co takiego dziwnego w krzyżówkach?
- By Krzysztof Kudłacik
- In varia
- With 3 komentarze
- On 26 paź | '2009
Ostatnio spotkały mnie dziwne reakcje znajomych: troje obcych sobie ludzi różniących się niemal wszystkim zgodnie stwierdziło, że chyba mi odbiło, jeśli rozwiązuję krzyżówki! W ich oczach zabrałem się za zajęcie dla dziadków i emerytów.
Przez myśl mi nie przeszło, że wzbudzę takie sensacyjne oznajmienia! Nie wiem, czemu włożono mnie do jednej szufladki razem z emerytami. Czyżby teraz tylko oni kupowali masowo wydawane broszurowe zestawy krzyżówek?
Zaraz po przebudzeniu rano przy kawie zwykłem słuchać radia i przeglądać program telewizyjny – to w nim właśnie rozwiązywałem krzyżówki. Jednak dość szybko doszedłem do przeświadczenia, iż te puzzle terminologiczne są za łatwe. Skusiło mnie na sprawdzenie się w wyższej wadze – zacząłem kupować broszurowe zestawy, np. 225 krzyżówek z koroną itd.
Także moja córa ze zdziwieniem reaguje, gdy mnie widzi zaczytanego, z lekko nieobecnym wzrokiem, gdy systematycznie wpisuję nowe hasła: czemu ty to rozwiązujesz? Przecież tu nie ma żadnych nagród!
Być może nie ma. Ale tu nie chodzi o to, aby złapać króliczka – tu chodzi o to, aby gonić go! Pamiętam z dzieciństwa, jak bardzo imponował mi szkolny kolega Jasiek Babiński, który w czasach podstawówki i szkoły średniej rozwiązywał wielgachne krzyżówki w zasadzie z marszu. A ja za cholerę nie mogłem wypełnić tych kratek nawet w połowie!
Przypuszczam, że wtedy właśnie nabawiłem się jakiejś podświadomej inklinacji do krzyżówek. Zupełnie przypadkiem teraz mam fazę na krzyżówki i sprawia mi to niesamowitą frajdę. Podejrzewam, iż po jakimś czasie przejdzie mi to, bo zestaw haseł jest skończony i raczej niezbyt rozwojowy – jednak na razie mnie to kręci. Nawet jeżeli u kilku osób wzbudza to niejaką sensację.
A niech tam – odrobina ekstrawagancji nie zaszkodzi!
Najzwyczajniej w świecie lubię odgadywać hasła oraz ćwiczyć spostrzeganie z rozumieniem holistycznym, dzięki któremu widząc układ części krzyżówki dostrzegam jakie hasło ma się znaleźć w miejscu, chociaż jeszcze jakiś czas temu nie domyślałem się tego hasła. To jest dla mnie rodzaj sympatycznego, lekkiego masażu umysłowego.
ps.
Najfajniej rozwiązuje mi się krzyżówki w Andrychowie, gdy mam w zasięgu głosu Najlepszą Z Moich Żon, która tak zwyczajnie umie podać mi nazwę pierwiastka atomowego o liczbie XX … ma łeb dziewczyna, oj ma …
zorro
27 października 2009 at 9:44 |
He, he. Ja też rozwiązuję krzyżówki, aczkolwiek aby zbytnio się nie wysilać kupuję popularne setki lub dwusetki i lecę równo. Moja mama natomiast polubiła jolki. Dla mnie to koszmar.
empiryk
27 października 2009 at 14:02 |
oj tak – ja też jolek na razie unikam, podobnie jak tych typu 'A-Z’. na razie klasyczne 'krzyżaki’ w zupełności mi wystarczają …
wik
2 listopada 2009 at 12:55 |
Taak… był taki czas jakieś 18 lat temu, że nie moglem doczekać się pisma „Rozrywka”, albo podobnego… Albo fajnych krzyżówek w różnych innych pismach… Ale odkąd niemal wszystkie krzyżówki stały się krzyżówkami panoramicznymi, a za takimi nie przepadam, oraz odkąd większość krzyżówek można spotkać w wydawnictwach typu „500 krzyżówek…” – przestały jakoś mnie zajmować… A szkoda…