head.log

dla wszystkich, lecz nie dla każdego | Krzysztof Kudłacik

udo plus 7 cm

Od jesieni zeszłego roku co środę uczęszczam na firmową piłkę nożną. To minimum rekreacji, jakiej koniecznie potrzebuję – ruch bardzo pomaga na mój pokręcony kręgosłup i bardzo fajnie masuje serducho. Wspaniała rzecz. Co tydzień non stop półtorej godziny ruchu.

Bo tu chodzi o to, aby gonić króliczka, a nie złapać go. No, przynajmniej ja mam taką postawę – choć większość współzawodników jednak widzi w tym element rywalizacji i ma dla nich znaczenie wynik. Oczywiście chcą wygrać. Ja chcę tylko grać, co nie oznacza, że się oszczędzam – przeciwnie: daję z siebie, co mogę.

A ponieważ od zawsze umiałem co najmniej dobrze bronić na bramce oraz grać w defensywie, więc na tym się skupiam. W zeszłą środę w czasie interwencji w polu (byłem obrońcą) starłem się z kolegą na tyle fatalnie, iż zderzyliśmy się z dużym impetem, a ja zostałem trafiony kolanem w prawe udo. Cios zwalił mnie z nóg, przez chwilę zwijałem się z bólu i mimo usilnych starań grałem do końca meczu już tylko na… może 20% tego, co normalnie.

Jednak zdziwienie ogarnęło mnie po powrocie do mieszkania, gdzie po zdjęciu spodni ze zdziwieniem zobaczyłem, że prawe udo mam wyraźnie grubsze niż lewe! Dołożył się do tego potężny ból, bo w miarę stygnięcia organizmu miałem coraz gorzej. Właśnie z bólu nie mogłem zasnąć jakieś dwie godziny. Jak łatwo się domyślić czwartkowy ranek był naprawdę bolesny – musiałem się sporo namęczyć, żeby założyć but na prawą stopę. Zejście po schodach było mega trudne, a wejście do samochodu – katorga. Na szczęście prowadzenie samochodu nie wymagało wielkiego angażowania potłuczonego mięśnia czwórgłowego prawego uda.

Na piątek miałem urlop, więc w czwartek wróciłem do Andrychowa. Wtedy już buta zdjąć nie mogłem i musiała mi pomóc Najlepsza Z Moich Żon. Wieczorem z ciekawości zmierzyłem obwód potłuczonego uda – było o 7 cm grubsze od lewego! Kiedy dotykałem uda, wyraźnie w jego centralnej części, głęboko w mięśniu czułem zgrubienie wielkości pięści.

Na szczęście z dnia na dzień było lepiej i w niedzielę wieczorem różnica obwodu wyniosła już tylko 1,5 cm. W poniedziałek mogłem samodzielnie ubrać buty i bez kłopotu wsiadać do samochodu. Z dnia na dzień ból w uderzonym mięśniu ulegał zmianie – jakby to wewnętrzne stłuczenie wychodziło na zewnątrz. Od poniedziałku zacząłem odczuwać swędzenie uda. Niewątpliwa oznaka zdrowienia. Do tego pojawiły się lekkie siniaki w różnych miejscach uda. Po schodach mogę chodzić już bez kłopotu. Niestety do dnia dzisiejszego nie mogę kucnąć – mięsień nie ma jeszcze normalnej sprężystości. Jak kucam, to po krótkiej chwili udo zaczyna boleć jak cholera.

Ot taka drobna dysfunkcja. Ale liczę, że w przyszłym tygodniu normalnie zagram. W bieżącym pauzowałem.

Nie pamiętam, kiedy wcześniej ostatnio grałem w nogę? Chyba jakoś na pierwszym roku studiów jeszcze zanim zamieniłem normalny WF (czy jak to się wtedy nazywało) na sekcję judo sportowego. Więc generalnie – było to baaardzo dawno.

cytat tygodnia, Sikorski arrow-right
Next post

arrow-left zdjęcie na dziś, Simon Roberts
Previous post

  • pilur

    26 lutego 2010 at 13:32 | Odpowiedz

    Ulala. Nie wiedziałem, że takie poważne będą tego konsekwencje. Wracaj do formy i do środy;)

  • eNJey

    26 lutego 2010 at 16:42 | Odpowiedz

    Po przeczytaniu początku myślałem że Ci tak masa mięśniowa przyrosła ;)

  • empiryk

    3 marca 2010 at 10:21 | Odpowiedz

    Oj, nie masa, ale zwykły, przaśny krwiak :(

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *