head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

te półki

Zawsze zadziwiali mnie ludzie z półkami pełnymi książek o tematyce religijnej. Nie rozumiem ich. Niestety. Dlaczego „niestety”? Być może dlatego, że od zawsze byłem blisko Kościoła i wiary. Ale w pewnym momencie moja wiara poszła własną ścieżką. Nie zrozumiejmy się źle – jestem osobą wierzącą. Choć można mieć pewne obawy, czy byłbym w stanie przejść test prawowierności np. dla Kościoła katolickiego. Zatem zapewne ze względu na własną przeszłość i własne życie czuję jakiś dysonans względem ludzi, którzy cenią (i często praktykują) lektury o których mowa. Być może intuicyjnie przeczuwam, iż oni są na właściwej ścieżce – być może nawet była to ścieżka kiedyś przewidzian dla mnie? Może to jest właśnie mój problem? Mój – a nie tych ludzi?

Z drugiej strony mam mocne przeświadczenie, że czytelnicy takiej literatury posiłkują się nią, aby załatać wyrwy w monolicie własnej wiary? Tak to właśnie najczęściej odbieram. Być może moja postawa to owoc dawno temu wypowiedzianych słów – że trzeba mieć wiarę jak dziecko, aby mieć wiarę prawdziwą? Być może to owoc formacji odebranej przeze mnie od śp. Księdza Janusza? Ale może to jest jakiś mechanizm obronny, który wyrósł na gruncie bardzo silnie mnie kształtującej filozofii racjonalistycznej? Przecież w ogólności jest to przyczyną odchodzenia od potocznych przekonań religijnych i racjonalizacji skutkujących zeświecczeniem? Jednak to wyjaśnienie (przez wykształcenie) jest marne. Właśnie dzięki niemu wiem, iż wiara i rozum, ratio i sacrum mogą się zadowalająco uzupełniać. W pewnym sensie taki jest wniosek, który wyciągam z studiów prowadzonych pod kierunkiem ks.bpa prof. Józefa Życińskiego, czy – pośrednio – śp. ks. prof. Bocheńskiego.

Oczywiście w moich przekonaniach jestem naiwnym prostaczkiem. Odruchowo neguję osoby, które szukają wyjaśnienia własnej – nieredukowalnie prywatnej – wiary w źródłach zewnętrznych: w cudzych doświadczeniach. Tak pozyskiwana „wiedza” o wierze sprawia, że traci się bezpośrednioś spojrzenia na własne przeżycia – na moją własną relację do Boga. A taka relacja jest niepowtarzalna. Bez tego założenia idea odpowiedzialności za moje grzechy i wykroczenia rozpływa się. Podobnie jest ze skruchą. Doskonała skrucha może się rozegrać tylko moimi siłami.

Uuups – ale chyba pisanie takich tekstów nie pasuje zanadto do globalnej sieci?

Obiadzio u Czesi arrow-right
Next post

arrow-left Prawo serii
Previous post

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *