorządach” – argumentował.(…) Według posła Lewicy, wójt, burmistrz czy prezydent miasta, którzy pełnią swą funkcję pierwszą kadencję dopiero w trzecim czy czwartym roku nabiera doświadczenia i jest sprawnym urzędnikiem.

Odrzucam taki tok myślenia. Właśnie z podanego powyżej powodu – że nowa regulacja wymusiłaby ciągły proces przygotowywania się nowych kadr. Obecna robi dokładnie przeciwnie: zamyka środowiska w okopach już zajętych posad – burmistrzów, wójtów, prezydentów, zarządów miast itd.

To jak na razie jedyne wyjaśnienie oporu względem wspomnianej inicjatywy: stare, zasklepione, okopane grupy nie chcą oddać władzy. Po co się zmieniać, skoro już się ma władzę? Nie po to zdobyto, aby z powodu zapisu w ustawie teraz ją oddawać. Widocznie nie chcą jej oddawać nawet swoim sojusznikom lub ludziom z własnego obozu.

Nokia E52 zaliczyła zgon arrow-right
Next post

arrow-left Kodak Ektar 100, wersja 120
Previous post

  • jarek

    23 września 2010 at 22:43 | Odpowiedz

    To wszystko zależy w moim pięknym mieście, kandydat na urząd prezydenta, był już kandydatem PIS a teraz PO. Równocześnie urzędujący kandydat zakładał PO, a teraz już go nie ma w PO…

    Czy kadencyjność jest rozwiązaniem? Teoretycznie tak, a praktycznie… „Polak wszystko potrafi”… jak mówi przysłowie

  • jarek

    23 września 2010 at 22:50 | Odpowiedz

    Nowy Jork 3×4 czyli 12lat teoretycznie cztery lata przerwy i kolejne 12lat ;) na wzór rosyjski
    http://en.wikipedia.org/wiki/Mayor_of_New_York_City

  • empiryk

    24 września 2010 at 8:09 | Odpowiedz

    To wszystko zależy w moim pięknym mieście, kandydat na urząd prezydenta, był już kandydatem PIS a teraz PO. Równocześnie urzędujący kandydat zakładał PO, a teraz już go nie ma w PO…Czy kadencyjność jest rozwiązaniem?

    Kadencyjność nijak ma się do tego, że ludzie zmieniają poglądy lub zmieniają przynależność partyjną. Takie zmiany to nie jest jakaś unikalna specjalność polska ;)

  • empiryk

    24 września 2010 at 8:13 | Odpowiedz

    Nowy Jork 3×4 czyli 12lat teoretycznie cztery lata przerwy i kolejne 12lat ;)na wzór rosyjski
    http://en.wikipedia.org/wiki/Mayor_of_New_York_City

    Tak, jak najbardziej myślałem o takim rozwiązaniu – kadencyjność można rozumieć jako ograniczenie do dwóch kadencji następujących po sobie – a jak potem jest abstynencja od władzy na kolejną kadencję, to znów można się starać o wybór. Ale jakoś do końca nie jestem do tego rozwiązania przekonany.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *